poniedziałek, 28 września 2015

Skrytki i skarby :-)

Ze trzy miesiące temu telefon ....słuchaj jest taka sprawa, jest dom, jest niemiecki plan , są skrytki i skarby.

Kto by się nie skusił na taką przygodę, choć zapowiadałem od dawna kolegom że ....żadnych skrytek, emerytura eksploracyjna z wykrywaczem i żadnego kucia ścian :). 
Lecz jak nie ulec kiedy namawiają i jeszcze na dodatek oryginalny plan do wglądu :-). No więc zabraliśmy się za ten plan, mapy , zdjęcia, dumanie godzinami co gdzie po co i na co.

Dlaczego dumanie?, okazało się że tam gdzie na planie zaznaczone są schowki nic nie ma, kopano dziury po 2 m w głąb.

A więc plan jest , opis jest ale jest też szyfr, bo jak nic nie ma, a nikt od po wojny nic nie znalazł to skarb leży ale nie tam gdzie  jest na planie  zaznaczony.
Jak się okazało biedny bo biedny, ale szyfr był :-), nie był to świadomie zrobiony szyfr lecz wynikał ze zrozumienia tego jak została sporządzona mapa, i co autor mapy miał na myśli :-).

Oczywiście po przyjeździe , zabraliśmy się za sprawdzenie w piwnicy ceglanej posadzki, było wyciąganie cegieł i kopanie dziury w glinie, efektem tych działań było znalezienie paru zardzewiałych kutych haków :-). opukiwanie ścian, w ruch poszły różnego rodzaju wykrywacze. Czyli standard na początek :-).

Niestandardowym działaniem  było rozmontowanie posadzki w mieszkaniu :-).
Lecz to rozmontowanie okazało się niezbędne. Schowek odnaleźliśmy, lecz był pusty. Został odkryty po wojnie.
Skąd to wiem , napisałem poniżej :).

A działo się to tak.
Pewien  zamożny mieszkaniec D.Ś. mieszkający w górach przy Czechosłowackiej granicy , schował w swoim domu dobra rodzinne, drogocenną porcelanę, kolekcje, oraz świecidełka rodzinne, po czym uciekł przed sowietami na zachód w okolice Hanoweru.

Tam to  wykonał z pamięci mapę z planem schowka, zaplombował i czekał na rozwój wydarzeń, a że wydarzenia poszły swoim torem to mu się zmarło i mapę przejął syn.



 Po latach jak czasy były mniej zimnowojenne syn postanowił sprawdzić co z rodowymi dobrami. 

Zabrał mapę głęboko w walizkę i odbył podróż sentymentalną nach Niederschlesien. Przybył do domu obecnych gospodarzy i szybko zorientował się, że dobra wyparowały, a  mapa była bezużyteczna.

Więc przekazał ją w prezencie najstarszemu gospodarzowi urodzonemu w tym domu już po wojnie.
Gospodarz wiedział, że nikt w jego rodzinie skarbu nie znalazł , a przybyli do tego domu w 1946r. Czyli mniemał że skarb jest w nim nadal. 

I tak  odeszło się mu ze świata, a schedę przejął jego syn oczywiście wraz z mapą skarbów :). 
Teraz za poszukiwania zabrał się syn :-).
Kopano szukano, a skarbu we wskazanych miejscach jak nie było tak nie ma. I tak trafiono do mnie :-). 

Ale czas opisać chronologię wydarzeń :-) :
1) rok 1945 chowane dobra i ucieczka na zachód.
2) rok 1946 zasiedlenie domu przez obecnego właściciela.

Dla objaśnienia istotny jest czas pomiędzy ucieczką starego właściciela a przybyciem nowego.

Schowek był przemyślnie zrobiony ale odkryty tylko dla tego że w piwnicy były wnęki z łukami na półki, wyglądają tak
Szabrownik który dotarł do tego opuszczonego domu po wojnie, opukiwał te wnęki i zarówno jedna jak i druga wydawały głuchy odgłos więc wykuł w tym miejscu otwór i w jednej z nich prętem trafił na drewnianą skrzynię. Oczywiście nie rozkuwał całości lecz poszedł piętro wyżej nad piwnicę i rozebrał część podłogi :). To tutaj wyciągnął od góry tę skrzynię.
Studiującym przez lata tą mapę nie przyszło do głowy, że właściciel sporządzający ten plan-mapę był człowiekiem wykształconym co widać było po zachowaniu perspektyw na planie, i po to ją sporządził aby odzyskać swoje dobra, więc zabezpieczył się na wypadek gdyby mapa trafiła do niewłaściwych osób.

Przewidział,  że może być taka sytuacja, iż podczas powrotu mapa może się dostać w niepowołane ręce. Więc dla pewności na tej mapie oprócz właściwego schowka ponanosił fałszywe miejsca do których łatwo było się dokopać. 

Słusznie przypuszczał, że jeśli ktoś w wyrysowanych i zaznaczonych miejscach zacznie szukać to się szybko zniechęci. 
Bo czy ktoś z Was by szukał dalej kiedy przy drzewie jest zaznaczony i zwymiarowany schowek , kopiecie w tym miejscu a tam figa z makiem ?. Potem bierzecie łopatę kopiecie w drugim, a tam znów nie tylko figa z makiem ale jeszcze z pasternakiem:-), i tak 4 razy.
A wiadomo że poszukiwania zaczyna się od miejsc najłatwiejszych.

Mało tego wszystkie fałszywe miejsca zwymiarował, a właściwego nie zwymiarował, co zauważyłem kiedy tylko dostałem skan mapy :).

I to był dla mnie ślad od czego musimy zacząć :-). Jedynie właściwy schowek był nie zwymiarowany, lecz jako jedyny opisany............... 7 stóp w głąb.
7 stóp, czyli około 2m 30cm. Zaznaczenie punktu było poza domem i to tam kopano w ogrodzie dwu metrowe dziury i nadaremno szukano :D.

Tym kolegom co się za to brali wcześniej chciałbym objaśnić, że określenie " w głąb"  nie tylko dotyczy " w głąb ziemi" :). 
To dotyczy również obiektów w płaszczyźnie poziomej w tym przypadku było to " 7 stóp w głąb obiektu" :-). Lecz to zrozumiałem dopiero po zweryfikowaniu posadzki w piwnicy :-).

Powróćmy zatem do chronologii :

Dom zasiedla w 1946r. dziadek obecnego właściciela. W piwnicy w dwóch miejscach są przekucia we wnękach, wiec je zamurowywuje byle jak cegłą z jakiegoś rozebranego komina. W pomieszczeniu powyżej leżą z posadzki  wyciągnięte kafle kamienne i jest dziura. A że jest to jest ciąg komunikacyjny więc dziurę dziadek zasypuje  wrzuca resztę cegieł do dziury, podlewa lekko lipną zaprawą i zakłada z powrotem kafle. 

Po wojnie rodzi się w tym domu jego syn. Oczywiście nie ma żadnego przekazu o skarbie od swojego ojca, bo to była normalna zwykła powojenna naprawa. 
Po latach do syna zgłasza się syn byłego Niemieckiego właściciela i widząc zapadające się w tym miejscu kafle domyśla się że skrzynia zniknęła. 
Więc  przekazuje niepotrzebny mu już ten plan ojcu obecnego właściciela. 
Oczywiście ojciec obecnego właściciela myśli że plan jest aktualny i są skarby, no bo przecież wie, że nikt tam nic od po wojny nie znalazł ( On się tam po wojnie urodził, a jego ojciec nic nigdy nie znalazł).

I tak zaczynają się wieloletnie  poszukiwania :-), trwające do wczoraj. 
Skrzynię zaś wydobyli szabrownicy, w 1945r skrzynię chowano, a wyciągnięto pomiędzy kwietniem 1945r  i początkiem 1946r.

A prawdziwe skarby leżą w ornym polu :), bo po drodze zawsze jest jakiś popas :-).






Przygoda była niezła, jak zwykle porechotaliśmy zdrowo i ogólnie było wesoło :-).

A na zakończenie dla wszelkich odkrywców "złota i pociągów" polecił bym dość pouczającą lekturę :-) :
http://riese-inne.blogspot.com/2014/11/szczelina-jeleniogorska-nielegay-i-legay.html 


P.S.
I jeszcze jedna poszukiwawcza opowieść Jurka Delekty piszącego od czasu do czasu na łamach "Odkrywcy", wśród nas zwanego "Jurasem" :-), lub " J23" nadaje :-).
http://zobten.blogspot.com/2015/09/czesc-i-chwaa-braciom-von-czirn-czyli.html#comment-form











30 komentarzy:

  1. To o to Ci chodziło ;) A to Ci historia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konrad takich historii jest więcej, ale jak to u emerytów, czas na ryby ;)

      Usuń
  2. I tej wersji bedziemy sie trzymac.
    Motto takie, trzeba zawsze pomyslec, co autor mial na mysli. Dotyczy tez innych"skarbow", takich jak zloty pociag, inne czesci kompleksow.
    Warto przemeczyc 4 odcinki:

    https://www.youtube.com/watch?v=wkHKesZpJSY&list=PL6Wz4Nfyj8X2KxDT_j5uqZCOAdkk8Qg4u

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten plan to widać był relikwią rodzinną, pokazywany z celebracją i namaszczeniem. Jakby nie akcja, to gorączką złota zarazili by przyszłego wnuka ;-). Mi się podobały słowa syna "możecie rozwalić wszystko co trzeba żeby to znaleźć", a Waryniaczek na to "przecież to jest ściana nośna, lepiej tego nie ruszać". Dość powiedzieć, że w miejscu nr 3 stała buda z psem, by strzegł miejscówki. Chyba był szkolony, bo o mało nie skrócił mi nogi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pies był de beściak, taki mały a jak się zaszczeżył to wyglądał jak ten z "Maski" :-)

      https://www.youtube.com/watch?v=KSovAg2Nu38

      Usuń
  4. PENelektronik zadał pytanie na "O" :

    " Moja prośba do użytkowników Solfernusa jest taka , aby podali swoje ustawienia dla różnych poszukiwań z krótkim uzasadnieniem takiego a nie innego ustawienia.

    Szczególnie interesuje mnie wykorzystanie "FILTR-a" i UŚREDNIANIE", - co działa tak jak "TARGET RESPONSE" w innych wykrywaczach. Oraz interesuje mnie co jest lepsze, - zwiększenie mocy nadajnika, czy zwiększenie czułości sondy."

    Osobiście doradzał bym jak już , zwiększenie mocy nadajnika , zwiększanie mocy sondy w słoneczne dni na x8 prowadzi do przesterowania.

    A tak w rzeczywistości to ten wykrywacz nie potrzebuje ani zwiększania mocy nadajnika ani zwiększania czułości sondy. Jego zasięgi są wystarczające, i tak zasięgowo biją na łeb parę innych sprzętów. Jemu brakuje moim zdaniem bardziej dopracowanej i stabilniejszej termicznie sondy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Radiatory, radiatory... ;)
      Byl jeden taki przyklad, ze na jednym wykrywaczu "metal X" wykrywany byl jako FE-stal, lub cos podobnego, a na Solfernusie jako AL-aluminium. I wychodzi na to, ze to nie jest wina wykrywaczy, a ulozenia metalu i jego ksztaltu. Nie jest istotne korzystanie z filtrow, ich usrednianie, ulepszanie. Istotna rzecza moze byc stan naladowania baterii.
      Okazalo sie, ze tym metalem byl krazek CU-miedziany.

      Usuń
    2. Widzę, że Wiesiek dopiero dał się namówić na zaprogramowanie programów : monety, militaria. Rozmawialiśmy o tym z nim rok temu.

      Usuń
    3. Radiatory to są dobre w Kompach :-), cewki nie powinny dostawać dryfu termicznego. Mnie wtedy nie pokazywało aluminium tylko folię alu, a to różnica. Choć tak czy siak ten spatynowany kawałek Cu dwa wykrywacze różnie zidentyfikowały i obydwa błędnie. Land Star skakał od Fe do koloru, a Solfernus na pewniaka pokazywał folię alu na ostatnim skoblu.
      Podobna skucha kiedyś była z AT Pro i Solfernusem.
      At pro wskazał alu paproch, Solfernus alu folię. A po kopnięciu wyszło cieniutkie sreberko 3 krajcary. Moim zdaniem mocne patynowanie w zależności od głębokości zalegania i od składu gleby prowadzi nieraz do błędnej identyfikacji. Spotkałem się też z mylnymi odczytami przy maleńkim spatynowanym Sasie.

      Usuń
    4. Do błędów identyfikacji można dołożyć F 75 , który pokazał coś, po kopnięciu wyszły maleńkie mocno spatynowane III halerze.

      Po ponownym zakopaniu na 20cm na płask. F 75 wcale nie widział, Solfernus zaś miał wyraźny sygnał ale skaczący z żelaza na miedź-mosiądz.
      Czyli osobiście bym nie kopał na mocno zaśmieconym polu. Chyba że pole było by czyste i grzebnął bym to z nudów po 10 minutach ciszy w słuchawkach :-).

      Usuń
    5. Zeby przekonac sie co kryje sie w ziemi, nalezy "kopnac". Inaczej nigdy nie dowiesz sie. Czasem warto wygrzebac niepewne sygnaly - takie, ktore sa mieszane. Jak sie czlowiek nie nachodzi, to nic nie znajdzie. Jak to lotto - jak niepuszczasz zakladow, nie dajesz sobie szansy na wylosowanie.
      I jeszcze raz - naladowana bateria to podstawa.

      Usuń
  5. W tej opowiesci, w tym poscie najwazniejsza role grala adrenalina, przygoda.
    Cale podniecenie zwiazane z odkrywaniem.
    To jest niepowtarzalne. Emocje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My tam Sasha się nie podniecaliśmy i żaden poziom andrealiny nam się nie podnosił, nie te czasy :-). Karol rozglądał się za żarciem :-) oraz śliwkami na drzewach, i o mało ten mały potworek przy budzie mu nogi nie odgryzł :-), he he . A podejście było z założenia metodyczne i nic na Urraaa.

      Usuń
    2. Jezeli nie bylo przygody, adrenaliny i innych emocji - to kiepsko.
      Nie mowie, o napalaniu sie na "skarby wszelakie", ale na odkrycie historii ludzi. Zamyslu.
      Jest roznica miedzy napalonymi na skarb, a napalonymi na przygode.

      Usuń
    3. Saszka, nie było żadnego napalania się. Profesjonalne i fachowe podejście poprzedzone analizą i dyskusją oraz wcześniejszym rozpoznaniem terenowych. Miejsce na skrytkę wytypowane "na czuja"na miejscu po oględzinach terenowych potwierdziło się z tym wytypowanym niezależnie z planu. Inwazyjne rozbebeszenie podłogi potwierdziło przypuszczenia, niestety po skrzynkach pozostała dziura wypełniona na szybko gruzem i popiołem z pieca.

      Usuń
  6. "Widzę, że Wiesiek dopiero dał się namówić na zaprogramowanie programów : monety, militaria. Rozmawialiśmy o tym z nim rok temu."

    Na pewno ułatwi to pracę z tym wykrywaczem nowym nabywcom.

    OdpowiedzUsuń
  7. Takie info,piąte zgłoszenie.http://www.tvn24.pl/wroclaw,44/podziemne-miasto-w-gorach-sowich-kolejne-zgloszenie,581248.html najciekawsze w tym wszystkim jest to że to urzędasy jako "najbardziej kompetentni" mają typować miejsca do odwiertów sądażowych.No sztab kryzysowy czyli defacto oni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karol, w drugim filmie łażący w wodzie z wykrywką z Hunterami i "tajemniczym blondynem" to czasem nie "Generał" ?

      Usuń
    2. Jasne że "Generał" , kurica na czapce i krasnaja twarz. On lubi takie akcje, gdzie Alladyn za przewodnika, angażuje się we wszystko gdzie można pochodzić i nic nie znaleźć ;-).

      Usuń
    3. Obejrzałem ten materia i jestem przerażony... To tak jakbyśmy się z wiedzą cofnęli o jakieś 20 lat... Zabrakło tylko das Zentrum ;)

      Usuń
    4. Bóg go opuścił czy co ? :) :-) , he he

      Usuń
    5. Konrad, nie zabrakło.....to ta stara koncepcja das Zentrum, w nowoczesnej wersji :), wzbogacona o "Arkę Noego".

      Usuń
    6. Tak tak ;) Zabrakło tylko tego określenia ;) A Arkę to chyba wiem z której "stoczni" podprowadził ;) Poza tym nie wiedziałem, że do życia potrzebny jest prąd, zawsze myślałem, że woda i tlen ;) Katastrofa...

      Usuń
  8. Wracajac do tematu "zlotego pociagu" i wypowiedzi starszej pani, to dam taki przyklad:
    http://www.tygodnikglogowski.pl/artykul/6242104,odra-odslania-skrywane-tajemnice,1,id,t,sg.html#galeria-material
    Ta barka jest moze i starsza od "zlotego pociagu" a nikt nie zabrania chodzenia po niej i jej ewentualnej eksploracji. To takze okres IIWS. Ona takze moze miec jeszcze "cenny" ladunek - choc watpie.
    Czemu szanowna pani nie wezmie sie za ten zabytek? Nie ma kto jej zglosic, starostwo spi?

    OdpowiedzUsuń
  9. A tu jest ten test cewki Mars MD na wytrzymałość , jak widać hardkor niezły :-)

    http://en.marsmd.com/crash-test-of-mars-md-coil-video/

    OdpowiedzUsuń
  10. A tu pokazują jak się wykrywką kosi trawę równa kopce kreta i rąbie drzewa w lesie :-) , he he

    http://en.marsmd.com/crash-test-of-mars-md-coil-video/

    OdpowiedzUsuń
  11. W między czasie na fali pociągu Włodzimierz Antkowiak (ten od MAP) popełnił sobie książeczkę pt"Złoty pociąg i tajemnice skarbów Polski".Przeczytałem i twierdzę że głównie lansuje "osiągnięcia" swojej Międzynarodowej Agencji Poszukiwawczej".Jest to przegląd bardzo ogólny po ewentualnych znanych i domniemanych lokalizacjach schowków obejmujący w sumie całą Polskę.Czyli krótko o każdym czyli trochę faktów,plotek,zasłyszanych opowieści często niejednoznacznej treści,usiłowań eksploracji i weryfikacji czyli wszystkiego po trochu.Na uwagę zasługują chyba tylko Karkonosze z Białym Jarem czemu też poświęcił więcej miejsca ale to moja subiektywna ocena.Można sobie nabyć i poczytać do poduszki jak ktoś ma ochotę.Czytałem też dwie inne jego pozycje i nie oniemiałem z wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli trzecia jego książka o tej samej treści, tylko ze zmienionym tytułem.
      Jak odgrzewane kotlety, to tylko z bigosem.

      Usuń
  12. Każda akcja to kolejna porcja wiedzy. Tylko doświadczenie czyni z poszukiwacza doświadczonego "znajdywacza". Znajdywacza miejsc gdzie mogą być, lub były skarby. Samo znalezienie takiej skrytki, nawet pustej jest wspaniałą przygodą.

    OdpowiedzUsuń