niedziela, 21 grudnia 2014

Czy naprawdę tak trudno ułatwić życie poszukiwaczom skarbów?. Polemika.

Dzisiaj poczytałem  punkt widzenia niektórych szanownych kolegów i w związku z tym pozwoliłem sobie na małą polemikę  odnośnie pewnych stwierdzeń zawartych w wypowiedzi z bloga Fabryka Historii.
http://fabryka-historii.pl/dyskusje/czy-polskie-prawo-w-kontekscie-poszukiwania-skarbow-wymaga-zmian/ 

Na początku wstawię tu wyciągnięte z kontekstu pewne stwierdzenia :

Polskie prawo w kontekście amatorskiego poszukiwania skarbów wymaga zmian, uproszczenia i urealnienia – z tym zgadzają się wszyscy. Nie można bowiem udawać, że kilkanaście tysięcy poszukiwaczy skarbów, nie oglądając się na nikogo, nie wychodzi codziennie na pola i do lasów w różnych częściach kraju.

 Jednocześnie nie można pozwolić, by ta sama grupa poszukiwaczy skarbów działała na własną rękę, bez jakichkolwiek regulacji, nie rejestrując znalezisk, w tym przede wszystkim zabytków archeologicznych, które mogłyby wzbogacić historię i dać odpowiedź na wiele interesujących kwestii. Zabytki archeologiczne to dziedzictwo całego społeczeństwa, a nie garstki kolekcjonerów i poszukiwaczy skarbów. Kompletna samowola w prowadzeniu poszukiwań, na którą wielu z nas wciąż liczy, to najgorsze, co mogłoby się w obecnej sytuacji przytrafić."

Odnosząc się do tego stwierdzenia,  nie uważam aby indywidualne poszukiwania osób nie zrzeszonych były tym najgorszym co się mogłoby w obecnej sytuacji przytrafić.

Chciałbym stwierdzić, że najgorszym co może się przytrafić jest wciskanie na siłę wszystkich w przyciasne mundurki Mao, aby tak samo myśleli i wszyscy posiadali czerwone książeczki jedynie słusznej "Organizacji poszukiwaczy" pod pozorem obrony Dziedzictwa Całego Społeczeństwa.
Nie wiem kim jest autor lecz chyba za daleko dał się ponieść w Lewą stronę.

Albowiem wszelka kolektywizacja i chwytliwe hasła tego typu ograniczają wolność jednostki. Prowadzą do takiego samego więzienia, z którego Autor proponuje niby się uwolnić.
Uważam, że jedynie słuszną drogą w tym powyższym wypadku jest edukacja jednostki. Aby jednostka była świadoma co czyni, oraz aby miała poczucie więzi  ze swoim dziedzictwem.

Aby jednak tak się stało musi się zmienić to co jest. Czyli Państwo to Oni od grabienia i ścigania oraz podkładania nogi.... My to Ci co się chowają, ukrywają oraz  kombinują aby się nie dać tym Onym.

Dopóki tak zwane "Państwo" będzie działać przeciw ludziom do puty  nic w tej kwestii się nie zmieni. Nikt nie będzie się utożsamiał z wrogiem.

........................................................
 cyt:

" Wielu z nas, szczególnie ci, którzy bardzo dokładnie i literalnie przeanalizowali ustawy i rozporządzenia, uważa, że pozwolenie na prowadzenie poszukiwań nie jest niezbędne, a konieczność jego uzyskania dotyczy jedynie prowadzenia poszukiwań na stanowiskach archeologicznych. 

 Po długiej rozmowie telefonicznej z Saperem, podczas której punkt po punkcie wyłożył mi swój sposób rozumowania w powyższej kwestii, po części przyznałem mu rację, po części stwierdziłem, że rzeczywiście prawo jest niedoprecyzowane. Tylko jak wytłumaczyć to tym z nas, którzy za prowadzenie poszukiwań nie na stanowiskach archeologicznych bez stosownych zezwoleń, mają na koncie wyroki w zawieszeniu?

 Co powiecie osobom, którym skonfiskowano sprzęt, kolekcje i których nazwano przestępcami? Takich sytuacji jest przecież w Polsce całkiem sporo. Zmiany, o których mówię, powinny polegać na tym, by doprowadzono do sytuacji, w której nie trzeba będzie odwoływać się do różnych interpretacji i różnych punktów widzenia. Do sytuacji, w której wszystko będzie oczywiste i przejrzyste. Czyste zasady gry – tego potrzebujemy. Wymaga to jednak ustępstw i kompromisu obu stron."

Odnosząc się do tego stwierdzenia pozwolę sobie zauważyć że ustawa na dzień dzisiejszy, jest jasna prosta 
zwięzła i przejrzysta. Mówi wyraźnie " nie można bez pozwolenia poszukiwać na Stanowiskach Archeologicznych i obiektach wpisanych do rejestru zabytków", koniec kropka. Inne poszukiwania nie są zabronione. Koniec kropka. 

Przepisy szczegółowe innych ustaw mówią o cmentarzach, miejscach kultu, ale to inne regulacje. Zresztą zdrowa umysłowo i moralna  jednostka nawet bez tej regulacji prawnej sama z siebie nie pójdzie na cmentarz rozkopywać groby.

Rzecz nie w ustawie a w Ludziach, tych ludziach którzy zasiadają w sądach, oraz w ludziach pracujących w organach ścigania. To Oni coś, w imię nie wiadomo kogo, oraz  w imię jakiej ich sprawy " interpretują" i nadużywają prawa. Oni to działają niezgodnie z obowiązującym prawem. I nie ma tu żadnych kompromisów. Ci ludzie muszą odejść. Dopóki będą na swoich stanowiskach dopóty każde prawo i każda ustawa będzie "interpretowana" , będą również łamane przez Nich nadrzędne Konstytucyjne nasze prawa.

To właśnie należy tłumaczyć tym, którzy zostali niesłusznie ukarani, a nie wtłaczać ludziom że mają iść na kompromisy. Co powiem tym którzy zostali ukarani?, nic nie powiem, bo to zależy od indywidualnej sprawy, która powinna być rozpatrzona osobno a nie wrzucana do jednego wora.
 ............................................................................
Cyt :
"Przez wiele lat włączałem się w dziesiątki dyskusji, dotyczących zmiany (urealnienia) prawa w zakresie poszukiwania porzuconych bądź ukrytych zabytków przy użyciu wykrywaczy metali i ułatwienia życia poszukiwaczom skarbów. W większości były one jednak bezowocne.

 Z chaotycznych dyskusji często wyłaniał się jeden wniosek – poszukiwacze w dużej większości liczą na kompletną samowolę, uważają, że nie ma potrzeby podporządkowywania się komukolwiek w zakresie prowadzonych poszukiwań. Wiele razy przedstawiłem swój punkt widzenia. 
Jestem zdecydowanie za zrzeszaniem poszukiwaczy i miękkim nadzorem nad prowadzonymi poszukiwaniami, choć nie jest to popularny pogląd w środowisku poszukiwaczy."

Zrzeszenia mają z samej definicji być dobrowolne i nie służyć przeciwstawianiu się lub kanalizowaniu działalności, lecz ułatwianiu i pomaganiu jeden drugiemu w bieżących kwestiach. 
Np. ja mam środek transportu, a będąc w zrzeszeniu znam kolegów ponieważ  zrzeszając się zawiązujemy znajomość, więc zabieram tego kto aktualnie takim środkiem nie dysponuje lub pożyczam mu sondę bo mu akurat nawaliła".

I dobrze że rozmowy były bezowocne, to świadczy o tym że środowisko poszukiwaczy nie wyznaje " Leninowskich poglądów" ubranych w garnitur " miękkiego nadzoru". 
Jeśli jest określone prawo co wolno a co nie, i jest praworządny sądowy organ rozstrzygający oraz praworządny wyedukowany organ ścigania odpowiedzialny za łamanie prawa to zbędnym jest " miękki nadzór i przymusowe zrzeszenia ".

Kto kopie na stanowisku niezgodnie z ustawą, a zostanie zatrzymany przez organ ścigania idzie pod sąd i dostaje zgodny z prawem wyrok.
 Kto  kopie na polu,( które nie jest w rejestrze zbytków)  to oprócz właściciela pola nikogo to nie obchodzi. Choćby obok tego pola przechodziły policyjne bataliony i 100 sędziów w togach. Koniec kropka.
.............................................................................................
Cyt.
" Przede wszystkim jednak jestem za tym, by prawo zmieniono tak, by dla poszukiwaczy skarbów oczywistym stał się fakt konieczności posiadania pozwolenia na prowadzenie poszukiwań ukrytych bądź porzuconych zabytków przy użyciu wykrywaczy metali.

 Jednocześnie jestem za uproszczeniem procedury uzyskiwania takich pozwoleń. I to jak najprędzej. W przypadku rozliczania się z dokonanych odkryć – do muzeów powinny trafiać przede wszystkim zabytki archeologiczne. Reszta, a przede wszystkim pamiątki z okresu I i II wojny światowej, mogłaby zostawać w kolekcjach poszukiwaczy. Dziś, jak wiemy, wiele odkryć nie jest w ogóle zgłaszanych w obawie przed niewygodnymi pytaniami i nieoczekiwanymi problemami."

No i mamy wytłumaczenie tych wszystkich poglądów Autora, które to pozostawię bez komentarza gdyż jest zbędny.

Może ja zadam pytanie...... a po cóż nam są potrzebne zezwolenia na kopanie w naszej ziemi ? , czy nad tym poszukiwaczem (z papierkiem w kieszeni ) podczas poszukiwania i kopania dołków  na 100 h polu  będzie stał konserwator, prokurator lub  policjant pilnujący aby coś w skarpetkę nie schował, jakiegoś np. maleńkiego denarka ?. 
Czy może po zakończeniu poszukiwań i zejściu z pola każdemu będzie się robiło w domu rewizję ?.

Drogi autorze, nie papierek w kieszeni a świadomość w głowie to jest rozwiązanie. Ale aby była odpowiednia świadomość to musi być odpowiednia edukacja i odpowiednie Państwo. Nie ma tu żadnych kompromisów i ustępstw. 
To państwo jest chore i słusznie widzą to poszukiwacze. Tej choroby nie wyleczy się większą ilością papierków, strażników i "miękkich ogrodzeń". 
Tę chorobę można wyleczyć jedynie amputacją chorej części , nierządu, administracji, sądownictwa, prokuratury i policji. Trzeba potem  dokonać  przeszczepu, a czy przeszczep się przyjmie czy nie to tego żaden lekarz  nie wie.
........................................................
cyt:
"Zakazy nie chronią stanowisk archeologicznych, które są konsekwentnie rabowane przez złodziei. Co innego, gdyby były społecznie doglądane przez nas samych."

Tu się z Autorem zgodzę , zakazy nie chronią i chronić nie będą, bo jak pokazuje historia włamywano się tysiące lat temu do grobowców. Włamuje się dzisiaj i włamywać będzie. Zawsze byli na świecie rabusie i złodzieje oraz hieny cmentarne, więc cóż to ma do naszego tematu?.
Ano nic, to taki kwiatek do kożucha nas poszukiwaczy.

 Wydrukujmy w takim razie więcej pozwoleń , karteczek pierdółek. Wyprodukujmy więcej urzędników , biurek, pieczątek, tuszu. 
Za każdym drzewem postawmy śledczego, a każdego sąsiada poszukiwacza zobowiążmy społecznie do donoszenia, czy poszukiwacz nie kupił sobie czasem nowego plazmowego TV. Pomysł rodem z Korei Północnej.
..............................................................
Cyt:
"Osobną kwestią pozostaje sprawa wynagradzania poszukiwaczy za spektakularne i wartościowe odkrycia. W wielu europejskich krajach za przekazanie do muzeum cennych eksponatów lub skarbu otrzymuje się nagrodę w postaci co najmniej części jego równowartości. 
W Polsce trudno dziś nawet o uścisk dłoni urzędnika. Dla mnie nie ma to większego znaczenia, ale właśnie z tego powodu wiele skarbów przepada bezpowrotnie. Tymczasem to właśnie odkrycia poszukiwaczy skarbów mogłyby zapełniać gabloty zrabowanych w czasie wojny polskich muzeów. To już jednak temat na osobny artykuł."

Drogi Autorze dla Pana to może i znaczenia nie ma , lecz jak widać dla poszukiwaczy ma,  o czym raczył Pan wspomnieć , i ma nie tylko dla poszukiwaczy w Polsce lecz i na świecie. 
Dlatego w normalnych społecznościach Ci co chcą oddać bez gratyfikacji pomimo że im się należy mogą z niej zrezygnować.

Gratyfikacja materialna jest obligatoryjnym UZNANIEM organów państwa w imieniu społeczeństwa  dla poszukiwacza, że coś wniósł istotnego i cennego w to państwo. Formą powiedzenia przez Społeczeństwo, które to Państwowy Organ reprezentuje .....Dziękujemy,  TY dla WSZYSTKICH....MY dla CIEBIE. To jest zdrowe i normalne.

Nienormalne zaś jest to co się tutaj dzieje. W normalnym państwie jest nieuchronność kary za działania przeciw społeczeństwu danego państwa i nieuchronność nagrody za podarowanie społeczeństwu czegoś cennego. 
I nie istotnym jest czy zostało to wykopane przypadkowo pługiem czy wykopane łopatą i namierzone wykrywaczem.
Fakt jest faktem przedmiot zostaje oddany do muzeum, to jest istotą sprawy.

Idiotycznym zaś w tym "prawie" jest ten właśnie zapis prawny. Ten zapis wprowadziło właśnie to Archeologiczne środowisko które na samej górze jest "Leninowsko Betonowe".
I to te środowisko miesza w tym kotle  i wprowadza kazuistyczne sztuczki.

Można w prosty sposób wykazać takie zakłamanie w opowieściach o kontekście znaleziska, na podstawie przedmiotu wykopanego kopnięciem buta.

Jaka jest różnica w określeniu przez archeologa kontekstu  znaleziska, kiedy idąc lasem kopniemy ściółkę butem, znajdziemy garnek z monetami i zaniesiemy do muzeum.

Czym się różni to powyżej od pójścia do lasu, namierzeniu wykrywaczem tego garnka pod ściółką i kopnięciu tym samym  butem  tej samej ściółki, oraz odniesieniu tego samego garnka do muzeum ?.

Żadna, żaden kontekst się nie zmienił, nic się w tych dwóch przypadkach nie zmienia. 
Zmienia się jedynie kwalifikacja czynu , za jeden dostaniemy może gratyfikację i uścisk prezesa, a za drugi niezgodnie z prawem będą nas próbowali udupić twierdząc, że znaleźliśmy celowo  z wykrywaczem. 

Wykrywacz jest świadectwem celowości naszego działania. No jest i cóż z tego ?. Celowo poszukiwaliśmy i znaleźliśmy, przedmiot jest w muzeum. Kontekst ten sam, podniesiona ściółka, miejsce to samo, drzewa obok stoją. Archeolog może sobie badać .Więc w czym rzecz?

Wygląda na to, że rzecz jest w  wykrywaczu, to wykrywacz jest dla Archeologicznego Betonu narzędziem Diabła. 
Dlaczego ?, łatwo się domyśleć, za pomocą pługa lub kijaszka znajduje się coś przypadkowo i dość rzadko. Za pomocą wykrywacza zaś dość często. 
Czyli w czym problem aby odczepić się w końcu  od wykrywacza , ustalić prawnie, że dajemy nagrody oraz gratyfikacje pieniężne ?, i wtedy do Archeo popłynie jak w innych krajach strumień znalezisk.

Lecz u nas nie da rady, gdyż u nas nie szanuje się społeczeństwa, na które to składają się pojedynczy ludzie ,chce się jednostkę  okraść i nie okazać wdzięczności. Argumentując to działaniem w imię społeczeństwa, co jest z samej zasady sprzeczne, gdyż jak wykazano na społeczeństwo składają się jednostki.

Drugim argumentem jest brak kasy na nagrody, czyli następna w prosty sposób rozwiązana przez Archo sprawa.

Jak Archeo nie ma kasy na nagrodę to znaleziony przedmiot  zabierze Kowalskiemu.

Właśnie  Kowalski  znalazł na ulicy portfel Niemca.
Zarekwiruję od niego cały portfel  , twierdząc że mi się należy ponieważ  znalazł go na wspólnej ulicy.

Moim wytłumaczeniem będzie zaś to, że działam w imię słusznej i nadrzędnej społecznie sprawie, gdyż  kasy na zakup portfela nie mieli moi sąsiedzi, więc się z nimi portfelem podzieliłem.
Takie kołchozowe prawo.
 ................................................
Była to tylko taka krótka polemika, Autor jest młodym człowiekiem pracującym w "magistracie", a jak mówi mądrość życiowa ....jak wejdziesz miedzy wrony to kracz jak i ony :-).
Wydaje mnie się że ma pasję i sporo robi dobrego, jak widać pisze książki i chciałby może jak najlepiej, ale tak to bywa nieraz..... dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. 
http://fabryka-historii.pl/dyskusje/ksiazkowy-debiut-to-tez-zrodlo-rozczarowan/ 
Pokuszę się jeszcze o takie stwierdzenie na koniec, że nie walczy się stojąc jedną nogą po jednej, a drugą po drugiej stronie barykady.
Autor powinien się zdecydować o co mu w końcu chodzi :
http://fabryka-historii.pl/dyskusje/nie-wystarczy-miec-wykrywacz-metali-by-byc-poszukiwaczem-skarbow/ 
Albo się jest urzędnikiem i wkręca się ludziom popelinę, lub  jest się poszukiwaczem i popeliny nie słucha, a tym bardziej popeliny się nie wkręca strasząc nowicjuszy " Czarnym Ludem". Jest to tak zwana  Wałęsowska "pomroczność jasna" , jestem za a nawet przeciw.

4 komentarze:

  1. Ha...to mam nadzieję, że komuś odbije się teraz...wronią czkawką ;)
    Świetna robota Wojtek.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i "Sowiogórski Wagabunda" - OKI
    stanął do kontestacji mentalności "czterech pancernych i psa". Motto jego "wroniego" imiennika tam zwerbalizowane: - "gdzie stu jada, tam pięciu się naje" naszych potomków nie będzie bałamucić, tak jak nas bezowocnie bałamutą dźgało.

    ... a "ich pies" niech uzmysłowi sobie, że w Dekalogu zapisano - "nie kradnij i zabijaj", a nie "zabijaj złodziei", jak mu leninowskie echo "w pustom stepi zwuczało"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OLsztyński, nie ma to jak Gombrowicz ,myślę że słuszne czynić jest to, albowiem krętactwo w mroku zagubić się musi.

      Usuń
  3. Wroni "szarik", niewolił nie będzie nas, wężowym językiem siał niezgody , albowiem Pan rzekł " .....jeśli ukradnie utnij rękę jego" lecz jeśli kłamie " podwójnie ukarany będzie " :).

    OdpowiedzUsuń