Oskarżony Igor M. to 46-letni tłumacz sądowy, założyciel popularnego
forum internetowego o archeologii i redaktor pisma poświęconego
odkryciom sprzed setek lat.
Mężczyzna od lat mieszka w
Wielkiej Brytanii. Tam zafascynowała go historia Celtów. - Marzyłem o
tym, że kiedyś uda się odkryć ich ślady w Polsce. Wiedziałem o badaniach
prowadzonych w Nowej Cerekwi, gdzie dokonano odkryć w latach 70., ale
wtedy uznano, że była tam jedynie osada rolnicza, na której potem
wydzielono pola uprawne. Gdy tam pojechałem, nie widziałem nawet
tabliczki informacyjnej - opowiadał M. przed sądem.
W 2005 roku
zaproponował stacji Discovery nakręcenie filmu dokumentalnego o śladach
Celtów w Polsce. Opowiadał, że szukając plenerów do kręcenia zdjęć,
natrafił na hałdę ziemi - pozostałość po wykopaliskach. - Wystawał z
niej jakiś przedmiot, jak się potem okazało, była to piękna bransoleta
celtycka. Oprócz tego znalazłem kilka monet i figurki.
O znalezisku pasjonat poinformował naukowca z Uniwersytetu
Warszawskiego, któremu wysłał znalezione przedmioty, by ten ocenił ich
wartość historyczną.
- Po moim odkryciu w Nowej Cerekwi
na nowo rozpoczęły się prace badawcze, podczas których dokonano
przełomowych odkryć. Byłem pewien, że opolski wojewódzki konserwator
zabytków wiedział, że to dzięki mojemu znalezisku archeolodzy na nowo
podjęli badania. Potem jednak przekonałem się, że zostałem wykorzystany,
a archeolodzy o moim odkryciu milczeli, choć w książkach rozpoznawałem
znalezione przeze mnie przedmioty - mówił.
Rzeczywiście w
latach 2007-2008 ekspedycja archeologiczna odkryła na polach pod Nową
Cerekwią liczne ślady Celtów, świadczące o tym, iż istniało tu najdalej
na północ wysunięte celtyckie centrum na szlaku bursztynowym. Znaleziono
kilkadziesiąt złotych i srebrnych monet, a Opolszczyzna z dnia na dzień
stała się posiadaczką największej w kraju kolekcji tego rodzaju.
Jak się jednak okazało, o odkryciu Igora M. nie wiedział ani wojewódzki
konserwator, ani też dyrektor Powiatowego Muzeum Ziemi Głubczyckiej. To
oni w 2010 roku złożyli zawiadomienie do prokuratury, po tym gdy na
forum archeologicznym przeczytali, że Igor M. posiada monety i figurki
pochodzące spod Nowej Cerekwi.
Prokuratura oskarżyła
pasjonata o przywłaszczenie cennych monet celtyckich i figurek z III i
II p.n.e. oraz o bezprawne wywiezienie ich z kraju.
-
Nigdy nie wywiozłem znalezisk za granicę. W Londynie pokazywałem tylko
ich kopie zrobione jeszcze w Polsce. Po tym, gdy warszawski naukowiec
odesłał mi przedmioty, leżały one w kartonie w mieszkaniu znajomego,
który nie wiedział, co jest w środku - podkreślał.
Mówił również, że nie
nikomu nie oddał przedmiotów, bo przekonany był, że po zakończeniu prac
w Nowej Cerekwi zostaną one włączone w ekspozycję razem z innymi
znalezionymi przedmiotami. - Cały czas trwałem w przekonaniu, że
archeolodzy powiadomili odpowiednie władze o moim znalezisku, stąd mają
zgodę na prowadzenie dalszych badań - przekonywał.
Oficjalną ekspedycją archeologiczną w Nowej Cerekwi kierował dr Marek
Bednarek z Uniwersytetu Wrocławskiego. Przed sądem przyznał on, że
badania zaproponował mu warszawski naukowiec. - Pokazywał mi zdjęcia
monet i figurek, ale nie wyjawił, skąd je ma. Mówił tylko, że ma swojego
informatora, ale nic więcej - przyznał naukowiec.
Warszawski naukowiec mimo wezwania nie stawił się w sądzie. Z jego
zeznań złożonych w prokuraturze wynika, że rzeczywiście przed laty
oceniał znaleziska Igora M. Nie wyjaśnił jednak, dlaczego nie informował
innych o odkryciu pasjonata.
źródło:
GW. Opole
Jak zwykle poczytajcie oglądnijcie :
http://forum.investmap.pl/turystyka-promocja/przewodnik-dolnoslaskich-podziemiach-t4289-560.html
P.S.
Ukazał się wpis Karola na ZGE, dotyczący podobnych spraw warto sobie poczytać gdyż to prosto z życia wzięte :
http://zobten.blogspot.com/2014/03/sleza-i-archeolodzy.html#comment-form
Cóż, można rzec- witamy w Polsce Panie Igorze! Przedziwnym miejscu, gdzie współkrajanie tylko czekają na Twoje (mniejsze lub większe) potknięcie. Sprawa jak żywo przypomina mi niedawną "akcję" z wydobytą "Walentyną".
OdpowiedzUsuńTo nie Polacy piszą prawo w swoim kraju. A kto Polską rządzi, pod różnymi przykrywkami to nie będę pisał. Polacy nie maja i nie będą mieli żadnych praw w Polsce, dopóki nie oderwie się tych pijawek.
UsuńPoruszyłeś Wojtek bardzo ciekawą, według mnie, kwestię. Bo niestety ale przebieg wykopalisk prowadzonych "z urzędu" często zasługuje na jedynie na politowanie. Jeden z moich znajomych brał udział w wykopaliskach prowadzonych przez ochotników z uniwerków, a obecnie pracuje w prywatnej firmie prowadzącej takie prace na zlecenie i pod nadzorem konserwatora. Różnice w metodach pracy w obu przypadkach to przepaść epoki. Raz że firmy pracują szybciej, a dwa że dokładniej. Podobno właśnie na hałdach przewidzianych do wywiezienia można znaleźć bardzo ciekawe fanty jeśli wykopki przeprowadza ekipa "z urzędu".
OdpowiedzUsuńSwoją drogą samo wyznaczanie stanowisk jest już bezsensem. Np parę lat temu paru jakiś magistrantów przyjechało do nas na wieś, połaziło po miedzy i z paroma skorupami pojechało do konserwatora. Ten się ucieszył, wydał zarządzenie i teraz ludzie, którzy mają wykupione działki budowlane boją się cokolwiek robić, żeby się w kłopoty nie wpakować. A najlepsze w tym jest to, że żadne mapy, żadne kroniki ani nawet miejscowe podania nie wspominają, aby w tamtym miejscu stały jakiekolwiek budynki itp. Żeby było jeszcze ciekawiej, jakieś 2km od tamtego miejsca są ruiny XVII wiecznej kuźni, ale to już kompletnie nie jest ważne.
Pozdrawiam.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo chyba nie pierwsza taka historia, gdzie ludzie odpowiedzialni za zabezpieczenie dziel, rekwiruja je sobie.
OdpowiedzUsuńMy tu o drobniakach sobie pitolimy, bo drobniaki to taka zasłona dymna, taka sama jak złapanie chłopaka co ma zardzewiałą krzywą lufę lub znalazł monetkę wartą 10 zeta. A tymczasem prawdziwa kasa płynie wartkim strumieniem w siną dal np. taki FOZZ jak to sie stało że do dzisiaj nie wiadomo gdzie są te pieniądze ??:
OdpowiedzUsuń122,8 mln dol.,
10,7 mln marek niemieckich,
16,8 mln franków francuskich,
125 mln franków belgijskich
3,5 mln zł.