czwartek, 26 marca 2015

Skarby na starej przeprawie.

Pogoda nadal dopisuje, żurawie chodzą po przy-Odrzańskich polach i nas nawiedziło połazić oraz zbadać co by można odnaleźć przy starej przeprawie rzecznej.

Okazało się że teren był trudny i jak to zwykle przy wioskach bywa niesamowicie zaśmiecony :(.
Niestety po lasach i na łąkach mamy ukryte śmietniska, świadomość ludzi jest niska, plastikowe butelki i worki foliowe fruwają po nadbrzeżnych łęgach. 

Ludy wschodnie tak już chyba mają, pamiętam pewne podalpejskie miasteczko z lat 80, wypucowane i czyściutkie. Po zawitaniu w te tereny ludu  z byłego rozpadającego się wschodniego państwa 20 lat później zrobił się taki śmietnik jak i tutaj. Na trawnikach plastikowe i szklane flaszki, fruwające reklamówki, opony po rowach i w lasach. Taka specyficzna mentalność tych ludzi.

Tak że teren był w zasadzie nie do szukania, więc ewakuowaliśmy się na inne miejsca z dala od zamieszkałych terenów.

 Tu przy kawie


obserwowaliśmy żurawie i inne żyjątka :), a teren zasobny był jedynie w " kolorowe jarmarki", czyli druciki wszelkiej maści :).
Po godzinie obserwacji fauny i flory, zmieniliśmy miejsce i wyruszyliśmy w okolice pewnego pałacu. Niestety okazało się, że na miejscu nie zastaliśmy właściciela więc zbadanie pałacowego parku spaliło na panewce :(.
Pozostały nam do zbadania okoliczne tereny, w których spoczywał skarb von Grafa :).
Tam też został namierzony  cenny depozyt, którym nawet zainteresowali się przygodni spacerujący okoliczni mieszkańcy, którzy z obserwatorów niecodziennego wydarzenia zmienili się w czynnych uczestników, wyrywając koledze  łopatę i pomagając kopać dół na prawie metr :-). Jak wiadomo w każdym normalnym facecie spacerującym z wózkiem drzemie żyłka poszukiwacza :-). 
Cóż tam głodne dziecko w wózku, jak jest skarb do wykopania, he he :-).
 Gdy skarb von Grafa był już o sztych łopaty napięcie sięgało zenitu. Okazało się jednak ku niepocieszeniu kopiących, że nie był to skarb von Grafa lecz głęboko zakopany skarb Energetyki S.A. modernizującej przyległą starą linię energetyczną. Skarb zawierał drut miedziany z poniemieckiej trakcji, oraz piękne izolatory ceramiczne :-).

Lecz  podczas kopania było skarbowo :), i skrzynki ze skarbami von Grafa z pobliskiego pałacu wraz z głębokością kopanego dołka  w opowieściach  lokalnych mieszkańców mnożyły się w postępie geometrycznym :-). 
Na koniec tej wesołej historii okazało się, że najwięcej skarbów zawierają strychy miejscowych przypadkowych poszukiwaczy :-).
Strychowe skarby

Tym to sposobem w poszukiwaniu dobrej miejscówki wyszło w praniu, że najlepsze miejscówki akurat w tym terenie znajdują się w piwnicach i na strychach, a nie na polach :-). Nawiązały się nowe znajomości, a i dzień spędzony na świeżym powietrzu trochę nas dotlenił :).


P.S.
http://dolnoslaskipodroznik.pl/palac-kamieniec-zabkowicki-1/

http://wszechocean.blogspot.com/ 

https://www.facebook.com/pages/Poszukiwacze-Warmi%C5%84sko-Mazurskie/1808907046000566?fref=photo 

Medart jubileuszowo i skarbowo :

http://medartzasada.blogspot.com/2013/11/skarby-z-piwnicy-wpis-jubileuszowy.html 

A jakby kogoś coś strzykało to w Legnicy może zaznać ulgi :
https://plus.google.com/u/0/112683263232516120375/posts 

 

12 komentarzy:

  1. Nie chodziłem po Odrzańskich polach, he,he :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do mnie, to biegałem, kopałem, strzelałem na nadodrzańskich polach we Wrocku. Miłe wspomnienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrocek trochę znam, brzegi Odry też:) Za Zdrzałki na Zmechu byłem :)

      Usuń
    2. R .K.L. chyba to w armii było ?

      Usuń
    3. Tak, byłem na Zmechu w latach 1975-79. Miłe wspomnienia, wdzięczne przeszłości obrazy - jakby napisał Mickiewicz. :)))

      Usuń
  3. Zatem nie pozostaje Ci nic innego, jak schować Solfernusa i wysokie buty do szafy, wziąć dobrą latarkę, rękawiczki, maseczkę przeciwpyłową i kapelusz, a potem śmiało zejść pod ziemię lub wdrapać się na poddasze ;) W sumie nawet to bezpieczniej, bo nie na widoku i mniej kulasami przebierać trzeba ;) A i skarby mniej tam jakby podatne na działania atmosferyczne i zakusy kopiącej konkurencji ;). Sam coś o tym wiem, gdyż i mnie raz kiedyś coś tam skapnęło. Vide:
    http://medartzasada.blogspot.com/2013/11/skarby-z-piwnicy-wpis-jubileuszowy.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Schował bym gdyby tu tylko chodziło o znajdki, ale ja to lubię. Lubię sobie łazić cały dzień w zasadzie bez celu :).
      Gratuluję Ci Medart jubileuszu i życzę następnych.
      Pozdrawiam serdecznie
      OKI

      Usuń
    2. Dzięki serdeczne Wojtek, ale ten jubileusz już mocno historyczny i w międzyczasie był też kolejny ;) Natomiast przy okazji Twojej eksploracji i spostrzeżeń, głupio było nie pochwalić się "piwnicznymi" dokonaniami z przeszłości. Mam szczęście? No...skoro skarbowy le professionnel mi to mówi, to coś w tym musi być ;)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Fajnie jest coś znaleźć i się tym pochwalić, jak byśmy mieli normalność to chwalących było by zapewne więcej. Ale to tylko gdyby ryby.

      I nie le professionnel :). Wprawdzie już rosyjscy koledzy ochrzcili mnie naukowym tytułem "dozent", ale to było wynikiem wiecznego mego wymądrzania się :).
      Potem za karę dostałem od nich awans na "doktora" oraz dyplom, i pisze tam. dla "Doktora OJ Boli ". he he, zachowałem na pamiątkę i mam do dzisiaj :-).
      A przygód z nimi przeżyłem co nie miara, młodzi emeryci po Afganistanie, wesoła kompania, mógłbym o tym niezłą powieść komediową napisać :).

      Usuń
  4. Wesołych Słowiańskich Świąt życzę i wielu znalezisk, a przede wszystkim przygód. My w poniedziałek ruszamy z "Towarzyszem" za Odrę, gdzie Prusacy z Moskalami poszli w szranki. Pogoda się robi, to nie ma co w domu siedzieć.

    OdpowiedzUsuń