czwartek, 22 stycznia 2015

Przepowiednie.

Odchodzimy na moment od tematów, ale takie są okoliczności.
Trudno milczeć kiedy coś się mąci wokół a można się jeszcze wypowiedzieć.


Przepowiednia jest taka :

" siedzi Baca na gałęzi i ją tnie od strony pnia, przechodzi gorol i mówi ....Baco nie tnij tej gałęzi bo spadniesz.
Na to Baca rzecze...nie spadnę, gorol znów mówi, a mówię ci że spadniesz, baca na to...nie spadnę i tnie dalej. Gorol poszedł.
Baca gałąź podciął i  nagle spadł ....podniósł się otrzepał i ze zdziwieniem mówi .....prorok jaki czy co? ".

A więc wynika z tego, że jak coś jest oczywiste to nie trzeba być prorokiem.

Nie będąc prorokiem postawię taką prognozę na najbliższy czas :

Górnicy już są z głowy, więc teraz będzie nagonka na kibiców, najbardziej patriotyczną i zorganizowaną grupę. 
Będzie się to odbywało w ten sposób, że zaczną się medialne walki kibiców, napady kibiców, sprawy sądowe kibiców, mafia kibiców.
Oczywiście będą to "pseudo kibice" w dwojakim sposobie pojmowania tej nazwy.

Następny front to będzie cichy atak na  " Islamistów" , zagrożenie Islamem, i prowokowanie medialne, aby takie zagrożenie wywołać. Czyli wywołanie problemu i zlikwidowanie problemu. 

Wskazuje na to wprowadzenie w Polski obieg szmatławca, na który  dopiero co był dokonany "zamach" w Paryżu. Bardzo jawne posunięcie. 
Jak dokonano zamachu to nagle w Polsce będzie się rozprowadzać tego samego szmatławca lżącego Islam. Trzeba sobie postawić pytanie ... w jakim celu ?.
Czy jeśli rozpaliliśmy ognisko w lesie i wybuchł pożar, jeszcze się dymi po zgaszeniu, to my lecimy do lasu obok i znów rozpalamy takie same ognisko ?
 Na razie nikt się nie wybiera, ale jak zacznie się tu jawnie lżyć, a potem ktoś dokona "zamachu"?,  no to w Polsce wybuchnie fobia anty Arabska, a i przy okazji zagrożenia terrorem ukrócimy jakieś prawa.
To proste zagranie i stosowane od dawna.

Będzie to się działo na dwóch frontach. Jeśli na razie będzie cisza o naszym ONR i " faszystowskiej" prawicy,  to oznacza że nie jest już zagrożeniem, gdyż została zinfiltrowana i nie stanowi już zagrożenia. Jest już sparaliżowana, " faszyści" nagle się rozpłynęli we mgle lub mogą sobie powiecować.

P.S.
http://medartzasada.blogspot.com/2015/01/pranie-mozgu-lekarzom-dezinformacja.html#comment-form 

Prawdy wszelakie :
https://www.youtube.com/watch?v=JL3P9MUJYbI

28 komentarzy:

  1. Pewnie jakby tak zajrzeć tym "faszystom" w gacie, to okazało by się, że połowa ma nie do końca zasłonięte przez naturę przyrodzenie ;) Zatem wiecować sobie pewnie mogą, pokrzyczeć także, a potem tylko cicho zwinąć sztandarki i na paluszkach do domciu przed telewizornie.
    Ostatnio dokonuje się zresztą nader ciekawych, kolejnych prób "jednoczenia" narodu. Taki pierwszy z brzegu przykład z "Podziemnej tv"
    https://www.youtube.com/watch?v=P4o2w70A8OM
    Szanuję tego gościa za- głównie wysiłek w pewnych sprawach związanych z "odkopywaniem gruzu" po działalności "wybranych" na przestrzeni 20lat ale...
    Stawanie pod jedną chorągwią, zgromadzoną na czymś takim jak "pejszbook", wydaje mi się tylko kolejnym pomysłem na dorobienie sobie na boku i uzyskania kredytu zaufania u kolejnych sfrustrowanych i przegranych.
    Grają dalej swoją grę, a nam się wydaje że budowany jest nowy postument. Tymczasem fundamenty pozostają te same. Wyczerpał się elektorat kościelny i sprzed telewizorni, to trzeba postawić na "młodych gniewnych" z otchłani sieci. I już karuzela kreci się dalej, a lwia część społeczeństwa termin "drugi garnitur" wciąż pewnie wiąże z nomenklaturą tekstylną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze Medart że to poruszyłeś, te budowy postumentów, fundamentów.
      Jak pokazał przewrót w DDR, Stasia swoich ludków , którzy robili za "męczenników przewrotu", podstawiała o wiele grubo wcześniej kiedy nikt nie myślał o żadnym obalaniu muru.

      Coś mi się wydaje nauczony przykrym doświadczeniem, że następny fundament będzie znów spróchniałą czerwoną "belką ".

      Usuń
    2. No i w końcu zalukałem, nie znam gościa nie wiem skąd się wziął, nie znam jego przyjaciół rodziny. Pojawił się na necie pokrytykował jako i my krytykujemy ot i wszystko. Dla mnie to jest Pan NIKT. Może to super uczciwy gość a może przywieziony z Moskwy, Berlina lub tel al wiwu ?. Skąd mam wiedzieć gadać każdy może jeden lepiej drugi gorzej .I tu się Medart całkowicie z Tobą zgadzam.

      Zresztą obserwując tych sprzedawczyków bez kręgosłupa to mnie na wymiot zbiera.

      Ten Ziemkiewicz z Giertychem, jakieś Michały i inne typy po podstawiane, od prawicy do lewicy. Patrzą tylko jak na tym trupie jeszcze można by pożerować. Mordy pełne frazesów i nic po za tym.

      Usuń
  2. Wojtku, czy aby nie nurtuje Ciebie, skąd wzięło się powiedzonko "Czeski film"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OLsztyński , ja to kojarzę z czechosłowackim filmem " Trup w każdej szafie ".

      Usuń
  3. Dla ułatwienia, coby Adler nie wyalienował się z rozentuzjazmowanego tłumu dodam:

    http://www.piorawieczneforum.pl/index.php?/topic/232-koh-i-noor-historia/

    ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie trzeba mi ulatwien, gdyz wiem ze "czeski film" to po primo, niezly pub we Wroclawiu, w Rynku, w piwnicy. Po primo i secundo, we Wroclawiu vis-a-vis jest pub "PRL", ale tam nie bylem. I po tercio primo ;) haslo to wzielo sie od filmu Pociągi pod specjalnym nadzorem / "Ostře sledované vlaky" - i to byl taki czeski film, ze nie wiadomo o co w koncu "sie rozchodzilo".
      Czeski film i nikt nic nie wie.

      Usuń
  4. Tak się temu przyglądnąłem. Miałem kiedyś dość długotrwały epizod z KBKAK i trochę go przestrzelałem, jak na moje oko to policjant nie dostał strzału w głowę, a i chodnika nie odłupało. Ten film to jakaś bajka.

    Potem oglądnąłem sobie następny film kręcony z dachu, a tam kolesie w kamizelkach kuloodpornych jednego wcale nie interesuje co się na dole dzieje, trzyma łapy w kieszeniach, drugi sms-uje, jakieś pierdoły wciskają, dowód osobisty w samochodzie to już całkiem totalna abstrakcja.

    OdpowiedzUsuń
  5. CZESKI FILM

    Bohumil Hrabal, geniusz gawędy na papier przelanej osobiście negował wartości kina zbudowanego "na nim", nawet jak amerykańskie Oskary jemu poprzylepiano. Ta "jego złośliwa przypadłość" wcale nie była skutkiem starczej demencji, ale świadectwem zachowania do końca żywota genialnej zdolności rozumowania...

    Czeski film,
    w jego rozumowaniu to "chytry marketing", który wykorzystując marzenia maluczkich "alfabetów" o swojej wielkości wypromował jeden z wielu solidnych "biznesów piśmienniczych" nad innych, wykorzystując blask "Koh i noor". Bo-wiem, że za ten indyjski diament Królowa Brytyjska sprzedała "licencje korsarskie" które na wieki "fatalnie Świat zgnoiły".

    Przewrotnie Nasz Świat jest zbudowany, bo aby zrozumieć "czeski film" to trzeba czytać Hrabala zapisanego czarno na białym w kilku papierowych woluminach.

    Owocnej lektury Hrabala życzę, bo z rozumowaniem jest jak z jedzeniem - jak systematycznie nie jesz to kończysz śmiertelną chorobą!

    Cholera! - znowu coś mi burczy!
    Jeszcze nie wiem czy w brzuchu, czy wyżej - więc kończę i odchodzę coś wtranżolić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oprocz czeskiej kinematografii w postaci filmu: Žena za pultem, Nemocnice na kraji města, byly tez inne ciekawe produkcje o bardzo enigmatycznych historiach. Byl taki serial hamerykancki o Laurze Palmer pt. Miasteczko Twin Peaks ze wspaniala muzyka - doskonaly przyklad czeskiego filmu.
      Zatem wydaje mi sie, ze z tow.Olsztynskim (nawiasem mowiac czytam dobra powiesc kryminalna z miastem Olsztyn w tle, pt. GNIEW) rozumiemy sie i trafnie dochodzimy do sedna pochodzenia powiedzenia "czeski film".
      A znacie powiedzenie "pieniadze nie smierdza" - pecunia non olet? (ino nie zagladajcie do google)

      Usuń
    2. Echh! - Adler, porzuć tę sztubacką lekturę o Olsztynie.
      Ja polecam Tobie prawdziwy kryminał z Olsztyna o krwawym romansie lubieżnej małżonki z podwładnym i kumplem męża od wspólnych polowań.

      po niemiecku:
      http://www.preussische-allgemeine.de/nachrichten/artikel/einer-frau-verfallen-und-einen-mord-begangen.html

      po angielsku:
      http://paperspast.natlib.govt.nz/cgi-bin/paperspast?a=d&d=AS19100723.2.123
      http://trove.nla.gov.au/ndp/del/article/90380269

      po polsku:
      Niestety... jakiś "biurwa naukowy" już usunął z netu fotokopie kilkudziesięciu odcinków w polskiej Gazecie Olsztyńskiej z bieżącymi relacjami ze śledztwa na podzamczu w Olsztynie roku 1907, po zabójstwie majora Augusta von Schoenebeck`a, roli w zbrodni jego lubieżnej połowicy Antoniny do której cała kadra oficerska garnizonu, nie na próżno ostrogami iskry krzesała, oraz naiwnie romansowego weterana wojny Burskiej, kapitana von Goebena (bez imienia po utracie godności oficerskiej).

      Na szczęście w Ośrodku Badań Naukowych PAN im.W.Kętrzyńskiego w Olsztynie są mikrofilmy tych gazet, lecz nie pozwalają ich fotografować, a ja nie mam czasu na ręczne przepisywanie...
      Jak "zgugluje się" nazwiska bohaterów tego kryminału, niemiecką nazwę Olsztyna i 1907 rok, to okazuje się, że historia ta rozgrzewała telegrafy gazetowe na wszystkich kontynentach aż do I WS. Zdarzyło się też, że jeden Amerykanin nawet opisał "proroczo" krwawy romans kawaleryjski parę lat wcześniej w powieści pt. "W małym garnizonie", co w US dodatkowo mnożyło wierszówkę gazetową.

      Ja o tym kryminale dowiedziałem się w Australii, jak zaczęła mnie "podrywać" jedna ciekawska babeczka, gdy dowiedziała się, że jestem "olsztyński", lecz szybko straciła atencje, bo ja nic wtedy o tych "niemieckich amorach" nie wiedziałem.

      Potem wymyśliłem taki projekt promocji Olsztyna.
      W oparciu o Photoshopa, wypożyczalnię strojów teatralnych, stare z epoki pocztówki, cyfrową lustrzankę i "żywych modeli" oraz ocalałe obiekty budowlane z epoki wydać drukiem "fotograficzny komiks" kryminalno-romansowy pod roboczym tytułem "Faceci w ostrogach i Dama w paryskim kapeluszu".
      Niestety władza ratuszowa wyśmiała mnie z tym "pruskim romansidłem", ba przy okazji, to też folksdojczem zostałem.
      Oni już mieli wtedy, inny pomysł na promocję miasta z osobistym wykorzystaniem jak niebawem okazało się Wieży Ratusza i znudzonych Urzędniczek... i tak już zostało - "ale przynajmniej próbowałem"!

      Usuń
  6. Ciekawe przedstawienie sytuacji z perspektywy 80 lat do tyłu.My jedynie mamy ten problem że mamy nie polski rząd raczej jest to 'Nierząd".
    A że wychowano spolegliwych niewolników i internetowych wojowników ......sytuacja jest jak z tego filmu :
    https://www.youtube.com/watch?v=NolGBH9o1fg

    Jak kto nie zna rosyjskiego to są do tego przetłumaczone napisy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wojtku, zapodaję:
    - ochoczo wracam do "prawdy o Riese", bo apetyt straciłem. Wtranżalanie jest bezowocne, bo wałęsające się watahy medjojadów żerując na pustce i fałszu taki rwetes czynią, że własne słowa, własnym myślą zdradziecko kłamią.
    - Nie myślałem, że z knajpiarskiej Pragi Hrabala jest tak blisko do knajpiarskiego Mindelo Cesarii Evory na Środkowym Atlantyku. Więc dla wyłączenia z tła mediojadów zapodaję:

    https://www.youtube.com/watch?v=iCG3gfuUh0M&index=1&list=RDiCG3gfuUh0M

    OdpowiedzUsuń
  8. Wojtku, dobry filmik ilustrujący tresurę stosowaną w LWP.
    A było to tak:
    SOR (Szkoła Oficerów Rezerwy LWP), ostatni rocznik 1/2 roku szkoły na 1/2roku praktyki, Oleśnica pod Wrocławiem. Kolega nomen omen też Wojtek jest notorycznym dyżurnym na eskadrze, ja zaś jego pomocnikiem. To stała nasza kara, bo do jednostki dostarczyło nas WSW z paskami pod brodą żeby czapek nie zagubić po drodze. Rzekomo nie odbieraliśmy "powiestek"...

    Jest po capstrzyku, więc do obowiązków dyżurnych należy gaszenie światła na rejonach. Wyłączam z korytarza światło w sali kibelków, ale Wojtek zwraca mi uwagę :"Nie wyłączaj, bo w środku Pan Porucznik kupę robi". Nagle huk walonych z impetem drzwi w kabinie i potem drzwi na korytarz. Wyskakuje na korytarz "trep". Wyszkolonym wrzaskiem stawia nas na baczność i jeszcze donośniejszym wrzaskiem oznajmia, że on nie jest jakiś tam pan porucznik, on jest Towarzysz porucznik.

    Jego ekspresyjny wykład sięga dogłębnie od czasów Rydza Śmigłego do teraz. Im głośniej trep wrzeszczy, tym niżej nasz wzrok opada. W między czasie, obudzona hałasem eskadra wyległa na korytarz przed sale żołnierskie.

    Gdy wrzaski zupełnie nas skruszały, to wzrok nam opadł poniżej pasa towarzysza porucznika. Okazało się, że towarzysz nie tylko nie zdążył podciągnąć spodni, ale też nie wciągnął gaci na pozycję. Całość dolnej garderoby opadła mu trakcie ekspresyjnej tyrady na wysokość kostek.

    Trep miał dziwną budowę przyrodzenia, gdzie nad wszystkim dominował okazały worek mosznowy. Prawdziwy towarzysz z wielkimi jajami, chyba skutkiem przepukliny... Ta dominująca część przyrodzenia w trakcie wrzaskliwej tyrady wykonywała dziki taniec starając się podkreślić doniosłość słów fałszywie nazwanego pana.

    Ta niesforność przyrodzenia towarzysza, którego reszta postaci była w nienagannej pozycji zasadniczej wywoła u nas niepohamowany wybuch śmiechu, który zupełnie obalił nasze baczność.
    Towarzysz porucznik chcąc poskromić nagłym manewrem atak naszej rubaszności, zaplątawszy się pęta własnych gaci, nagle z hukiem przyjął postawę padnij! To z kolei spowodowało już rubaszny wybuch i całej eskadry, spokojnie dotąd obserwującej wykład o wyższości towarzysza nad panem. Nietykalność cielesna naszych gnatów została tym zapewne uratowana. Trep w pozycji skulonej walcząc po drodze już tylko z niesfornością swojego munduru opuścił rejon eskadry.

    Noc minęła spokojnie, ale rano po zaprawie, przed wymarszem w rejon śniadania dyżurni, czyli my zostaliśmy wywołani przed front eskadry. Towarzysz zaczął abstrakcyjnie, ale nadobnie: "dałem dyżurnym palec - dranie zjedli" i tak gdy przechodząc przez kolejno dokładnie zjadane części kończy górnej dojechał do łokcia, znowu rubaszność wygrała z karnością. Śmiech jest zaraźliwy, więc nieistotne jest który z nasz zaczął pierwszy.
    Zostaliśmy wysłani do raportu do dowódcy pułku. Nie było to proste bo żołnierz nie może pojedynczo poruszać się w rejonie, no chyba że jest dyżurnym. Po krótkiej konsternacji nad regulaminem wypożyczono z sąsiedniej eskadry dyżurnych, aby nas doprowadzili do komendanta.
    Ten okazał się całkiem w porządku, choć trochę mu elokwencji brakowało. Przedstawił nam raport o nas towarzysza porucznika świeżego absolwenta z 1-szą lokatą ZMECH we Wrocławiu i wysłuchał naszej relacji w temacie. Troskliwy to był człowiek, bo zatroskał się bardzo opisanym przez nas stanem zawartości gaci towarzysza porucznika, więc postanowił go wysłać do... - tu chwilę szukał w pamięci odpowiedniego słowa - ... do ginekologa! Tylko bolesny cios Wojtka w moją kostkę powstrzymał kolejną eksplozję rubaszności.

    Szkoda, bo mnie dotąd nurtuje, jak wysoko ta droga, znienacka boleśnie przez Wojtka przerwana, zaprowadziłaby mnie. Potem, może DO (dowództwo okręgu) dalej DWL (dowództwo wojsk lotniczych) i na końcu sam Jaruzel, bo w LWP chłopów z ogromnymi jajami nie brakowało przecież a moja rubaszność też wydała się być nieskończoną...

    OdpowiedzUsuń
  9. OLsztyński, dobre wyłączenie, uspokajające.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przypomniałeś mi tą opowiastką jednego takiego z Zakopanego, politruk po szkole politruków w stopniu podporucznika chyba, trafił do naszego plutonu jako dowódca rzeczonego :), a że pluton zajmował się dość specyficznymi sprawami całkowicie nie politrukowymi to zawsze na poligonie wyskakiwał z samochodu trzymał mapę do góry nogami i płakał jakimś przeciągłym góralskim świergotem ....kurw....gdzie my jestemyyy....gdzieeeee myyyyy jesteeemy :).

    Zawsze nas to rozwalało :-). Co nie znaczy, że nie był to wredny typek, ale to historia nie na bloga :-). Jakim sposobem do nas trafił ? , do dzisiaj nie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć :-).

    A co do tych wrzasków, im większy głupek tym więcej wrzeszczał :-). Ci weterani co przeszli szlak bojowy z Kościuszkowcami byli u nas o dziwo w niskich szarżach i pełnili jakieś funkcje na zbrojowniach. Pamiętam też że kiedyś wylądowawszy na zbrojowni jakoś tak z zaskoczenia naszedł mnie jeden z weteranów i zameldowałem mu jako "majorowi" , a on poklepał mnie i rzekł śmiejąc się , kolego ja nie major ja chorąży, ( mnie zmyliła ta gwiazdka :) ). Bardzo porządny gość swoje przeszedł i mu nie odwalało w przeciwieństwie do reszty bandy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Niedawno trafiłem na ten blog i męczę go od początku .
    Doszedłem do marca '13 i nie wiem czy podołam dalej .
    Nie przez treść , bo ta jest fascynująca , ale przez partykułę "nie" .
    Na Boga OKI , "nie" z przymiotnikami - choćby wujek google !
    Poza tym - tak trzymać .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zwrócenie uwagi za te 'Nie", słuszna uwaga , ale ja już taki jestem dyslektyk :) i szkół mam mało, tak że proszę o wybaczenie wszystkich czytających.
      Pozdrawiam serdecznie
      i życzę rozwiązania tajemnicy Riese.

      Usuń
  12. Grzegorz, racja nie piszemy oddzielnie z przymiotnikami i imiesłowami przymiotnikowymi, lecz jest sporo odstępstw od tej zasady kiedy partykułę nie zapisujemy łącznie z tymi przymiotnikami w stopniu wyższym i najwyższym, które w połączeniu z tą partykułą nie dają prostego zaprzeczenia przymiotników bez partykuły, lecz mają w danym kontekście inne znaczenie. Zatem jeśli się masz męczyć to podobno Pan Miodek i Bralczyk prowadzą jakąś działalność internetową. Opcja druga - skupić się na treści, bo spotkasz tutaj eksploratorów i poszukiwaczy, zaś niekoniecznie polonistów i filologów. Przypominam również, że spacja niekoniecznie musi poprzedzać znaki interpunkcyjne jak przecinek czy kropka Panie Grzegorzu, a u Pana raz spacja występuje, a innym razem już nie.... choćby wujek google. Witamy serdecznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaarrroolll, jestem w szoku !!, musimy koniecznie o tym pogadać :-).

      Usuń
  13. Przepraszam , że razi mnie ta partykuła niewłaściwie użyta ,nie pojmuję dlaczego , spacje mi nie przeszkadzają .Nie jestam aż takim purystą .
    A to ,że treść przebija formę , to niezaprzeczalny fakt .
    Biorę się za ciąg dalszy .
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie uważam, że to co robią "zatwardziali" islamiści jest akceptowalne, ale słusznie zauważasz, że ogień wywołuje ogień, nienawiść wywołuje nienawiść. Nie rozumie stanowiska francuskiej gazety i dalszego publikowania tekstów i rysynków obrażających muzełmanów. Takie postępowanie nie jest właściwe. Ale to myślę, szerszy i trudny temat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uważam że takie rzeczy robi się celowo. Jeśli ktoś sobie w coś tam wierzy to jego sprawa. Można potępiać pewne typy zachowań, lecz obraza jego wiary to mocne przegięcie. Tym bardziej że nie słuzy to niczemu oprócz podkładania do pieca.

      Usuń
  15. No i jestem prorok :
    " Górnicy już są z głowy, " tak napisałem jakoś.

    I co się stało, sprywatyzowali i są z głowy, tak jest jak się ludzie zdają na "związki"
    Już jeden związkowiec przeskakujący płot "uzdrowił " ten kraj. teraz do akcji wkroczyli następni uzdrawiacze, jak widać historia nic ludzi nie uczy :(.

    OdpowiedzUsuń
  16. Teraz czas na Nasze Lasy, :

    " dokumenty z archiwum dyplomacji amerykańskiej, m.in. w Polsce. Pod numerem dokumentu 09WARSAW78_a , z datą: 2009 January 23, 16:23 (Friday) znajdujemy email od ówczesnego Ambasadora USA w Polsce, Victora Ashe o treści :

    " Co do perspektyw uchwalenia przepisów dotyczących odszkodowań za mienie prywatne skonfiskowane w okresie II wojny światowej i w okresie władzy komunistycznej w Polsce, Komorowski wyraził obawę, że kryzys finansowy stworzył "nowe okoliczności". Niemniej jednak, Komorowski oznajmił, że Tusk jest zdeterminowany, aby zmusić nieprzejednanych ministrów, zwłaszcza ministerstwa rolnictwa i ochrony środowiska, aby włączyli się do funduszu kompensacyjnego przez sprzedaż nieruchomości będących własnością rządu, w tym lasów.
    "Musimy szukać dodatkowych środków" z powodu spadku wartości nieruchomości. Komorowski powtórzył, że Tusk jest zdeterminowany, aby przyśpieszyć proces legislacyjny. Zasugerował też, że przewidziany w obecnym projekcie ustawy 10-cio letni plan spłaty stanowi "zawór bezpieczeństwa". Uznał za absolutnie konieczne rozpoczęcie tego procesu, lecz nie określił, kiedy konkretne przepisy będą przedstawione w parlamencie.”

    Można jeszcze dodać że kurs Franka Szwajcarskiego załatwi trochę pustostanów dla nowych osiedleńców.

    OdpowiedzUsuń
  17. A wchodzi akurat na czasie zniesienie z dniem 1 maja 2015 roku ograniczeń kapitału zagranicznego w dostępie do polskiej ziemi, która będzie mogła być nabywana bez ograniczeń przez cudzoziemców.

    Co to oznacza z nałożeniem ogromnego fiskalizmu na lasy państwowe to powinien wiedzieć nawet Jasio po podstawówce. Lasy padną jak betka i "nierząd" je wyprzeda, tak jak wszystko co sprzedał i zrujnował, a kasę wyprowadzili na jakieś "zielone wyspy". Oj współczuję młodym ludziom. W Brazylijskich slamsach idzie pomieszkać bo ciepło. Zobaczymy czy da się tak tutaj.

    OdpowiedzUsuń