wtorek, 8 stycznia 2013

Wiarygodność dokumentów

 Pewnego razu wypłynęły na światło dzienne pewne dokumenty z C.A.W. spisywane w 1956 przez U.B.
Dotyczyły planów chodników oraz skarbu ukrytego w starych chodnikach pod Głogowem.
 Cała historia to opowieść jednego z pracowników starej elektrowni który po wojnie wysłany był na badania do Poznania, wracając pociągiem siedział w wagonie z dwoma autochtonami, którzy sprawdziwszy że nasz informator nie zna niemieckiego ( jak się okazało znał :) ) , rozmawiali na temat skarbu ukrytego w podziemiach Głogowa. Stary Niemiec opowiadał młodszemu jak wejść do podziemi gdzie ukryty jest jakiś skarb. Po takiej opowieści nasz energetyk nie mógł przepuścić takiej okazji, więc zaopatrzony w światło i jedzenie wybrał się na poszukiwania. Wlazł , przebył pierwsze chodniki, następnie czołgał się ponad 100m przez przysypany piachem ostatni chodnik po czym wg. jego opowieści dostał się do dużego tunelu (prawie jak kolejowy ), który był wyłożony brązowymi kaflami , dotarł do charakterystycznego miejsca z opowieści starego Niemca, poszedł jeszcze dalej lecz skarbu nie znalazł. Ciekawe w tych dokumentach było to iż przebywał tam dwa dni ?.  Sądzę po tym, iż dokument wraz z narysowanym planem znalazł się na U.B. można z całą pewnością powiedzieć, że gdzieś przy flaszce chlapnął jęzorem i zjawiły się " czerwone pająki od wyrywania paznokci" co by "wzbogacić jedynie słuszną partię" czyli własne kieszenie, ponieważ nie sądzę aby sam poleciał na te U.B. żeby narobić sobie kłopotu.
 A więc jest plan sporządzony przez U.B. i zeznanie jak to było z tymi powojennymi poszukiwaniami
Kiedy dni zrobiły się krótsze doszliśmy do wniosku, że czas na to co "tygryski lubią najbardziej " .....loszki i skarby ;-). 

Wleźliśmy tam i zaczęliśmy to kartować, okazało się że o ile początkowa część tego ubeckiego planu była zgodna
 to im dalej w las tym większa ściema.

 Pierwsze zakrętasy i opisy pomieszczeń oraz korytarzy zgadzały się praktycznie co do joty, lecz im dalej tym bardziej następowały rozbieżności, zarówno co do rozmieszczenia chodników jak i ich zakończeń.



 Jako że dostęp do tych tunelików jest zamknięty na co dzień drzwiczkami to całość jest nie napowietrzona i wejście tak na biegu skutkowało brakiem powietrza w bocznych korytarzach co było dosyć uciążliwe, bo jak tu szukać na luzaku skarbów jak człek się zaczyna dusić ?.

Chodniki jak to bywa w tego typu budowlach  z normalnych rozmiarów przechodzą do coraz węższych, aż w końcu pozostaje czołganie przez pełzanie :), co przy braku tlenu nie należy do najprzyjemniejszych zajęć.
Szczególnie gdy prześwit zmniejsza się do 30 cm.

I tak baźgając się w tych kanałach szukaliśmy skarbów, wprawdzie takowych nie znaleźliśmy lecz te opowiadanie coś tam w sobie prawdy może zawierać. 
Pierwszą wskazówką jest przekaz mojego kolegi którego ojciec był w takim chodniku po wojnie, podobna opowieść, podobny trup SS-mana w korytarzu, podobne czołganie. Drugą nie wyjaśnioną do końca sprawą jest przejście od tego czołgania do wielkiego tunelu. I tu mamy jeszcze pewien pomysł jak to w rzeczywistości mogło  wyglądać, ponieważ zakończenie jednego chodnika nie jest takie jak innych, i może wskazywać że tamtędy można dostać się dalej, lecz to wymaga trochę nakładu pracy aby sprawdzić tą koncepcję, kiedyś jak będzie znów trochę czasu i nadejdzie nuda może sprawdzimy :), kto wie ?

 Oczywiście w pobliżu znajduje się cała masa różnych innych ciekawych zasypanych budowli oraz tunelików ale to należy już do odmiennych opowieści :-)

 Z całej tej historii wynika, iż wstępny osąd o niezgodności dokumentów ze stanem faktycznym musi być bardzo dokładnie sprawdzony , gdyż może się okazać że dokładne sprawdzenie prawdziwości takiego dokumentu wymaga sporego nakładu pracy.
Cd. może nastąpi :)


Na zakończenie polecam http://medartzasada.blogspot.com/......."Samoloty widmo, chemtrails i wojna genetyczna", ostatni film jest bardzo ciekawy, kiedyś jak miałem więcej czasu przyglądałem się tym smużącym samolotom, i z przykrością muszę stwierdzić że dotyczy to nas wszystkich.
Bez dwóch zdań sypią nam to badziewie i tym oddychamy. Są nawet na to dowody w postaci rządowych dokumentów. I cokolwiek oraz ktokolwiek by nie mówił, że to bzdura to nie zakłamie już rzeczywistości ponieważ z ujawnionych rządowych dokumentów wynika że to nie żadne smugi kondensacyjne lecz " tyfus" z tego filmu.















7 komentarzy:

  1. Cześć Wojciech.
    Te korytarze pod Głogowem to chodniki minerskie? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć.
      Tak te małe to są minerskie i nasłuchowe. Problem z tym opowiadaniem jest taki że nie ma takiej możliwości aby tymi chodnikami w tym miejscu iść dwa dni.Po za tym to nie pierwsze opowiadanie o tunelu idącym na tym kierunku. Chodniki minerskie zawsze nie idą daleko bo generalnie ok 100-150m więc postawione jest pytanie skąd te dwa dni to raz. A druga sprawa to jest charakterystyczne miejsce o którym mówił stary Niemic , a które odnalazł ten sprawozdawca, takie miejsce w tych chodnikach nie występuje. A trzy że tam już w 1984r dwóch chłopaków śmiertelnie przysypało.

      Usuń
  2. Myślę jeszcze tak.Skoro tych dwóch jegomości rozmawiało swobodnie po niemiecku,być to może iż ów człowiek nie wszystko zrozumiał.Wszak nie wiemy na ile znał potoczny niemiecki a wiadomo że tamci na pewno rozmawiali szybko co zrozumiałe.Stąd może coś przekręcił,może mylnie zrozumiał i wreszcie różne słowa mają w niemieckim różne znaczenie zależnie od ich użycia w mówionym czy pisanym zdaniu.Nie twierdzę że tak było w istocie,niemniej istnieje taka możliwość.Stąd z kolei wypływał by wniosek iż coś,gdzieś może się znajdować tylko nie dokładnie tam gdzie szukał nasz sprytny obywatel....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem możliwe że było tak jak piszesz i można przyjąć takie założenie, ale jak to w każdej opowieści tak i w tej jest mały haczyk. Opowiadający zlokalizował to wejście po jednym zdaniu .." w fosie pod mostem ", w fosie jest jedyne takie miejsce gdzie pod mostem są wejścia. Owszem w fosie są też inne lecz pod mostem tylko te co widać. Aczkolwiek to co widać dzisiaj nie oznacza że nie ma czegoś jeszcze. Miałem jeszcze jedno podejrzenie sprawdzić, była już pełna zgoda na odwiert i wpuszczenie kamery ale odkładaliśmy to na jutro, a jak wiadomo jutro nigdy nie następuje :-), jak to mówią "co masz zjeść jutro zjedz dzisiaj , a co masz zrobić dzisiaj zrób jutro".
      Wracając do naszego zeznającego, jak mówi dotarł do dużego wyłożonego szkliwionymi brązowymi kaflami tunelu, w którym była wartownia z pozostawionymi w okienkach strzelniczych karabinami maszynowymi. To jest ten szczegół o których wspominał stary Niemiec i na który jak twierdzi zeznający osobiście natrafił.

      Usuń
  3. Ciąg dalszy musi nastąpić:), pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje się to cokolwiek niezwykłe iż żołnierze nawet w zamęcie nie zabierają broni ze sobą w tak niepewnej rzeczywistości jak wówczas.Gdyby nawet było tak jak wspomina przedsiębiorczy obywatel to zapewne sprawna broń była gratką więc by jej nie minął obojętnie,chyba że to uczynił a logiczne że się nie przyznał.Te kafle to też dość ciekawy wątek że akurat brunatne,dość specyficzny kolor jak na kafle ale zostawmy i to.Wyłożenie takim materiałem tunelu jest dość kosztowne z uwagi choćby na kubaturę.W te kafle pozwolę sobie wątpić.Ale to tylko moja subiektywna opinia. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kafle koloru brunatnego - Browar Sobótka - pod współczesnymi ściankami w leżakowniach.

    OdpowiedzUsuń