Jak już wcześniej pokazałem w podziemiach były wyryte nazwiska polskie , rosyjskie, ukraińskie, więźniowie żydowscy pracowali przy pracach pomocniczych na zewnątrz . W podziemiach pracowali również jeńcy stalagów. Prace górnicze i specjalistyczne wykonywali pracownicy niemieccy, Czesi i Włosi. Z M.T.W. w Norymberdze tom II, zeznanie Xawer Dorsch szef OT :
W mrokach zapomnienia zniknęła powojenna wypowiedź " Matrioszki Dalamusa" zamieszczona tylko raz w Słowie Polskim z 1947r.
" w podziemiach pracowali również ochotnicy Żydzi którzy dostawali specjalne racje żywnościowe."
Z tej wypowiedzi jasno wynika, że pewna grupa więźniów żydowskich również pracowała w podziemiach na zasadzie dobrowolności o czym wiedzieli Rosjanie.
Co dowiadujemy się z badań Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich z 1964 roku.
Dowiadujemy się że istniały osoby w ówczesnych władzach wojskowych oraz MSW, którym te badania były nie na rękę. Fotoreporter obecny przy tych badaniach zobowiązany był do ścisłej tajemnicy, wszystkie wykonane zdjęcia miały trafić do GKBZH. Do badań przydzielony został jeden człowiek z wywiadu wojskowego oraz grupa saperów którą dowodził por. Turek.( z tymi saperami i ich losami to jest też dosyć ciekawa sprawa.)
Kopie raportów się w IPN zachowały , natomiast materiał zdjęciowy wyparował jak kamfora.
gdzie się podział ten szyb ?
Do tej wyprawy zresztą jak do każdej innej doklejano zawsze tak zwanych " fotoreporterów" z Moskwy aby mieli wszystko co się dzieje na oku.
Z relacji wynika że GKBZH przede wszystkim szukała archiwów o których musiała mieć jakąś wiedzę na temat ukrycia ich w tym rejonie. Następnym celem były ukryte dobra kultury czyli Bursztynowa Komnata jako główny cel . Na samym końcu były szczątki ludzkie. Więc na temat pochówków siłą rzeczy jest najmniej materiału.
Problem z powojennymi zeznaniami jest taki, że ludzie którzy przeżyli piekło wojny mieli przez pół wieku na głowie aparat represyjny gdyż Polska nie była żadnym wolnym krajem lecz kolonią Rosyjską z wydzielonymi enklawami, do których żaden Polak nie miał dostępu.
Znana jest podjęta próba dostania się z niemieckim świadkiem do jednej z poniemieckich podziemnych fabryk, którą długo po wojnie zajmowali Rosjanie, podziemna fabryka wybudowana została w dwa lata od 1937 do 1939 roku wraz z rozruchem produkcyjnym.
Tam podczas tej próby wystawiono świadkowi lewe Polskie papiery i zmieniono mu nazwisko, oczywiście ekipa pro polska na teren fabryki się nie dostała, ponieważ nie miała zgody gen.Ługanowa , ale po tej nieudanej akcji długo świadka poszukiwało NKWD pod pretekstem iż jest to radziecki jeniec wojenny.
Ludzie przesiedlani zza Buga na te tereny doskonale znali tamten system, przeżyli piekło i świetnie wiedzieli że należy mówić co każą i się nie wychylać. Na tych co się wychylali czekały gotowe obozy które po wojnie nie zniknęły.
Każdy jak coś niewygodnego na jedynie słuszny sojusz powiedział lądował pod piachem lub w obozie pracy.
Więc na dzień dzisiejszy mamy w oficjalnych zeznaniach tak zwanych naocznych "świadków" tylko to co było wygodne dla ówczesnej władzy. Pozostały nam jeszcze nieliczne osoby którym z racji wieku pamięć płata figle, tym bardziej że przez te pół wieku nastąpiło wiele zmian terenowych, pozostały również rodzinne przekazy ustne i te są najcenniejsze. Opieranie się na powojennych propagandowych artykułach prasowych jest wielkim nieporozumieniem, jedynym celem tych artykułów było wykazanie jak to Herr Hitler był be, a batioszka Stalin i jego siepacze byli zawsze cacy. W tym procederze udział mieli również alianci wychodząc z założenia, że lepiej kłamać niż mieć dzikie azjatyckie hordy na karku. Nie dziwmy się zatem że swoje archiwa utajniają, i nigdy ich nie pokażą. Obserwuję z zainteresowaniem wypowiedzi Pana M. Figla i się zastanawiam czy czytał o Don Kichocie, on też walczył z wiatrakami. M.F. podjął się trudniejszego zadania, ponieważ o ile Wiatraki Don Kichota były widoczne, to te z którymi podjął walkę M. Figiel są ukryte i świetnie zamaskowane.
Jeśli rzeczywiście przyświeca mu światło prawdy to jest człowiekiem bardzo cennym.
Do kopalni, fabryki, albo na poligon!
OdpowiedzUsuńSkąd masz to zdjęcie z gostkami wchodzącymi do podziemi powyżej? Wiem gdzie to jest.
OdpowiedzUsuńCześć Tomek :).
UsuńZanim zakupiłeś, dostałem do identyfikacji miejsc jakie na tych zdjęciach występują. Parę osób wie jakie to miejsce, nie było to trudne do określenia ;).O ilę się nie mylę to Aśka też identyfikował. To charakterystyczne miejsce. Ciekawe też do identyfikacji są miejsca ze szklanych płytek znalezionych w Bielawie. Tam zastosowano technikę foto w 3D.
To jedno z wejść do twierdzy w Srebrnej Górze. A fotki pochodzą z archiwum J.Wilczura i są w książce jego autorstwa "Raport Wilczura".
UsuńA szyb gdzie jest ? Nie wiem, autor (J.W.) podpisał, że w G.Sowich.
---
Bardzo ciekawi mnie temat Bielawy. Czy mógłbyś coś, kiedyś o tych płytkach napisać ? I o tej technice 3D, albo chociaż wskazać drogę, gdzie coś o tym znaleźć.
szyb ze zdjęcia nadal istnieje i jest usytuowany w zamku jedna z 8 wind które były tam za czasów Hochbergów, wiadomo że Niemcy dobudowali kolejne windy. Tak dokładnie to zdjęcie to przedłużenie windy z kuchni do podziemi. zdjęcie robione z poziomu parteru i dwa piętra pod ziemię. To przedłużenie zrobili niemcy zaś sama winda jest jeszcze z czasós XXlecia miedzywojennego. Gdzies w artykule omawiałeś temat opisywania zastanego szybu, wejścia i windy też takie w zamku jest zamurowane ponieważ sa tam ruiny tej windy i jest ona w stanie nienaruszonym od II wojny. W sumie W zamku jest 16wind. Co do maszynowni to niemiecka myśl technologiczna umieszczała maszynownie na dnie szybu i to zrozumiale w czasie bobardowania mozna bylo winde uszkodzic a miala sluzyc do ewakuacji. Te niemieckie windy mialy silnik na dole szybu, następnie lina ciągnieta do góry kołowrót na wzór dużego zblocza co by silnik miał lżej. Są ciekawe twoje artykułu ale dużo można wyjaśnić wiec nie doszukiwałbym się wielu tematów. Wiedzmy jeszcze jedno że sami Hochbergowie wiedzieli czego można się spodziewać po nazistach i wiele mogli sami wywieźć, zakładając że zamek zostawił rozwiedzonej zonie daisy to raczj nie zostawił jej klejnotów rodowych i spóściny skoro nie chciał wracać juz do książa i po przeprowadzce do przczyny juz nigdy nie wrócił. Więc hochberg wiele sam mogł wywieźć.
OdpowiedzUsuń