wtorek, 2 czerwca 2015

Tajemnice Riese.

Dzisiaj wyjaśnię dlaczego nie poruszam dalej tematu Riese.

Otóż uważam że w zasadzie wszystko zostało już w małym skrócie opisane, i następnym etapem powinny być odkrycia terenowe, które nota bene nie następują. Dwa lata temu zostały przeprowadzone badania geo-radarowe i radiestezyjne. Coś te badania wykazały i do dnia dzisiejszego jest cisza w temacie.

Wynika to może z tego, że większość naszych przyjaciół z tamtego rejonu zaczyna "emerytować w temacie" tak jak i ja.
Młodsi koledzy też weszli w wiek " czterdzieści lat minęło jak jeden dzień" i zajęci są dziećmi oraz rodzinami, a w chwili wolnej odpoczynkiem z wykrywaczem.

Tak sytuację w Riese oceniam na dzień dzisiejszy.

Co można w kółko wałkować ?. Można oczywiście chodzić i opowiadać bajki tworząc sztuczne tajemnice  bazując na nieświadomości  uczestników takich pokazów. Ale w jakim celu ?.

Spójrzmy na pewien fragment całości i zastanówmy się czy dalsze wyciąganie innych spraw ma sens jeśli w tak jawnie przedstawionym i udokumentowanym temacie jak poniżej jest "betonowa ściana".
Ja tu nieraz poddaję pod krytyczny osąd pomysły jednego z "rozwiązujących tajemnice", ale kiedy coś wychodzi to powinno się do tego zabrać łopatologicznie i kilofowo. 

Niestety tak jak pisałem wcześniej jak ruszy się temat to pojawiają się zaraz " niemieckie meteoryty" przelatujące z wielkim szumem a następnie znikają nie pozostawiając po sobie śladu.

Wtedy temat jest opisany wielką czcionką przez dni parę i prawdziwie istotne  sprawy giną w szumie "meteorytowego przelotu". Zabłysną na krótko flesze, zapalą się długopisy i potem jest błoga cisza.

Zróbmy krótki powrót do przeszłości :
http://riese-inne.blogspot.com/2012/09/ksiaz.html 
 niedziela, 2 września 2012

Temat tego miejsca został tu  jeszcze wcześniej w szczegółach w którymś miejscu dokładnie rozpisany. Nie chce mi się szukać ale wnikliwy czytelnik na pewno to tu gdzieś znajdzie. Zresztą ten temat wiele lat wstecz został na " TT" dokładnie przez nas rozpracowany, " kapuchy" miał trafne przemyślenia.
Wspomnę również o tym, że Darek Korólczyk dawno temu rozbił te wejście do klatki schodowej. Czemu nie poszedł dalej ? , można zadać mu osobiście to pytanie jak się kiedyś pojawi z wykładem na jakimś zlocie za lat parę.

Chodzi o to co znajduje się  pod tą częścią :


  Zdjęcia z roku 2009.

2011r.

Mija parę lat.....  jest rok 2013
 https://www.youtube.com/watch?v=9eC7tTTn0Kw

O ile mogę się nabijać z niektórych opowieści dziwnej treści to teraz nabijał się nie będę.

Lecz co dalej ?. Tak jak co dalej z Osówką  po badaniach geo-radarem ?. Mamy teraz na przykład iść dalej i ruszać np. tematy Sobonia , po co ?. Tu mamy dwa ewidentne przypadki do sprawdzenia, do odkrycia. Kto to zrobi ?

P.S. 
 http://dolnoslaskipodroznik.pl/

http://medartzasada.blogspot.com/2015/05/karkonosze-rudawy-janowickie-2014.html#comment-form 

http://magdachemini.blogspot.com/ 

http://wszechocean.blogspot.com/ 


16 komentarzy:

  1. Ależ można tworzyć bajeczki, można. Dla kasy - Panie - dla kasy. Tak przecież robią amerykańscy ufolodzy reanimując Legendę Roswell, Maury Island, Laredo, itd. itp., bo to nabija kabzę różnym obrotnym biznesmenom. Jak oblicza Roberto Pinotti - miasto Roswell z turystyki ufologicznej jest rocznie 8-10 mln USD do przodu. Czy ktoś wyrzekłby się takiej kasy? Chyba tylko ktoś anormalny...

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie Robert, niektóre " tajemnice" pozostaną dla ogółu "niezbadanymi tajemnicami" aby turystyka się kręciła. A grubsze sprawy leżą odłogiem bo komu by się chciało dalej kopać z koniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego powtórzę za Rzepeckim - komercjalizacja to koniec ufologii.

      Usuń
  3. Przykład klasyczny - Osówka.
    Grubszy temat potwierdzony z relacji świadka, sprawdzony radiestezyjnie i georadarowo. Podarowany przez starych eksploratorów z mocną cyfrą stażu przed nazwiskiem młodym co mają grupę, statut, kilkudziesięciu członków itd. Co zrobili młodzi? Ano pokłócili się, czyj to ma być temat, podzielili się w międzyczasie na dwa obozy, w międzyczasie jakiś zlot familijny zrobili, a mocny i dobry temat poszedł z zapomnienie. Nauczeni tym doświadczeniem "starzy z dobrą cyfrą stażu" informacji puszczać nie będą. Chyba że będzie się to opłacało, a obecnie na arenie Riese konkretnych ekip z jajami brak (przynajmniej oficjalnie, bo nieoficjalnie działania są, ale obliczone na zysk, a nie dotację).

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedź jest prosta. Nikt tego nie zrobi. Bo kto ma zrobić? Gwiazda szklanego ekranu B.W. ? czy J.C. na emeryturze? Pierwszy chętnie pokaże się jak będzie gotowe, a drugi poopowiada jak to drzewiej bywało, ale w terenie jedynie mają szansę na sukces "mocne ekipy partyzanckie", gdyż obecnie uzyskanie pozwolenia na badanie inwazyjne możliwe jest tylko na terenie gdzie nic nie ma do odkrycia. Czy mam rację?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądam programy B.W. i coraz bardziej odnoszę wrażenie, że facet tylko robi reklamę Dolnego Śląska a przy okazji także sobie. Nie ma w tym nic złego, bo reklama nikomu nie zaszkodziła, tylko że bajki o skarbach (których już dawno tam nie ma) niestety nie mają pokrycia w faktach, bo dawno niczego tam nie znaleziono, a poza tym trudno przypuszczać, by Niemcy byli tak głupi, by ukrywali te skarby i nie zostawili sobie możliwości ich podjęcia - czyż nie?

      Usuń
    2. Ja bym tak to ujął. Robi reklamę sobie a przy okazji reklamę Dolnego Śląska. Tylko po co zmyślać i wydziwiać jak bez tych "dziwnych opowieści" jest tam tyle nierozwiązanych tajemnic.

      Kiedyś się nad tym zastanowiłem i doszedłem do wniosku że im ktoś mniej wie tym więcej zmyśla. Co do wejść do obiektów, to trzeba by się zastanowić jak samemu by się schowało aby potem się do tego dostać niezauważenie na wypadek " W".

      Usuń
  5. Moim zdaniem żeruje na tajemnicach Dolnego Śląska, gdyż B.W. za Dolny Śląsk wziął się stosunkowo niedawno, kiedy zaczęła się moda na tajemnice Dolnego Śląska. A przede wszystkim nie robi reklamy, tylko kasę, a reklamę przy okazji opowieści dziwnej treści i zmontowanych filmów z kilku akcji w jedną całość (gdzie tam był taki klip - wiercenie na Ludwikowicach i zaraz georadarowanie w Zagórzu jako jedna akcja). Facet ma markę i renomę a czasami bredzi jak potłuczony, no ale czego się nie robi dla oglądalności i monety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy pisarz czy badacz żeruje na temacie w ten czy inny sposób. Nie ma nic w tym złego, jeżeli robi to pro publico bono. Niestety, po pewnym czasie, kiedy zaczyna brakować faktów i hipotez - zaczyna się bajkopisarstwo i ściema. Niestety większość idzie na łatwiznę i się wikła - np. w politykę (ostatnio uśmiałem się czytając książki jednego z polskich UFO-debunkerów) czy w religijne brednie. Po prostu dlatego, że skończyły się tematy i np. na Zachodzie cały czas wałkuje się i odgrzewa stare kotlety. U nas z hitlerowskich UFO przeszło na hitlerowskie skarby. NB, Wołoszański w kilku miejscach swych programów przeczy sam sobie, ale to już jest jego problem. Byle była oglądalność...

      Usuń
  6. Zapomniałem napisać, że czasami zaproszą go tu i tam by podnieść rangę imprezy, czy akcji, a o eksploracji on wie tyle co statystyczny czytelnik O.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje mi się, że obecnie tematy takie jak Książ czy Osówka są "nie do ruszenia". Kiedy trzeba było przedsięwziąć jakieś daleko idące kroki, zamiast konkretnych akcji, pojawiali się fałszywi prorocy, a "młodzi" bili się na teorie i szpadle. A czas działał tylko na niekorzyść. Teraz żeby to kopnąć, trzeba by sforsować gigantyczną barierę biurokratyczną, bądź solidnie posmarować komu trzeba. Kto to zrobi? Na naszym podwórku nie widzę jakoś wykonawcy. Co innego, gdy wpadnie zza Nysy Łużyckiej dobrze poinformowany synalek jakiegoś włodarza z Siemens czy Thyssen-Krupp. Wtedy może coś się w temacie ruszy. Tyle że nie dla nas panowie, nie dla nas. Nam dane będzie oglądać te miejsca zza wysokiego, betonowego płotu z ostrym drutem na górze. A legendy...będą krążyć dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co do fałszywych proroków to zgodzę się co do joty, problem zawsze był w tym że ci prorocy to te "autorytety" , "dużo i mądrze gadające głowy", a jak wiadomo od wieków baranki słuchają "autorytetów" a nie rozsądnie prawiącego "Janko muzykanta" choć to on ma talent i logicznie mówi.

      Lecz jego się nie słucha, bo on nie jest "profesore". Jest jak Stańczyk.

      Usuń
    2. Dokładnie tak. To się nazywa "charyzma autorytetu". I nieważne, że autorytet pieprzy jak potłuczony, ale to, że ma coś tam przed nazwiskiem i nabredził już coś w mediach.

      Usuń
  8. Wojciechu - najśmieszniejsze w tym YT Figla jest to, że pieprzy o rzeczach oczywistych pokazując starą inżynierię na dole, a kamera mimochodem pokazuje to co jest istotne u góry! Polewam na maxa! Pozdrawiam. ;-)

    OdpowiedzUsuń