Złoty Cielec.

Miałem coś podpowiedzieć o mniej znanych opowieściach no to coś skrobnę powołując się na R. Wójcika który to wyczaił taką opowiastkę :

Rok 1968 N.Sącz,

pewien urzędnik z referatu urzędu powiatowego załatwił pewnemu "uszatemu" zaświadczenie umożliwiające wywiezienie nad Morze Śródziemne  cennych " pamiątek rodzinnych".
Przed wyjazdem "uszaty" szepnął w ucho naszego urzędnika aby sobie z listów jakie będzie otrzymywał z ciepłego kraju wypisywał trzy ostatnie słowa. Po jakimś czasie listy zaczęły napływać z Australii.


Jak mu powiedziano tak zrobił, listy docierały a urzędnik wypisywał  z listów wieści , które wskazywały że w pewnym domu przy Rynku Maślanym jest wykonana spora skrytka.

Rynek Maślany

Skrytka była pokojem ukrytym w pewnej starej dwupiętrowej kamienicy zwróconej frontem na Rynek Maślany. 
Dom był wybudowany w kształcie litery L., kamienica ta stanowiła kiedyś granicę getta. Kamienica była wybudowana w ten sposób że w załamaniu litery L pomiędzy mieszkaniami trudno było się czegoś dziwnego dopatrzyć. Czyli nie można było  na styku tej litery się zorientować co do kubatury sąsiadujących pomieszczeń.

Nasz urzędnik chcąc nie chcąc musiał więc wymyślić jakiś pretekst aby zrobić dokładny pomiar tej rudery, pretekstem był pomysł wychodzący z biura wydziału kultury i pozwolił na dokonanie pomiaru podczas którego okazało się, że w załamaniu znajduje się ukryte pomieszczenie o wymiarach 2m x 2,5m.

Zaopatrzony w taką wiedzę nasz urzędnik drapał się w łepetynę jak tu się do tego dobrać, ale w ostatnim liście jaki otrzymał była zawarta informacja ......"musisz czekać". 

Czekał zgodnie z instrukcją, ale że ciekawość  jak mówi stare przysłowie " to pierwszy stopień do piekła " zaczął zbierać info o tej kamienicy i jej historii. 

 Okazało się, że tą historią była bajda o ukrytym przez "uszatych" pietnasto -kilogramowym złotym cielcu (głowie byka).
Miała to być figura wylana staraniem gminy i miała znaczenie symboliczne wywodzące się z mitologii ludu umiłowanego przez Najwyższego. Był to ten symboliczny " złoty cielec" jakiemu bił pokłony lud podczas gdy odbierano od Najwyższego kamienne tablice na górze Synaj.

Dowiedział się również, że naziści poszukiwali tej figury oraz innych cennych  przedmiotów ukrytych przez wybranych ale ich nigdy nie znaleźli. 
Zdający relację z tej całej historii był nie w ciemię bity i wiedział z czym się taka wiedza wiąże. 
Jak sam powiedział R.W. ...." wolałem spokojnie przechodzić przez jezdnię nie obawiając się że mnie ktoś przypadkiem potrąci". Sam R.W. by się nigdy o tym nie dowiedział gdyby nie zaprzyjaźniony z urzędnikiem pewien obywatel z Brześcia.

Dalsza część opowieści ma ciąg dalszy w roku 1982,

ale o tym wkrótce, bo czas zmrużyć OKI :-). Dodam że historia bardzo ciekawa ponieważ pośrednio łączy się z inną już udokumentowaną dokumentami z 1826 roku.
Cdn.

P.S.