Strony

sobota, 26 października 2013

Niemiecki ślad

 Supersonic Lippischa

Dzisiaj poczytałem sobie artykuł "Niemiecki ślad" z bloga Roberta Leśniakiewicza :
http://wszechocean.blogspot.com/

Pozwolę sobie tutaj część zacytować wprawdzie wyrwane z kontekstu urywki, lecz będą to dosyć istotne informacje :


"Pickettowi udało się wyjaśnić, że prace nad dyskoplanami zaczęły się jeszcze w 1943 roku, ale nie w Kanadzie czy USA, ale w hitlerowskich Niemczech! One miały miejsce w fabryce BMW-Heinkel w Dreźnie, pod kierownictwem generała-porucznika Waltera Dornbergera i SS-Sturmbannführera dr Wernhera von Brauna realizujących niemiecki program rakietowy. Jak na ironię, ci ludzie wnieśli po wojnie decydujący wkład do amerykańskiego programu kosmicznego."

"Niemiecki ślad znajduje się także w sprawie kierownika Projektu Y – Frosta. Zaczynając od 1942 roku pracował on w firmie De Havilland, gdzie po zakończeniu wojny badano zdobyczne niemieckie samoloty. W Kanadyjskim Archiwum Narodowym znaleziono dokument świadczący o tym, że w 1953 roku Frost udał się w podróż do RFN. Tam w czasie ceremonii oficjalnego przyjęcia do służby brytyjskich i kanadyjskich pracowników wywiadu, Frost poznał z niemieckim inżynierem lotnictwa, który twierdził, że w latach 1944-45 niedaleko od czeskiej Pragi uczestniczył on w budowie aparatu latającego w formie dysku. Aparat ten był nie tylko zbudowany, ale także i oblatany. Czy był to sam Miethe czy ktoś z jego ekipy, tego już nie wiadomo." 

" Niemieckim teamem badawczym kierował dr Richard Miethe, pracujący w wydziale silników rakietowych BMW w Berlinie. Pierwsze próby nad nowym typem pojazdu miały miejsce w 1944 roku. Po zakończeniu wojny, za rekomendacją von Brauna, Miethe znalazł się w wiodącym centrum naukowo-badawczym USAF we Wright Field AFB (OH), a potem wyprawiono go do Kanady, gdzie uczestniczył w pracach firmy AVRO Canada. Do 1955 roku Miethe zakończył budowę dyskoplanu, prototyp którego powstał w 1944 roku w III Rzeszy. Pierwsze próby miały miejsce w Malton a następne w Edwards. Pickett twierdził, że zbudowane tam dyskoplany przeprowadzały loty nad terytorium ZSRR."

Wróćmy teraz do źródeł tej informacji, podaje te informacje 
Jack Pickett, który jak wynika z informacji zamieszczonych na w/w blogu  cyt :

"Zacytuję tutaj świadectwo Jacka Picketta, który w latach 60. i 70. pracował w wydawnictwie wojskowym. W roku 1967, na polecenie adiutanta dowódcy Tampa AFB (FL), Mac Dealla – Pickett przygotował materiały na temat historii amerykańskich samolotów eksperymentalnych. Pozwolono mu na przejrzenie utajnionych miejsc, gdzie znajdowały się różne typy samolotów, które kiedykolwiek były testowane w tej bazie. W jednym z nich oddalonym od głównej bazy znalazł on cztery „dyskoplany” o 6, 12, 21 i 35-metrowych średnicach. Wedle jego słów, w USAF istniała specjalna eskadra Fighter Long-Range Tactical Air Command Future Forces, w składzie której znajdowały się dyskoplany rozmaitych typów. Eskadra ta była rozmieszczona w Carswell AFB w Fort Worth (TX), a następnie przeniesiono ją do James Conally AFB w Waco (TX). Pickett widział wiele zdjęć dyskoplanów, w tym latających grupowo do 50 jednostek."

Dlaczego o tym piszę , ano czytając te wyżej zamieszczone informacje przypomniałem sobie o tym że gdzieś mam zabunkrowane zdjęcia dotyczące tych projektów. Poświęciłem trochę czasu i je odnalazłem. 
  Jeden z projektów Avro

Avro Omega

A tu poniżej zdjęcia reszty projektów, o których pisze Jack Pickett:



Trzeba oczywiście zakładać że materiały i informacje mogą być zmanipulowane, ale cóż, tylko to mamy do dyspozycji :(.





25 komentarzy:

  1. Nie sądzę, by były one zmanipulowane i eksplozja obserwacji UFO nad USA, a szczególnie nad Nowym Meksykiem ma swe racjonalne źródło własnie w realizacji tych projektów. Sławetna katastrofa UFO w Roswell też może mieć swą przyczynę na poligonach White Sands Missile Range (NM), gdzie testowano wszystkie latające urządzenia techniczne Miethego, von Brauna i spółki...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze sądziłem, że "latające talerze" wirowały szybko i to był ich atut (sztuczna antygrawitacja = olbrzymia prędkość i zwrotność), a tu widzę, że USA je nieudolnie podrabiały skoro dorobiły ogon/statecznik pionowy i nieruchomy. Stąd porażka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko fragment projektow - nie sadze zeby byly wszystkie ukazane.
      Zasadnicza rzecz to wzbudzac strach w spoleczenstwie. I takie leki wzbudzali "czerwoni" i ufo.

      Usuń
  3. Wirowanie daje efekt żyroskopowy, raczej utrudniający manewrowanie. Skąd ta legenda o antygrawitacji?

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście - ruch obrotowy pozwala na stabilizację lotu spodka (dysku), i wykorzystuje efekt Coandy. Niemcy to potrafili wykorzystać, Amerykanie jak widać - nie.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Niemcy to potrafili wykorzystać(...)" i dlatego niemieckie eskadry latających dysków rozgromiły flotylle bombowe USAAF i RAF oraz oczyściły niebo nad frontem wschodnim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cos tu jakies bajki sa opowiadane?

      Usuń
    2. Czy coś było "oczyszczane" to trudno powiedzieć, ale do dziś dnia jakoś nikt nie potrafi wyjaśnić, co pod koniec 1944 i na pocz.45r. widywali alianccy lotnicy nad Niemcami. Mam na myśli osławione "foo fighters". Bo do dysków to podobne w żadnej mierze nie było (raczej niewielkich kul światła).
      Zatem co. "Bączki" Schaubergera?

      Usuń
    3. Niemcy potrafili to wykorzystać, ale nie mieli już środków, by to wprowadzić w życie. Po prostu Alianci wykończyli ich ekonomicznie, mimo tego, że Niemcy byli mistrzami erzatzów...

      Usuń
  6. Witam wszystkich Czytelników i Autora.

    Moim zdaniem zdjęcia spodków USAF to fotomontaże, ponieważ:

    1. Po powiększeniu zdjęcia z lądującym spodkiem wyraźnie widać, że wielokołowe podwozie spodka jest wklejone w tło – w obraz pasa startowego. Widoczna jest duża różnica wielkości pikseli między kołami a tłem. Warto zwrócić uwagę na zarysy cieni rzucanych na ziemię przez „sfotografowane” spodki – bardzo kontrastowe, nienaturalnie ostre granice cienia.
    2. Spodek nie ma napędu odrzutowego – nie ma dyszy wylotowej silnika – więc musi mieć jakiś inny napęd. Z rozmaitych relacji wiadomo, że latające spodki są zdolne do nagłych manewrów i nieruchomego zawisu, Logicznie więc rozumujemy, że mogą wylądować pionowo – wystarczy „zawisnąć” i obniżać wysokość. Nie ma potrzeby lądować ze znaczną prędkością równą prędkości lądowania odrzutowca, który jak widać towarzyszy spodkowi w lądowaniu na pasie.
    3. Spodek ma wielokołowe podwozie: dwa razy po 6 kół w dwóch wózkach tylnych i 8 kół w wózku przednim (na powiększeniu też widać, że fotomontaż), w sumie ma 20 kół – a w Airbusie A380 doliczyłem się 22 kół... Czyli ten statek powietrzny musi być bardzo ciężki i dorównywać ciężarem dużym bombowcom i wspomnianemu A380. Natomiast widoczna goleń tylnego wózka podwozia jest stosunkowo cienka, jej grubość jest porównywalna z golenią przedniego podwozia lądującego obok odrzutowca. Przedni wielokołowy wózek podwozia zamontowany wahliwie to też nieporozumienie – przy lądowaniu „samolotowym” powinno być pojedyńcze (lub bliźniacze) koło, takie jak w sąsiednim odrzutowcu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko mozliwe co piszesz, ale nie ma to najmniejszego znaczenia, mimo tego, cienie tez sa zbyt czarne.
      Pokazany wyzej projekt Lippisch Li-P.13 jest o tyle ciekawy, ze byl to projekt na kryzys paliwowy.
      I nic wiecej.
      Ciekawostka jest silnik pulsacyjny jak w rakietach V-1, a silniki pulsacyjne to przyszlosc do latania w przestrzen kosmiczna.

      Usuń
    2. Nie nic więcej, bo nie tylko silnik lecz cała konstrukcja była ciekawa,
      są zdjęcia i filmy jak lata, lecz wszyscy twierdza że latał tylko w locie szybowcowym i wyciągany był do tego lotu przez inny samolot, i tu nie wiemy czy tak czy nie. Tak naprawdę to mało wiemy. Dostałem książkę w zasadzie biograficzną kapitana Petera Masona, czytam i cóż tam pisze , ano że angole bywali na Penemuende po wojnie, a co ciekawsze Penemuende było wtedy pod opieką Amerykanów.

      A na mapach wyraźnie mamy strefę okupacyjną sowiecką aż po Lubekę. No to niech mi ktoś powie jak to jest ??

      Usuń
    3. W pierwszej chwili pomyślałem o Wessermuende bo to był kawałek Niemiec pod zarządem i Jankesów i Brytoli, ale nie miało to nic wspólnego z Peenemuende więc wg mnie trop prowadzi do ... Mittelbau-Dora. Chyba chodzi o "Operation Backfire"
      Amerykanie w Dorze, zanim przekazali ją Sowietom, przejęli trochę rakiet "V" w częściach i przekazali je właśnie Brytyjczykom. Ci złożyli 3-4 szt. i przetestowali w Cuxhaven.
      P.S. Ciekawy jest życiorys tego pierwowzoru Jamesa Bonda ?

      Usuń
    4. Tak, tu i owdzie można natknac się na filmiki, na których widać jak takie podobne talerze unoszą sie w powietrzu niewysoko nad ziemią przynajmnej i nie wygladaly na zmanipulowane, choć w przypadku jednego filmiku który utkwil mi w pamieci do takiego pojazdu był podlączony jakiś wąż, ale nie wiem czy kable za posrednictwem ktorych byl sterowany czy moze doplyw zasilania, czy paliwa, ale np to zdjęcie na ktorym widać jak startuje ten samolocik z talerzem wyglada jakby bylo zrobione w programie 3D, moze nawet modele na tle zdjęcia, sam się bawiłem swego czasu w 3D, szczególnie ze te cienie naprawde sa zbyt czarne, jakby ktos zapomnial ustawic rozproszenie swiatla w cieniu.

      Usuń
    5. Jusif, trop nie prowadzi do żadnej Dory, wyraźnie napisałem Penemuende, więc co ma z tym wspólnego Dora ?.
      Życiorys jest arcyciekawy, a sprawy jakie opisuje jeszcze ciekawsze.

      Usuń
    6. Witt, ten film o którym napisałem wcześniej dotyczący Lippischa to oryginalny kręcony przez Niemców dokument. Mnie nie chodziło o dyski, odpowiadałem Adlerowi w temacie "P".

      Usuń
  7. Nie wiele Amerykanie mogli znaleźć Wojtku w Penemünde,wszak Niemcy większość cennych rzeczy wywieźli,wiedzieli że najbliżej tam bolszewikom.A tego nie wiedziałem że Amerykanie administrowali ośrodkiem na terenie strefy radzieckiej?! A wiemy nie od dziś że nasi wschodni sąsiedzi nie lubili się niczym i z nikim dzielić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z książki wynika, że znaleźli i zabezpieczyli, i nie chodziło tu wcale o żadne rakiety lub uzbrojenie tylko o kesz.

      Usuń
    2. Paul, sprawa jest niezmiernie ciekawa, bo jakos tak wynika że tu nie wchodziło w grę administrowanie lecz zajęcie terenu. Bardzo podobna sytuacja jak okolice Karpacza i Jeleniej Góry. Wszyscy twierdzą że Amerykanie tam to mit i bajki, a ja już mam relację id trzech świadków tamtych wydarzeń że były tam patrole amerykańskie i nie szukały wcale V lecz keszu.

      Usuń
    3. Skoro Amerykanie wyzwolili część zach. i płd-zach. Czech, to w poszukiwaniu "keszu" mogli i te 200km zapuścić się w okolice Kowar i J.Góry - pamiętamy "Złoto dla Zuchwałych". Ale wątpliwe jest czy czołgami (paliwo, zasięg, hałas).

      Co do Peenemuende to zgadzam się z Paulem. Tam, po nalocie, i przeniesieniu produkcji i badań (m.in. do Dory) nie było CHYBA czym administrować. Tym bardziej jak tam Ruskie już były. Podpowiedziałem Dorę, bo tam to administrowanie USA-UK było nim przekazali Rosjanom (po ustaleniu stref okupacyjnych).
      Są zeznania jeńców, że pracowali pod ziemią w "Riese", a potem się okazywało, że byli w "Dorze". Dlatego myślałem, że się ktoś pomylił. Jeśli się nie pomylił - to jestem równie zdziwiony
      P.S. A może by się wybrać, na wycieczkę, na Uznam ?

      P.S.

      Usuń
    4. Co dziwniejsze, nic nie pisze że na Penemuende byli sowieci lecz że byli Amerykanie, mało tego pokazuje fant jaki przywiózł z Penemuende, A w Jeleniej Górze i Karpaczu nic świadkowie nie mówią o żadnych czołgach, więc nie rozumiem co z tymi czołgami. A złoto dla zuchwałych to jest tylko film :).

      Usuń
    5. Z tymi czolgami w Sudetach to roznie fama glosila. Duzo czolgow bylo przekazanych Zwiazkowi Radzieckiemu w ramach umowy. Mieszkancy mogli mylic sie. Choc nie wiadomo czy to prawda. Czy te czolgi mialy czerwona, czy biala gwiazde.
      W Penemunde mogli byc ewentualnie wyslannicy sojusznikow.
      A co do latajacych talerzy, to czesto mogloby byc tak ,ze piloci alianccy mogli je mylic z balonami przeciwlotniczymi, ktora napelnione gazem mogly dawac swietlista kule, po zderzeniu sie z innym samolotem, lub zestrzelone.
      Rozne moga byc teorie, ktore potrafia byc przeinaczone i podciagniete pod zjawiska niewytlumaczalne.

      Usuń
    6. Mam znajomym w m.Loitz i Anklam więc niedaleko Uznam.Warto by tam paść jednak na wiosnę.Te czołgi Wojtek to chyba po serialu "autorytetu wszelakiego większego" pojawiają się niektórym w różnych miejscach nie wiedzieć dlaczego :-) Czyli Wojtek reasumując.Przyszli wywlekli to co było (jeśli było) a zakładam że było i ciach już ich nie ma. :-) Ten cash zakładam że amerykański był? Jednak chyba nic nie przebije w tej mierze kopalni soli w M.Tam to było eldorado ale to tak na marginesie.

      Usuń
    7. Wygląda na to że jest jak piszesz , wytargali co się dało, a że targały wysokie szarże na świeczniku to wszystko do dziś jest top secret. nawet to gdzie i jaki teren kto zajął. Przy tym targały na mniejszą skalę mniejsze płotki, im też żadne historyczne prawdy są nie na rękę. Nikomu nie jest, ponieważ to co targano to wytargali wcześniej Niemcy, więc im takie wyciąganie starych spraw też nie na rękę. Wygląda na to że kradzież technologi to jedno. A prywata i kradzieże na wielką skalę to drugie. A że jeszcze gdzieś coś nie dało się wytargać to trzecia bajka.

      Usuń
  8. Kapitan pisze że to nie żadni wysłannicy , pisze że bunkry zabezpieczali Amerykanie , plomby były Amerykańskie, wjazd na teren strzegli Amerykanie.
    Co do świetlistych kul , to balony nie latają za samolotami :), nie róbmy z doświadczonych pilotów idiotów, którzy nie wiedzą jak wygląda balon :), tylko dla tego że nie wiemy jak sobie to wytłumaczyć.

    OdpowiedzUsuń