piątek, 13 marca 2015

Poszukiwacze skarbów, ( amatorzy )

Wiosna w pełni, wprawdzie górale donoszą że w Tatrach spadł śnieg ale dla poszukiwaczy to mały pikuś. To normalka, ponieważ to są góry, a wiadomo do końca kwietnia u nas może wystąpić przeplatanka , gdyż jak mówi stare przysłowie "kwiecień plecień, on przeplata trochę zimy trochę lata".

Ze trzy lata temu chyba, w maju w jednego dnia chodziliśmy w krótkich rękawkach, świeciło piękne słońce,

 rano  następnego dnia było ciut pochmurno. Weszliśmy do sztolni na Osówce, a jak wyszliśmy to była pełnia zimy, gałęzie się łamały spadając na głowę, drzewa przewracały, a pług odśnieżał drogę do Sierpnicy.

Taki nagły atak spawacza. 
Droga powrotna wyglądała podobnie aż za Legnicę, po minięciu Gór Kocich w Polkowicach wjechaliśmy do słonecznej "Kalifornii", gdzie ludzie chodzili w podkoszulkach :-). Tak że nie powinno być zaskoczeniem, iż w marcu spadł śnieg w Tatrach. Jedynie osoby rzadko przebywające w jakichkolwiek górach wybierają się nawet latem wyżej w  góry bez odpowiedniego ekwipunku.

A więc wiosenna pogoda nam dopisuje, w zasadzie nawet w zimie mieliśmy sezon na poszukiwania bo cóż to za zima dla poszukiwaczy.

My jesteśmy takimi amatorami w odróżnieniu od profesjonalistów.
Jak wiadomo profesjonalista poszukiwacz to taki gość co wszystkie znane persony zna i ma z nimi zdjęcia :), bada też archiwa gdzieś tam na tyłach wroga. A my jako amatorzy to sobie tam gdzieś boczkiem i cichaczem pomykamy po jakiś mało uczęszczanych przez profesjonalistów ścieżkach, 


raz się spotkamy z tymi, a następnym razem z innymi amatorami.
Jak wszyscy wiedzą poszukiwania wszelakie to takie głupawe hobby, a jako amatorzy-głuptaki to z reguły nic nie znajdujemy,
gdyż jak każdy wie znajduje tylko profesjonalista, my jako amatorzy tylko nieraz ujrzymy jakieś korzonki i robaczki ziemne :).
Łazimy tak w różnych znanych nam od dawna konfiguracjach, nieraz zabierani są najmłodsi na połażenie, i kiedy my zajęci jesteśmy "  śmiertelnie poważnymi dysputami o schronach Adolfa"  oraz sprawami kulinarnymi, Ci najmłodsi posiadający zdolności spostrzegania wszystkiego, bo jak wiadomo mały jest bliżej ziemi to i wszystko ma bezpośrednio przed oczyma :-), podnoszą z ziemi jakieś odznaki kozackie bez wykrywacza i przylatują przejęci wołając .......Tato, Tato zobacz co znalazłem :-).
 W takim momencie "starym amatorskim wyjadaczom" potrafi się nieraz wobec takiej niesprawiedliwości dziejowej ogień zawiści w oczach zapalić, i by najchętniej krasnala  gdzieś na jakiejś gałęzi za majty zawiesili :-).

Poszukiwaczy amatorów wyposażonych w różniste własnego pomysłu wynalazki i patenty można spotkać wszędzie, trzeba tylko poruszać się w terenach gdzie nie zapuszczają się profesjonaliści wyposażeni w naukowe "szkiełko i oko fachowca".
Najczęściej można ich rozpoznać po starych wyświechtanych kurtkach i gumowcach, nie noszą łaciatych strojów i udają rolników :). Są też tacy co udają turystów Japończyków.
Trochę im to nie wychodzi, bo czy ktoś widział Japończyka mającego prawie 1,90 m wzrostu, ja nie widziałem :-). Robią tacy zdjęcia na lewo i na prawo, nie wiadomo po co, czasami jedynie uda im się znienacka uchwycić jakiegoś nie profesjonalnego  "amatora" w nietypowym nakryciu głowy :-), mającego obcykane i przekopane tematy w jednym palcu, wiecznego opozycjonistę w stosunku do profesjonalistów :-). 
O zgrozo, nawet do tych z 2 letnim " stażem" robiących sobie zdjęcia facjaty kalkulatorem w każdej dziurze przed którą stoi :).
Obudź się już wiosna , czas wyjść z gawry :).

Łażą te amatorskie elementy wszędzie, raz gdzieś się pałętają po jakiś zimnych dziurach


To znów biegają po polach i lasach szukając "wczorajszego dnia".

 Takie to dziwne hobby amatorów, będących solą w oku Archeo, oraz konserwy, która czuwa pilnie nad amatorami przeszkadzającymi w skomplikowanym  wykonywaniu obowiązków służbowych na zabytkowych obiektach, które to obowiązki sponsorują z własnej kiesy właśnie Ci  amatorzy kwaśnych jabłek.

Lecz co najważniejsze, z reguły ci amatorzy znają się, wymieniają między sobą spostrzeżeniami i informacjami. Spotykają się z kolegami zbieraczami, a niektórzy to prawie muzealnicy, u których
można zobaczyć interesujące rzeczy zwożone z całego świata.
Trwają wtedy nocne rozmowy aż do białego rana, i nie istotnym jest że nieraz się obudzimy na materacu bez powietrza :-), ważni są przyjacielscy i ciekawi ludzie z pasją.

P.S.
http://magdachemini.blogspot.com/

http://dolnoslaskipodroznik.pl/

http://katharos-da.blogspot.com/search?updated-min=2015-01-01T00:00:00%2B01:00&updated-max=2016-01-01T00:00:00%2B01:00&max-results=3 

Niezła ręka :
http://nickt.pl/pracownia-vladimira-vilenchytsa/ 


4 komentarze:

  1. W weckend testujemy transmiter produkcji PEN Elektronik, czyli ostatnia szansa dla słuchawek bezprzewodowych. Skrobnę jakiś artykuł o usprawnianiu poszukiwań, jak starczy czasu lub ochoty. W zanadrzu na ciepłe dni czeka do testów kolejne - długo oczekiwane urządzenie. Sama nazwa z butów wyrywa ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie dzisiaj nawiedził Gruzin w kałmuckiej mycce :), Będzie atakował telefonicznie. Wyślij mi zdjęcie tego ustrojstwa bezprzewodowego, aby się narychtować.

      Usuń
  2. Wieczorem wyślę, powiemy mu że to specjalny dopalacz zwększający zasięg dwa razy. Chociaż dla kałmuka przydał by się aparat zwiększający głośnosc dwa razy, albo knebel na usta . W jakimś filmie widziałem taki na pasku, tylko nie pamiętam tytułu ;-). Chwalił mi się kałmuk że zidentyfikował monetę - Stanisław August Poniatowski - nad resztą pracuje heh, pewnie zajmie mu to jakiś czas ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był film sado-maso pod tytułem, 80 letnia wilczyca z Książa :).

      On nie może teraz zwiększać głośności bo ma w aparatach za wysokie dźwięki. Jemu już się zaprogramowały uszy ....wysoki dźwięk to sreberko :), jak ma za wysoko podkręcone a coś głośniej powiesz to się zaczyna czujnie rozglądać i mruczeć.......srebro, srebro :), he he.

      Wiesz przecież że jak On mruczy, to leśniczy słyszy w nadleśnictwie 7 km oddalonym od miejsca akcji że nadchodzą partizanten :-).

      Usuń