W filmie polskiego oficera wywiadu gra Igo Sym.
Można by odłożyć film do lamusa lecz coś za tym się czai , jakaś dziwna historia.
Poszperawszy trochę można się zorientować, że wątek tej opowieści filmowej oparty jest na faktach.
Syn wynalazcy z tego filmu to oficer-wywiadowca II oddziału WP przy Polskim Ministerstwie , jego dosier było w aktach Gestapo.
Bohater tej całej historii tak naprawdę nazywał się Stefan Witkowski i był inżynierem wynalazcą. W okresie przedwojennym jak i w czasie okupacji krążyły plotki jakoby S.Witkowski wynalazł jakieś urządzenie zwane cudowną bronią czyli "promieniami śmierci", które miały zmiatać z powierzchni ziemi całe dywizje wroga.
Zarówno promienie śmierci jak promienie unieruchamiające występują w zeznaniach J.Stropa jak i meldunkach AK.
O zatrzymywaniu silników samochodowych donosiła prasa Polska już w późnych latach 20-tych, do zdarzeń takich dochodziło na terenie Czechosłowacji, a oskarżano o takie próby Niemców, z czego się tłumaczył Berlin.
S.Witkowski należał do wywiadowczej organizacji konspiracyjnej "Muszkieterzy", twierdził że organizacja wysyła raporty Gen. Sikorskiemu co pośrednio zostało potwierdzone przez Związek Walki Zbrojnej. Lecz oficjalnie Gen. Sikorski się tego wypierał.
Historia zakończyła się dość tajemniczo, ponieważ S. Witkowski został zastrzelony przez specjalną komórkę likwidacyjną AK. Igo Sym grający w filmie Polskiego oficera wywiadu za współpracę z niemieckim wywiadem również został zastrzelony, Gen. Sikorski zginął w wypadku. A dokumenty naszego wywiadu są w archiwach angielskich.
Ciało S.Witkowskiego po śmierci było w posiadaniu Gestapo, wykupiła je Mieczysława Ćwiklińska oraz samotnie pochowała.
Trop po promieniach śmierci i promieniach unieruchamiających się urwał.
Tak,ale historia szalenie ciekawa no i nieznana niemal pewnie.Zadałeś sobie Wojtek sporo trudu i za to Ci dziękuję.Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńTak ta historia jest o wiele ciekawsza na jaką początkowo wyglądała. Jest wiele udokumentowanych śladów wskazujących na to, że " promienie unieruchamiające" jak to wtedy określano są prawdą. My sobie nie zdajemy sprawy z tego jak wiele wynalazków zostało stworzonych w latach 20. Jak wielu wtedy żyło ludzi o światłych otwartych umysłach. Z wielu spraw zrobiono pośmiewisko, wiele spraw dotyczących takich wynalazków zagmatwano i utajniono. Daleki jestem od jakiś histori spiskowych, lecz patrząc na to co się działo, i dzieje obecnie nie trudno stwierdzić, że z ludzi robi się niczego nieświadomych głupków, którymi się dowolnie manipuluje. Zawsze pracowano nad jakimiś transmutacjami, promieniami, eterami, siłami magnetycznymi itp. sprawami. Sprawami, na które nie miała nauka odpowiedzi i do dzisiaj nie ma (lub dawno na nie odpowiedziała lecz my żuczki o tym nie wiemy). Co nie oznacza że one nie istnieją. Pracowano nad działami orgonowymi. Podobno proste w budowie i każdy może sobie w domu takie zrobić oraz sprawdzić czy działają. Zawsze jak coś jest proste to nie istnieje. Pamiętam za pacholaka jak zrobiłem sobie pierwsze radio, które funkcjonowało bez żadnego zasilania. Na drewnianą szpulkę od nici nawinięty miedziany drut aby powstała cewka, dioda zenera, ze dwa chyba oporniki , jeden trymer powietrzny do strojenia zamiast potencjometru. Słuchawka w ucho i grało bez bateri i podłączenia do prądu :). Każdy może sobie takie zrobić działa bez specjalnych paneli słonecznych, bateri, akumulatorów, specjalnych anten z tytanu i innych bajerów :). Niezależnie od słońca, nie trzeba do niego kosmicznych wiatraczków. Starczy aby w eterze był sygnał radiowy, a samo wzbudzi na cewce prąd. I jest mniejsze jak pudełko od zapałek :).
I dodam jeszcze, że to były wczesne lata 70, części były z ruskich radiostacji które wytargaliśmy z ruinek i przeleżały po piwnicach czekając na lepsze czasy :).
UsuńDodaj do tego różnej maści oszczędne silniki, począwszy od tych na Pb niskooktanową. Ta dawała większe pole do popisu jeśli chodzi o takowe wynalazki, ale mamy trend do stosowania paliwo coraz wyżej oktanowych, co wiąże się też z koniecznością stosowania dodatków przeciwstukowych, by uniknąć spalania detonacyjnego. Pierwsze takowe rozwiązanie (gaźnik zmniejszający zużycie paliwa) zastosowano do pojazdów podczas walk w Afryce podczas 2 wojny światowej. Może brzmi to jako teoria spiskowa, ale moim zdaniem po to wprowadzono paliwa wysokooktanowe by po części uniemożliwić stosowanie oszczędnych silników bądź też podzespołów redukujących zużycie paliwa.
OdpowiedzUsuńJeśli zaś pojawi się urządzenie bardzo ekonomiczne , bo możliwe jest już zbudowanie silnika o spalaniu 1-2 litry na 100km, o wysokiej sprawności, bo taką energię ma litr paliwa by napędzać pojazd o wadze ok tony przez 100km - wówczas ktoś wykupuje patent , który trafia do szuflady jako "tajny".
Wszelkie oficjalne "oszczędne" pojazdy to mydlenie oczu. Wystarczy sięgnąć pamięcią - afera z oszczędnymi pojazdami elektrycznymi z lat 80-90tych storpedowana przez koncerny paliwowe . Długo by pisać....
Zgadza się Karol, czytałem dawno temu dobrze udokumentowany artykuł dot. tego o czym piszesz. Dochodziła tam jeszcze o ile pamietam kwestia toksyczności, czyli wprowadzenia jakiejś trucizny do paliwa która jest zbędna, aby nabić kabzę. Chodziło bodajże o dodawanie tego ołowiu ?, czy innych świństw ale nie jestem pewien.
UsuńKilka dni temu wracając do wspomnień Speera natrafiłem w jego książce na promienie śmierci.Według jego relacji bardzo się do tego pomysłu zapalił dr.Ley (reichsleiter)lecz był to już kwiecień 1945 roku,kazał sobie jednak dostarczyć różne podzespoły elektryczne bo miał przeprowadzać eksperymenty,przypomniał Speerowi przy okazji iż z zawodu jest chemikiem.Speer był ponoć zadowolony że koordynacją >tego dziwactwa< jak to określił zajmie się nie on a R.Ley.Nic ponoć z tego nie wyszło bo nieosiągalny był typ jednego z elementów który podobno był niezbędny.Niemniej Ley twierdził że promienie śmierci uratują Niemcy.Można to znaleźć w książce Speera pod jej koniec.
OdpowiedzUsuń