Jedną z nie rozwiązanych do dziś tajemnic jest pewne porównanie, polega ono na porównaniu podziemi Książa np. z podziemiami Osówki. Inaczej mówiąc, czas w jakim wykonano obiekty.
Jak wiemy z poprzednich tu wpisów był sobie na Książu kasztelan Fichte, który twierdzi że do końca lutego 1944r Książ był wydzierżawiony dla Dyrekcji kolei w Breslau i nic się tam nie działo.
Zajmijmy się tym stwierdzeniem i popatrzmy na całkowicie obetonowane podziemia Książa. Grubość ścian 2-3m żelbet , objętość kubaturowa 13tyś metrów sześciennych. Do tego wykonany basen przed zamkiem, w pełni obetonowane szyby windy, klatka schodowa, trzy szyby nie obetonowane, przepompownia, podwieszany betonowy strop w zamku, oczyszczalnia, system obetonowanych podziemi na poziomie -15., wybudowano warsztaty i magazyny, wybudowano "obóz" nad brzegiem Pełcznicy i zbiornik na wodę.
A więc to wszystko na Książu wykonano w przeciągu 14 miesięcy, mniej więcej w podobnym czasie siłami 2tyś pracowników O.TODT wykonała Wilczy Szaniec.
Wilczy Szaniec .
Teraz spójrzmy na Osówkę z własną "Betoniarnią" :), czas rozpoczęcia nieznany, zakładany 1943 kwiecień ponieważ wtedy weszła O.TODT, mamy dwa pomieszczenia betoniarni, 6 zbiorników na wodę , kasyno , siłownię , baraki obozowe, warsztaty, pochylnię, dwie wybetonowane wartownie i dwie wybetonowane hale, jeden szyb nie obetonowany. kubatura podziemi 30tyś m sześciennych. Zakładany czas budowy 25 miesięcy.
Teraz porównajmy.
Jeśli te wybetonowane w Książu chodniki pomnożymy razy 2 to nam wyjdzie kubatura 26 tyś m3 całkowicie obetonowanych pomieszczeń. Czas budowy 28 miesięcy. Brak by było tylko wydrążonego nie obetonowanego ) około 650mb chodnika 2x3m tak w przybliżeniu), oraz mamy 3mce dłuższy termin na wykonanie takiego chodnika.
Nie będę dalej w to wnikał bo nic nie gra , zadam tylko podstawowe pytanie, czym się zajmowała I.G. Schlesien A.G. przez ten poprzedni czas ?? bo jak na razie do dnia dzisiejszego w całej tej opowieści o tych terenach brak mi FAD, RAD oraz I.G.Schliesien A.G. czyli całej historii robót do kwietnia 1943r, kiedy to dodano do tego składu O.Todt.
Można powiedzieć , no tak lecz to nie była tylko Osówka , na to można odpowiedzieć ...no tak lecz ile było obozów wokół a ile w Książu ? Ilu pracowników pracowało w Książu a ilu na poszczególnej budowie w górach ?
A co z tymi wszystkimi firmami które tam były ? Przecież te firmy miały swoich pracowników, każda z nich.
Nie jest to pełna lista firm.
Jeśli pamiętamy z wcześniejszego opracowania o tej czechosłowackiej firemce co z 200-ma pracownikami (w porywach zatrudniała 800 pracowników) i zrobiła pod klucz Boudę, to wynika z tego, że na Riese nie było placu budowy a wszyscy oni przyjechali tu na wczasy lub na ryby.
Sprzeczności :
Z opowiadania kasztelana Fichte.
Z opracowania "dzieje Zamku Książ "
Z galerii Sebastiana :
http://www.sebastiank.za.pl/Grupa%20Sztolniowa%20Klin/Akcja%20Dziala/index.html
Rozbieżności są. No i trzeba pamiętać jeszcze o dokumencie Bundesarchiv N-1340/237 na który powoływali się min. panowie Cera i Witkowski. Najpierw głównie Riese (gdziekolwiek by było)- następnie dopiero Książ.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, i ten dokument który świadczy o tym że Książ będzie robiony po wykonaniu tamtych obiektów.
UsuńKsiąż obetonowany a te co widzimy stan surowy.
Wojtek,wnioski są niemal oczywiste i nawet nie pozornie.Po prostu fizycznie biorąc pod uwagę zużycie materiałów budowlanych o których wiemy ze źródeł (dokumenty,relacje,książki) plus porównanie które Ty dokonałeś no i te kubatury zasadnym staje się postawienie tezy że jesteśmy w połowie drogi tajemnic Riese czy Rüdiger jak byśmy to nie nazwali a nawet w jednej trzeciej.Z resztą nie jestem odosobniony w tej opinii jak czytałem w różnych opracowaniach.Taki fragment przytoczę z książki "Tropem tajemnic Riese" autorów Łukasz Kazek i Bartosz Rdułtowski/relacja świadka Piotra Baryczy cyt."Przede wszystkim w nocy od strony gór słychać było detonacje i wybuchy.Były tak intensywne że wszystko się trzęsło,zwłaszcza gdy ktoś mieszkał bliżej lasu.Najwięcej tych detonacji w górach było na przełomie lat 1945-1946.Mówiło się,że tu pozostało i ukrywało się dużo niedobitków SS.Ponoć to oni maskowali te wszystkie tunele i skrytki aż do końca wojny.Wśród polskich mieszkańców Walimia to każdy o tym wiedział.Raz wybuchy były tak mocne że tata nabrał przekonania że iż jakiś nowy front się zbliża.Przez prawie dwie godziny tak dudniło w tych górach (...) " Wspomnienia Piotra Barycza str.191.Więc to daje do myślenia ile jeszcze jest niedostępnych części tych kompleksów.
OdpowiedzUsuńPaul, absolutnie nie kwestionuję wspomnień Pana Piotra, jestem jednak sceptyczny co do interpretacji celu tego wysadzania przez oddziały SS w okresie przed zakończeniem wojny i bezpośrednio po wojnie. Uważam że to wysadzali rosjanie nie niemcy. Chociaż jeden z zaawansowanych poszukiwaczy twierdzi iż w jednym miejscu w marcu jeszcze pracowano na jednym z obiektów którego dzisiaj nie widać , w czasie kiedy resztę już maskowano. Więc możliwe że Pan Piotr.B. ma rację bo w tamtym miejscu o którym mowa obsunęło się całe zbocze góry.
OdpowiedzUsuńNo właśnie Wojtku i zatem to jako żywo daje do myślenia! Jeśli nawet (optymistycznie) sądząc miał by to robić Wehrwolf li tylko to jest oczywiste że nie robił by tego spontanicznie tylko na zlecenie wg.planów które by otrzymał od jakichś mocodawców.Owszem grupa desperatów mogła to zrobić ale tylko mogła nie musiała.Piszesz Rosjanie.Tylko dlaczego zatem czynili to w nocy a nie w ciągu dnia wszak i tak byli tam podówczas panami sytuacji ba,panami życia i śmierci.Więc może jednak Wehrwolf lub nie tyle on ile grupa specjalnie do tego skierowana w której składzie co oczywiste musieli by być saperzy może nawet jakiś geolog i ktoś kto znał praktycznie teren,nie wiem z byłego kierownictwa budowy w Jedlinie czy któryś z inżynierów... To spekulacja naturalnie ale może ociera się o realność?
OdpowiedzUsuńOdniosę się do Wehrwolfu, była to organizacja która miała za zadanie wprowadzać destabilizację na terenach zajętych przez wroga. Do jej zadań nie należało maskowanie lub zabespieczanie obiektów.
UsuńTrzeba wiedzieć że tak jak już wcześniej napisałem, nie było tam żadnej wojskowej paniki przy wycofywaniu się, Niemcy nie wycofywali się pod ostrzałem. Wysadzenie w celu samego wysadzenia trwa moment, jak wiadomo robi się to tak.... wykonanie odwiertu włożenie ładunku, i bum. Odwierty były wykonane , więc pozostało włożyć ładunek i bum, a mimo tego nie włożono np. na Osówce ładunku i nie zrobiono bum. Zamaskowanie obiektu też nie polega na wysadzeniu, lecz na zamurowaniu wejścia i osypaniu rumoszem a następnie obsadzenie roślinnością, to trwa dłużej, po za tym jeśli chodzi o sztolnię to należy odprowadzić z niej wodę i tu robiono ciekawe myki. Stare wygi co trafili na takie odprowadzenie wody wiedzą o czym mówię, tu może nawet wykrywacz nie pomóc:). W wypadku maskowania i zabezpieczania obiektów nie mamy do czynienia z bandą głupoli lecz ze specjalistami w swoim fachu.
Zgoda wszak Niemcy mieli sporo czasu i jak się uważa w końcowym etapie przed wycofaniem się,skupili się głównie na maskowaniu,nawet kosztem pozostawienia części (sporej części) sprzętu budowlanego tudzież materiałów.Wydawać by się też mogło że skoro w ówczesnych warunkach byli niemal pewni że te ziemie to ich ziemie można by się pokusić o stwierdzenie że nie maskowali na sicher tylko pobieżnie zakładając że niebawem powrócą a jednak niezależnie od spekulacji wykonali to tak że do dziś odkryliśmy mniejszą połowę w mojej ocenie.Myśląc praktycznie zachowali nie zamaskowane to co albo było nie ukończone albo też przedstawiało mniejszą wartość dla nich samych.Już kiedyś napisałeś >po co ukrywać puste sztolnie czy nawet hale< co innego gdy była tam już infrastruktura która mogła załóżmy ponownie zacząć funkcjonować po naciśnięciu przysłowiowego guzika.Wtedy odcięcie takich przestrzeni czy części kompleksu miało by sens oczywisty.Zakładam też że nazwę to musieli znać skróty tzn.jak ewentualnie dostać się do odciętej przestrzeni szybciej i efektywniej niż przedzierając się drogą którą wcześniej zniszczyli maskując.To naród ludzi praktycznych więc na takie skróty bym postawił.Wszystko przemawia za tym (dane,zdrowy rozsądek,porównanie efektywności możliwości określonej grupy roboczej itd.) za tym że musi być obszar odcięty nawet nie kawałki tylko wręcz obszar.Być może jest to ta dotychczas wirtualna Moszna? Podobnie zrobiono z podziemną fabryką pod Pragą Czeską gdzie SS wysadzało całe nie małe części ogromnej fabryki.Reasumując skoro ukrywam,mam powody! Prościej się chyba nie da...
UsuńI właśnie Twoje ostatnie zdanie Wojtek jest kluczowe. Tymczasem czytając autorskie publikacje wielu (zbyt wielu) speców mam wrażenie, że Niemców traktuje się wciąż jak przygłupów nie mających nawet podstawowej wiedzy o zakamuflowaniu obiektów w terenie. I potem jeszcze woda na młyn w postaci stwierdzeń "nie zdążyli". Zdążyli wybudować kilometrowe sztolnie a nie zdążyli ich zabezpieczyć i ukryć tak? Dajcie spokój. Ale weź i wytłumacz to potem takim panom jak Garba czy Rzeczycki. Szkoda słów...
OdpowiedzUsuńMedart,trzeba by posłuchać co na temat tych ostatnich, oraz o ich tezach mówi jako były więzień KL GrossRosen M.Mołdawa . Znam relacje bezpośrednich więźniów G.R, wiem jak się to odbywało i gdzie wyparowali nadzorcy z SS. Ilość tekstów komediowych ostatnio wypisywanych przekraczać zaczyna stan krytyczny, nawet jest taki jeden który twierdzi że GrossRosen leżało na terenach Polskich ;-), co to niedługo z Gór Sowich zrobi lądowisko kosmitów, nie wspomnę już o tym że jak przeczytał "O.Todt" to nie ma pojęcia o czym mowa i tworzy taki jakiegoś nowego Otto Todta :-), pomimo że na imię miał Fritz , nie wie że literka "O" przed nazwiskiem oznacza "Organization" Todt. Tak że patrzę na to wszystko z osłupieniem i nie dowierzaniem co jeszcze można wyśnić ? :-), za każdym razem jestem pewien że to już koniec bo nic już nie można "mądrego inaczej" wymyślić, lecz za dwa dni się okazuje że byłem w błędzie i znów ogarnia mnie osłupienie :-),bo dostaję maila z linkiem i znajomi piszą ....widziałeś TO, no to zaczynam patrzeć na TO oraz słuchać i wydaję chyba wtedy dziwne parskające dźwięki bo pies zaczyna na mnie szczekać :-). Więc nie dziw się bo nie wiadomo co jeszcze usłyszymy i zobaczymy w nastepnych odsłonach :). W przedostatniej bodajże odsłonie widziałem "tajemniczą mapę" :) na której podobno numerami są zaznaczone szyby górnicze w Górach Sowich, spojrzałem i oniemiałem, zaiste ona taka tajemnicza jak sklep Lidla na moim osiedlu :-), a szybów na niej nie uświadczysz niestety, lecz tak na prawdę komu to przeszkadza ??:-).
OdpowiedzUsuńFajnie jest wesoło, i może o to chodzi, bo Monty Python już nie kręci odcinków, więc i nie było by się z czego pośmiać :-).
Jedni lubią komedyje z C.Pazurą inni dramaty, a jeszcze inni fakty historyczne. Nikt w końcu mnie nie zmusza do oglądania takich komedi :), lecz nie powiem, lubię popatrzeć bo lubię żarty :). Co nie oznacza że biorę to na poważnie.
Zatem zgoda tylko co do tego że Wehrwolf mógł,powtarzam mógł odstrzelić >coś< na szybko jednak maskowanie uczyniono wcześniej jak wspominasz sądząc z nakładu pracy jaki trzeba było w to przedsięwzięcie włożyć.Nie mniej są też liczne dowody by można było uznać iż sam Wehrwolf nie zawsze wykonywał żeby tak rzec działania statutowe li tylko.Być może odstrzelono rękami Wehrwolfu jakieś mniej istotne kubatury które nie miały znaczenia pierwszorzędnego.To nie pewnik,to mój domysł tylko.Prawdą jest też to co po raz kolejny powtarzasz że powstają całe fantasmagorie o tym jak było lub miało być pisane tonem nie znoszącym sprzeciwu,słusznie się zżymasz na to zaiste.Powiem tak nie którzy mają protezę mózgu tylko.Nieszczęśliwe to jednostki w istocie. :-)
OdpowiedzUsuńAkurat z tym wysadzaniem to jest tak, że ktoś słyszał lecz nikt nic nie widział. Co do Wehrwolfu spójrz na to z innej strony, Wałbrzych strategiczne miejsce i nic nie wysadzone Rosjanie weszli i wszystko pracowało, nawet fabryki benzyny syntetycznej.Potem też nie było żadnych dywersji.Front stał już 22 lutego pod Wrocławiem, obozy z G.S. były generalnie ewakuowane w lutym na Czechosłowację . Policzmy ...mamy marzec, kwiecień i tydzień maja. To jest wystarczająco dużo czasu na wszystko co się chce zrobić. Tu nie były potrzebne jakieś nie przemyślane działania. Jeśli w lutym ewakuowali obozy to wiedzieli że odejdą. Czyli na zdrowy rozum po co w maju latać po nocach i coś wysadzać ?, a tym bardziej po maju 1945r jak juz byli Rosjanie. Jeżeli jeszcze w marcu coś tam kombinowali to mieli jeszcze cały kwiecień aby pozacierać ślady. Tu coś jest przekłamane z tą ostatnią chwilą, tu jest tak nagadane iż wygląda jakby więźniowie dzisiaj wyszli ze sztolni a jutro przyszli Rosjanie.Ale tak nie było. Pozostali tylko chorzy więźniowie, i teraz jest pytanie kto tymi chorymi się zajmował do maja? i kto ich żywił ?, to jest dla mnie do dzisiaj nie rozwikłana zagadka.Większa od wysadzania sztolni. to mi nie pasuje, jeśli marsze zaczęły się od połowy lutego tak twierdzą więźniowie, a na rewirach pozostali chorzy to kto się nimi zajmował i skąd mieli żywność na prawie 2,5 miesiąca ?
UsuńSłusznie prawisz.Twojej wiedzy Wojtku nie kwestionuję bo0 po za wszystkim masz słuszność gdy mówisz że jak brać to na logikę na niemal fakty to wychodzi jak nie liczyć iż tego czasu w istocie mieli sporo lub wystarczająco.Pytanie moje brzmi zatem tak.Do kiedy więźniowie pracowali przy rozbudowie/budowie Rüdigera? A pytanie stąd że już tradycyjnie gąszcz dat (jedynie słusznych) jest aż nadto bogaty.Zgoda także iż w tym również przypadku co do wysadzeń w tzw.Letzte Tages to istne cuda są i zgoda po namyśle (moim) że tu muszą wręcz,tak,tak muszą być przekłamania,pytanie czy celowe.Wiemy jak wygląda pamięć z upływem czasu... Stale są znaki zapytania co krok dosłownie i stare niejednokrotnie zostają a nowych przybywa.No właśnie słuszna uwaga.Kto żywił więźniów w tzw.centralnym rewirze? Jeśli ktoś to tylko Niemcy Ci którzy odpowiadali za ten obóz zwany >umieralnią< Na pewno byli w nim wachmani.Masz jakąś teorie-pomysł jak to mogło praktycznie wyglądać z tymi chorymi?
OdpowiedzUsuńWitam.
UsuńFaktycznie sytuacja przedstawia się tak. Do dnia dzisiejszego odnośnie tego do kiedy pracowano, i co robiono nie wiemy, a nie wiemy dla tego że powojenne państwo "polskie" ukrywało i ukrywa to do dzisiaj. Poniekąd jest to związane z koniecznością wykazania za wszelką cenę martyrologi ludzi w hałatach i sprowadzenia na margines martyrologi Narodu Polskiego.
Następną sprawą jest gra jaką się wobec nas prowadzi, niepoślednią rolą jest zatajnienie i próba ukrycia powiązań koncernów amerykańsko-niemieckich. Drugim elementem jest ukrywanie dokumentów prowadzone przez wszelkiej maści aliantów w celu osiągnięcia własnych korzyści z jednoczesnym pozornym wykazaniem iż winni zostali należycie osądzeni i ukarani. Jest to wielki międzynarodowy szwindel w którym brali wszyscy udział. Począwszy od finansowania NSDAP, a skończywszy na Procesie Norymberskim. Polska tak de facto jako samodzielny podmiot państwowy nie istniała i nie istnieje. Była i jest sterowaną marionetką. W ten proces zakładania różnych projekcji "wolnego i niepodległego państwa" są zaangażowani wszyscy zarówno Ci z naszej lewej jak i prawej strony oraz olbrzymia rzesza ludzi wewnątrz. Stoimy jak dojna krowa w kojcu i jesteśmy dojeni, będziemy tak dojeni aż upadniemy i się nie podniesiemy. To taki "Matrix", jak ktoś ściąga jedną zasłonę to wszyscy myślą że to już rzeczywistość, lecz za 10 lat znów się okazuje iż to była tylko następna zasłona, taki hologram. Taka matrioszka. Zerwać tą zasłonę może tylko jeden naród wśród którego są jednostki sprawiedliwe, tylko Oni, każdy inny zostanie wdeptany w glebę jako antysemita lub nazista. Jeśli będziesz chciał wyciągnąć sprawę żywienia i opieki nad tymi co tam zostali to zostaniesz okrzyknięty popierającym nazizm co jest karalne, jeśli zarzucisz kłamstwo tym w hałatach to zostaniesz antysemitą, i to też jest karalne.
Kółko się zamknęło. Tak to zostało ułożone i tak to zostało skonstruowane, że tylko Oni mogą wszystko powiedzieć i nikt ich nie oskarzy ani o popieranie nazizmu ani o antysemityzm. Lecz trzeba wiedzieć że większość wśród onych robi na tym kawałku zniewolonej ziemi Geszeft, a dojnej krowy nikt nie puszcza wolno.
Starałem się w miarę możliwości pokazać parę dokumentów które jasno pokazują jak to było, ale to trzeba by wrócić do tego co wcześniej tu pokazałem i na spokojnie poczytać.
Coraz celniej "strzelasz" Wojciech !...szkoda tylko, że tak niewielu to rozumie lub nie chce zrozumieć.
OdpowiedzUsuńCześć :), Gratuluję przebicia się do Soboniowej III.
UsuńDzięki za wszystkich, tak poza tym całkiem ładna i dobrze zachowana ;). Jedna zagadka mniej choć nie do końca...
UsuńDzięki Wojtek za wyjaśnienie,wielce pouczające skądinąd.Wrócę by sobie poukładać to jak kolwiek.Ale,tak to daje do myślenia,to coś mówi...
OdpowiedzUsuń