środa, 29 maja 2013

Powojenne zagadki

Pozwoliłem sobie kiedyś napisać na tym blogu taki tekst:
http://riese-inne.blogspot.com/2012/08/zeznania-wiezniow-niejasnosci.html

Wczoraj czytając jeden z artykułów na tej stronie :
http://wwwweselefilmcdxpl.blogspot.com/2013/04/przedziwo-prezentacja-ksiazki-wojciecha.html

Trafiłem tam na poniższy wpis :

" Po wczytaniu się we wspomnienia pani która znalazła się w Dzierżoniowie jako więzień (robotnik przymusowy) w 1942 r. Pracowała w fabryce Jordana (Silesiana oddział I),  na obecnej Brzegowej, że po mieście mogli chodzić do 20, że mieszkali na terenie zakładu że mieli kantynę gdzie się spotykali w międzynarodowym składzie. Trochę ten opis mnie zadziwił. Może autor trochę upiększył?"

To pytanie zainspirowało mnie do ponownego zgłębienia pewnych powojennych zapisów. W tym miejscu chciałbym powiedzieć autorowi  powyższego tekstu, że mnie takie wypowiedzi świadków tamtych wydarzeń również kiedyś dziwiły. Dla tego pisałem o niejasnościach wynikających z powojennej propagandy, ta propaganda prowadzona jest przez cały czas do dziś.


Wstawiłem link do wcześniejszego postu dla tego,  że są tam niejasności życiorysu majora Szenkowskiego.  Jest tam opis podany przez majora dotyczący martyrologii i obozu Fuenfteichen.

Major był redaktorem czasopisma wojskowego, co może tłumaczyć wiele nieścisłości, jak tam zauważymy ten życiorys raz jest taki raz inny.

Sięgnąłem więc  po jedno z opracowań dotyczących tego obozu i czytam w nim  takie wypowiedzi jak te poniżej :

" Dotyczy to szczególnie przypadków bicia więźniów przez funkcyjnych , bowiem wg. postanowień regulaminu " przywilej" ten przysługiwał jedynie służbie SS"

Tu się zastanowiłem czy to dobrze czy źle, i co ma oznaczać w tekście słowo "przywilej" . Może  według autora tekstu lepiej by było jeśli tego"przywileju " nie miało by SS. Tylko np. więźniów mogli lać  wszyscy funkcyjni ?. 

Następnie czytam że:

" Kolejną ważną w hierarchii funkcji osobą, po komendancie, był szef raportu ( Raportfuehrer)."
" Ze względu na swą odpowiedzialność przed komendantem obozu Raportfuehrer wypełniał swoje obowiązki z dużą bezwzględnością"

Tu mnie nawiedziła dziwna myśl , znając obowiązki na tym stanowisku czyli nadzór nad służbą więzienną oraz sporządzanie komendantowi raportów o stanie więźniów, zadałem sobie pytanie  co On z tą " dużą bezwzględnością " wykonywał. Może lał tych SS-manów, a może bezwzględnie wypełniał księgi . 

Czytając takie nawet już współcześnie pisane opracowania widać , że nie ważne jest, iż  nie ma to sensu ......ważne jest aby epatować strachem i okrucieństwem, nawet jeśli dotyczy to "okrucieństwa Raportfuehrera do księgi obozowej, na której się z całą bezwzględnością wyżywał ".

Obóz Fuenfteichen jak mówił major Szenkowski był obozem strasznym, a w opisie jaki teraz czytałem bito więźniów nawet w Fabryce Berthawerk. 

No to ja sobie pozwoliłem sięgnąć po takie niepublikowane sprawozdanie więźnia Żydowskiego :


Już ten dokument kiedyś na blogu wstawiłem lecz jakoś nikt nie zwrócił na niego uwagi. Czego dotyczy to zeznanie ?, ano dotyczy obozu Fuenfteichen i warunków tam panujących.

 Po pierwsze pisze w nim, że na terenie obozu była kantyna , za dobrą pracę otrzymywało się talony, za które w kantynie można było dostać papierosy, marmoladę, warzywa i kompot. W niedzielę otrzymywano dodatkowo dobrą zupę warzywną w kantynie. Po południu w fabryce otrzymywano pół litra Griessuppe. Od cywilnych pracowników fabryki otrzymywali koce, ubrania, skarpety, koszule, pieniądze i środki do życia. I co jest tutaj bardzo kontrowersyjne, za złoto dokonywano zakupów w kantynie.

Pozwoliłem też sobie spojrzeć na plan obozu :
Widać że kantyna nie jest przypisana do zabudowań wachmanów lecz jest na terenie obozu czyli jest przeznaczona dla więźniów.
Każdy barak mieszkalny posiadał jadalnię. Czyli nie było jakiejś zbiorczej stołówki tylko kuchnia gdzie pobierano posiłek i szło się do baraku mieszkalnego jeść.


Też się kiedyś dziwiłem, do czasu jak nie dotarłem do nie publikowanych dokumentów. 
W zasadzie to jakaś bajka , bo więzień w obozie i to więzień Żydowski nie mógł mieć złota aby kupować za nie coś w kantynie to raz. Przecież mu wszystko zabrano. Dwa, że nie było żadnych kantyn tylko place apelowe na których stał od rana do nocy.

 Bajką jest też, że więźniowie się nie mogli swobodnie poruszać po żadnych wioskach gdyż siedzieli za drutami w obozach.
Potem jak już nikt jedzenia nie miał to wszyscy bez wyjątku chodzili głodni, ponieważ nie było skąd tej żywności wziąć. Trzeba sobie poczytać pamiętniki Polaków (nie więźniów) z czasów wojny, lub pamiętniki Niemieckiej ludności cywilnej, tam się dowiemy co jedli.

Nie powinno się negować żadnych zbrodni i wynaturzeń. Zresztą wojna jakakolwiek i gdziekolwiek to jest najgorsze co może być. Lecz powinno się zgłębiać fakty . Ludzie są różni, jedni dobrzy, inni źli. Ale malować wszystko jednym kolorem farby nie przystoi.



11 komentarzy:

  1. W uzupełnieniu mojego postu o książce "Przędziwo" dodam że autor Wojciech Cabaj, wspomnienia tej pani spisał przed stanem wojennym 1981 r.
    Parę miesięcy temu zbierając materiał fotograficzny, w_Dzierżoniowie dostałem informację że w tym domku w czasie wojny mieszkało małżeństwo z Polski przywiezione na roboty przymusowe. Dla mnie to było jeszcze dziwniejsze że mieszkali ze swoim dzieckiem (lub z dziećmi).
    Gdy podzieliłem się z kolegą taką informacją, czy to możliwe, przecież tu po sąsiedzku był obóz Langenbielau I (Sportschule) gdzie z więźniami obchodzili się okrutnie. Kolega mi odpowiedział że jego babcia też tu pracowała jako robotnik przymusowy i wspomina ten czas przyjemnie, mieszkała na mieście syn niemieckich gospodarzy czasami musiał ją odprowadzać do fabryki gdy pracowała na nocnej zmianie.
    Dla mnie te opowieści o innym traktowaniu przymusowych robotników, niż byliśmy uczeni za dawnego systemu były zaskoczeniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już od dawna zastanawiałem się nad tym co piszesz Wojtek, o traktowaniu więźniów... Moi dziadkowie też byli robotnikami przymusowymi ale u gospodarzy. Opowiadali że jak to na roli, czasem lepiej, czasem gorzej. Ale "ogólnie" dobrze wspominali pracę i gospodarzy. Ale nie było tam strażników, ogrodzonego terenu, ani nic tajnego.. A tu: obóz i praca w fabryce - zrozumiałe. Pani mieszkająca u Niemców i praca w fabryce - zrozumiałe. Co do pani to ok, trafiła do normalnych Niemców. Dobre traktowanie pracowników w fabryce tłumaczę tym że: pracownik został nauczony jakiegoś zajęci, obsługi maszyny i nie ma czasu na kolejne szkolenie nowego...(tępo, akord, dokładność). Ale jak zrozumieć że jeńcy/pracownicy przymusowi pracujący przy tajnym projekcie wojskowym mogli od tak sobie chodzić na wieś. Ponoć całość to Tajnos-Agentos-Partyzanos. Czy taki ""luz"" mieli tylko w Walimiu, ale w całym okresie budowy czy pod koniec wojny i czy taki ""luz"" mięli w całym Riese ??. Skoro budowę lub rozbudowę kopalń rozpoczęto wcześniej i jak pokazywałeś na zdjęciach, (jedno z nich mówi że coś tam, jakiś tunel jest już gotowy/ukończony), to przecież nadal jest ta sama budowa/rozbudowa. Nikt im się nie spowiadał z tego co robią. Ciężka praca po 12 godzin, ogólnie przej..ne .I pozwalano im opuszczać zamknięty teren. Gdzie dla zwykłych cywili (bez pozwolenia)był zakaz zbliżania się .

    Ps.
    Jeżeli możesz to przerób archiwum bloga. Teraz jest tylko data. A było by łatwiej gdyby była data i wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo widzisz to tak jest, tajnos agentos-partyzantos to było
      pic na wodę fotomontaż. Tam gdzie było tajnos to było. I nie wlazł tam ani cywil ani byle żołdak. To co widać to jest żadne tajnos. To jest tak, ciągniesz materiały budowlane na budowę powiedzmy zderzacza cząstek elementarnych pod miastem o okręgu 30 km , musisz mieć ich Full i pod dostatkiem ,ale za diabła takiej inwestycji nie ukryjesz, nie ma takiej opcji, masz na głowie samoloty zwiadowcze i szpiegów co nocha wszędzie wsadzają. Więc ściągasz wszystko na kupę i ryjesz, tu i tam i siam. Rozpowiadasz o kwaterach, tajnych cudach na kiju, więźniom i komu się da wokół, a materiały idą w ten rejon.I nikt nie jest w stanie ustalić co tak faktycznie robisz oraz gdzie robisz. Pod nogami masz kopalnie, jedna na drugiej. Robisz coś na kopcu termitów. Ci więźniowie kładą drogi, sypią piach, kładą kanalizy, uzbrajają tylko teren. Więc tak na prawdę nic nie wiedzą. Gdzieś tam ryją ewentualnie pod jakieś magazyny i taka ich wiedza. Było to widać w czasie wojny i po wojnie jeden olbrzymi plac budowy, i kto teraz ustali czy tam gdzie w las jechała kolejka było wejście czy tylko był skład mat budowlanych ?.
      Urobek z jednego miejsca znikał pojawił się w innym. Ciągły ruch, olbrzymie ilości firm i ludzi, ciągły kocioł. To miało sens, to była mętna woda w której nic nie było widać gdzie co po co, i na co. Więzień się pojawiał 2 dni tutaj, i już był gdzie indziej, za dwa tygodnie gdzie indziej.
      Nawet baczny obserwator lub szpion nie był w stanie na takim obszarze i w takim kotle coś wyłapać. Kolejki jeździły po całych górach i ciężarówki też. Ryli wszędzie, Kolce na dole , Soboń na górze, Pętle kolejek w Kolcach, w Głuszycy , Jedlinie, Walimiu,Jugowie,Rzeczce. Dziesiątki kopalni wszędzie, gdzie nie staniesz to dziura lub kopalnia. Co my wiemy ????

      Usuń
    2. ""Co my wiemy ????""
      Podstawowe pytanie. Trzecia Rzesza która zawojowała całą Europą, a przy okazji wybudowała nie jeden schron, bunkier, nie jedną fabrykę i rozkręciła przemysł zbrojeniowy, to budowała coś w Górach Sowich od zera, czy rozbudowywała kopalnie na swoje potrzeby ? Jeżeli od zera to faktycznie, nie zdążyli bo Rosjanie przyszli, i koniec tajemnicy Riese. A jeżeli nie od zera... Nie sądzę aby aż tak musieli się maskować z tym co robią i robić sztuczny tłum na taką skalę. Oczywiście teren wojskowy (zakazy i nakazy), teren poniekąd górzysty. Ile ten szpieg, obserwator mógł zobaczyć. Tam góry, lasy, wojsko, ludność Nieniecka, wielki kocioł, tak jak piszesz. Tam Polski jeszcze nie było. Więźniowie i w nich widzę największe zagrożenie. Za dużo mogli by widzieć, być za długo w jednym miejscu (chyba że celowo-do śmierci)..
      "" Było to widać w czasie wojny i po wojnie jeden olbrzymi plac budowy, i kto teraz ustali czy tam gdzie w las jechała kolejka było wejście czy tylko był skład mat budowlanych ?."" Na pewno jest to do ustalenia. Nie na 100% ale blisko. Jeżeli materiały bud. są w różnych częściach gór, to jak dla mnie z dwóch powodów. Aby zmniejszyć straty podczas bombardowania lub celowo. W pobliżu jest budowa/rozbudowa. No i znowu: budowa czy rozbudowa ?? Ale brak kasy, brak planów i możemy rozmyślać co by, gdyby... A tak na serio, tajemnica nie rozwiązana, da więcej kasy niż rozwiązana.

      Usuń
  3. Może tak odrobinę refleksji nad rozróżnieniem obozu pracy (AL), przymusowych prac, Służby Pracy Rzeszy (RAD), obozu jenieckiego (Stalag), czy obozu koncentarcyjnego (KL). Bo tu widzę, że do jednego wora wrzuciliście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok. Nikt tu nie wprowadza na arenę RAD ponieważ nie dotyczy to jeńców ani więźniów. Chyba że Ty dysponujesz jekimiś danymi, że pod RAD takowi pracowali. Teraz może wyjaśnij, czym się różni stalag od AL, czym się różni AL od KL ?. Czym one się różnią ?. Bo ja bym postawił znak równości. Jedynie wyłączył bym z tej grupy robotników przymusowych pracujących na roli. Choć i tu te rozróżnienie z robotnikami przymusowymi jest bardzo płynne.

      Usuń
  4. Tu masz wyjaśnienie co ma wspólnego Stalag z AL.
    http://www.sdgb.eu/?p=285
    Więźniowie są ujęci w ewidencji Stalagu a pracują w komandzie roboczym w całkiem innym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o tym właśnie Tomek wspominam, czym się różni Al od KL , stalag od AL , i stalag od KL ???.

      Usuń
    2. Bo jak dla mnie tylko nazwami się róznią i ewidencjonowaniem. Funkcje są te same.

      Usuń
  5. Paweł, a co Ty byś zrobił na Ich miejscu ???. Jak byś się do tego zabrał. Adaptacja czy nowa budowa od zera. ??. A może jeszcze jakoś inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tylko rozbudowa. Spójrz na Trezin w Czechach, nie daleko Pragi. Tam też obóz i praca więźniów i powstał podziemna fabryka Richard . A Do Czech weszli, a tu byli u siebie.

    OdpowiedzUsuń