piątek, 28 marca 2014

Radomierzyce archiwa pachnące śmiercią



 Pałac w Radomierzycach

W "barowy" deszczowy dzień wracając od sąsiadów  zza zachodniej miedzy "major " stwierdził że czas by zobaczyć co tam słychać w Radomierzycach, a że obiadowa knajpka była blisko to zajechaliśmy z "tragarzami". Namawiano mnie aby coś skrobnąć na ten temat, ale że temat ten przerabiałem dość dawno to i nie chciało mi się szukać dawnych materiałów z tej Radomierzyckiej sprawy. Dzisiaj tak jak już zrzuciłem zdjęcia to naszło mnie że może poszukam i coś rzeczywiście skrobnę choć Jurek Rostkowski napisał książkę na ten temat i H.Piecuch się też wypowiadał wielokrotnie. Ale co tam parę słów przecież nie zaszkodzi :).

Pałac poszedł w ręce prywatne i został zabezpieczony, są dachy i okna czyli ma szansę się uchować.
Ktoś gmera przy wycinkach obrastających go krzaczorów więc jest nieźle.

Długo zastanawiałem się od czego by tu zacząć....może zacznę od słów H.Piecucha ....." jeśli coś występuje raz to może być przypadek, lecz jeśli przypadków jest więcej to należy domniemywać że coś jest na rzeczy".
 Pałac w Radomierzycach
Wprawdzie książki Jurka R. nie zdążyłem niestety przeczytać , lecz parę ogólnodostępnych informacji do mnie dotarło. Pierwszą informacją było zabójstwo Jaroszewiczów. Z dostępnych źródeł wiadomo że zginęli w dość nie typowy sposób. Nie będę tu opisywał tego przypadku ponieważ wszyscy mogą się z nim zapoznać. Ta wiedza jest ogólnie dostępna. Tam ginęły dowody z sądu, śledztwo było prowadzone tak jak było, sprawcy jacyś byli nie tacy, jacyś złodzieje którzy tak naprawdę nic oprócz jakiegoś noża nic nie ukradli czyli jakaś popelina.

Ale może wrócimy do początków tej całej zadymki.....czyli po wojnie w nie zniszczonym opuszczonym pałacu zjawia się pułkownik LWP Jaroszewicz, podpułkownik LWP Jerzy Fonkowicz, major LWP Wadysław Boczoń i późniejszy sudecki przewodnik Tadeusz Steć.
Krąży wersja jakoby Jaroszewicz zabrał z Radomierzyc jakąś część dokumentów  jakie ukryli tam Niemcy tajne dokumenty Głównego Urzędu Bezpieczeństwa III Rzeszy. - Były tam podobno akta personalne, listy, plany; głównie archiwa wywiadu francuskiego, a być może także belgijskiego i holenderskiego.

Nie wnikając w to co one zawierały i jakie to były akta, jedno jest pewne że zabito 1 września 1992 późniejszego PRL-owskiego premiera Jaroszewicza i jego małżonkę Irenę Solską (sprawcy de facto nieznani), 12 stycznia 1993 r. zabito Tadeusza Stecia (sprawcy nieznani) i zabito 7 października 1997 r. późniejszego generała J.Henryka Fonkowicza, nad którym znęcano się tak jak nad Jaroszewiczem ( sprawców oczywiście nie znaleziono).

W tej sprawie wiadomo na pewno dwie rzeczy.
1). J. Henryk Fonkowicz pracował dla NKWD 

2). Władysław Boczoń pracował dla AK, Abwehry, i hgw jeszcze dla kogo

Wiadomo również że przeżył major Władysław Boczoń pseudonim "pantera" w AK,  "dr Richard Wagner" pseudonim w Abwehrze.

Mówi się że Fonkowicz naprowadził Rosjan na Radomierzyce bo działał dla NKWD, ale to moim zdaniem pic bo oni tam wszyscy z Jaroszewiczem robili prawdopodobnie dla Rosjan w jakiejś tam części i niby byli z taką "prywatną misją".
 Pałac w Radomierzycach

Pytaniem jakie bym zadał to kto naprowadził tych pierwszych  na Radomierzyce ??,  i tu wiemy że te archiwa  były pod opieką  Waltera Schellenberga, szefa VI departamentu Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA). 
Odpowiedzią może być W. Boczoń, który jak wiadomo od 1943 r. był w ośrodku szkoleniowym w Lechnitz pod Oranienburgiem,

którego nadrzędnym szefem był SS-Oberführer Walter Schellenberg.

Na tym można by w zasadzie zakończyć te dywagacje lecz powinno się tu parę rzeczy dodać czyli kto kim był :

 ppłk Jerzy Fonkowicz, podczas wojny szef specjalnej grupy bojowej przy Sztabie Głównym Armii Ludowej i jednocześnie oficer Oddziału II Informacyjnego jednocześnie agent NKWD.

  mjr Władysław Boczoń. Przed wojną  szef kontrwywiadu Armii Poznań, od 1940 r. służył jako oficer wywiadu ZWZ, a potem AK (pseudonim Pantera). Uczestniczył w "podwójnych grach" wywiadu Armii Krajowej, skierowanych przeciwko zakonspirowanym strukturom abwehry i gestapo. Przed wojną już był umocowany w strukturach Niemieckiego wywiadu.

W tych całych wyliczankach i układankach są następne niejasności ponieważ podobno :

" "Jaroszewicz z Fonkowiczem chyba nie znali niemieckiego lub znali ten język zbyt pobieżnie, bo często przysyłali umyślnego, zazwyczaj jakiegoś szeregowego, abym im przetłumaczył jakieś kwity.  Pamiętam, że Fonkowicz został gdzieś wezwany, musiał nagle wyjechać, a ja z Jaroszewiczem zostałem w Radomierzycach jeszcze dwa lub trzy dni. Cały czas tłumaczyłem."

Jak się domyślam to są zapewne słowa T.Stecia który znał dobrze język Niemiecki, więc zapytam gdzie był wtedy w stopniu  kapitana Władysław Boczoń umocowany w Niemieckim wywiadzie? czyżby nie znał niemieckiego? że aż trzeba było wciąż posyłać po T. Stecia ?


A w tle przewija się jeszcze Rosyjski agent "wolski".
Trochę tutaj można poczytać ogólnych informacji:


http://www.sztolnie.fora.pl/dolny-slask-nieznany,11/tajemnica-smierci-piotra-jaroszewicza,37.html

Polecam też dzisiaj blog Pat :
http://tropemzapomnianychmiejsc.blogspot.com/

szefem całego wywiadu mianowano SS-Oberführera Waltera Schellenberga.

Czytaj więcej na http://facet.interia.pl/obyczaje/militaria/news-polski-szpieg-w-mundurze-nazisty,nId,449034,nPack,2?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
szefem całego wywiadu mianowano SS-Oberführera Waltera Schellenberga.

Czytaj więcej na http://facet.interia.pl/obyczaje/militaria/news-polski-szpieg-w-mundurze-nazisty,nId,449034,nPack,2?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox


6 komentarzy:

  1. Doskonale znam ten temat , chociazby z gazet .. temat z RSHA nie jest coprawda nowy , ale tez nie jest taki stary.Pamietajmy przedewszystkim ze to PRL'owskie tematy sa + sama postac Jaroszewicza ktorego"wiedza" moze przeszkoczyc kalibrem nawet fragment archiwum wspomnianego RSHA , wzglednie moze tez uzupelniac z racji lat ... ciezko gdybac.Osobiscie - watpie iz poszlo o same stricte papiery , tu cos innego jest grane , ale nie wykluczam iz maly zwiazek moze byc z.. - ot moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak myślisz P.Gegnewicz co jest grane ? jakieś przypuszczenia ?

    OdpowiedzUsuń
  3. "20 sierpnia 1971 roku w
    swoim mieszkaniu został znaleziony martwy znany dziennikarz i poseł. W
    sprawie pojawiło się kilka dziwnych tropów, związanych z jego
    przeszłością. Wynik śledztwa był zaskakujący."

    Przed wojną Jan Gerhard (właściwie Wiktor Lew Bardach) był członkiem
    prawicowej organizacji syjonistycznej Bejtar.
    Od 1940 służył w wojsku
    polskim we Francji. Później był uczestnikiem francuskiego ruchu oporu. W
    latach 1945–1952 był żołnierzem Wojska Polskiego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Według tego, co przedstawia Pan w książce "Zabiłem Piotra
    Jaroszewicza", generał Wojciech Jaruzelski mógł być zleceniodawcą
    zamordowania Piotra Jaroszewicza.

    Henryk Skwarczyński: W sprawie możliwości
    popełnienia przestępstwa złożyłem w październiku 2007 roku odpowiednie
    zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Na pismo to do
    dzisiaj nie otrzymałem odpowiedzi. Ale w ciągu tych paru lat sporo się
    wydarzyło. Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej pokazało, ze cześć
    instytucji państwa polskiego, utraciła wiarygodność. Stwierdzam to jako
    obywatel USA, bo obywatelstwa polskiego nie posiadam. Jeśli zgłosi Pan, jako obywatel polski podobną sprawę w Ameryce, to otrzyma Pan w przewidzianym terminie odpowiedz. Jakąkolwiek odpowiedz.
    Tak funkcjonują instytucje prawne w krajach Zachodu.

    Bez tego kontekstu nie sposób powracać do coraz bardziej "łykanej" przez czas sprawy Jaroszewicza.
    W zaistniałej sytuacji w zasadzie należałoby poprowadzić śledztwo wobec tego, co dzieje się w polskiej prokuraturze.





    A co się dzieje?

    Gina dowody przestępstw - tak stało się z dowodem dotyczącym odcisków
    palców jednego przynajmniej z zabójców Jaroszewicza, a stało się to po
    opublikowaniu wstępnego rozdziału książki w miesięczniku "Odra".

    OdpowiedzUsuń
  5. Wojtek .. chyba tak.Mysle ze , malzenstwo padlo po prostu ofiara w tzw. w ramach sprzatania ustrojowego.Czas jest dobry , koncowy moment transformacji , SB'ecy dawno juz z siebie zrobili biznesmanow , a struktury "mafijne" inspirowane przez sluzby typu pruszkow/wolomin wlasnie przezywaja swoj zloty okres., strefa interesow juz dawno obejmuje bron, narkotyki, spirytus etc.Czy mogl cos wiedziec w tym temacie ? , mysle ze wiedzial wszystko.Czy mozna dozyc spokojnej starosci wiedzac zbyt wiele ? , zapewne tak o ile nie wypadniesz z tzw "obiegu" , pozniej stajesz sie juz tylko zagrozeniem dla okreslonej grupy interesow.

    OdpowiedzUsuń
  6. W tej sprawie wątek "Wolskiego" jako matrioszki rosyjskiej jest niezwykle interesujący. Jak do tej pory wypłynęły jedynie papiery na współpracę z Informacją " pomimo tego że żaba się błota zapierała" i wymazywano ten element z życiorysu.
    Wypłynął też świadek chowający się jako dzieciak z W.J. twierdził on że "żaba" jaka widzimy to nie prawdziwy W.J., wnioskował o przeprowadzenie badań genetycznych. Ale jak to w kraju "czerwonego luda" do takich badań nie dopuszczono.
    Miałem kiedyś dawno opowieść jednej takiej "matrioszki" która wylądowała potem w Żarach. Opowiedział na starość bo sumienie go gryzło, jak to się odbywało z tymi "matrioszkami", był Polakiem który wylądował jako dzieciak sierota na Syberii tam go przerobili i wysłali do Warszawy jako UB-eka, potem zmienili mu nazwisko i pojechał jako jakiś nic nie mówiący nikomu szarak kadrowy tutaj na Zachód. Do śmierci był ICH, zapijał całe swoje życie bo to co robił ciągle stawało mu przed oczami.

    OdpowiedzUsuń