niedziela, 7 grudnia 2014

Co kryje las pod Strzegomiem 2

Aby sprawa była jasna dla wszystkich, tych co piszą do mnie jakieś dziwne maile. Szkoda waszego prądu, robię to co uważam za słuszne, i korzystam z tego co z paroma osobami do tej pory wypracowałem.
Więc jeszcze raz dla jasności, kolejność jest taka, że jeśli  korzystacie, to z naszych udostępnionych  w tym temacie materiałów, jak na razie nikt z Was nie wniósł oficjalnie nic do tematu.

A jak ktoś chce się tajniaczyć, ( cicho sza, cicho sza ), a po paru latach mojego (cicho sza) leci z wywieszonym jęzorkiem do TV lub czasopisma, bo ma parcie na szkło i opowiada wszystko jak na spowiedzi. Już to drodzy rodacy przerabiałem, więc spoko.

Przerobiłem też paru takich co mają wieczną "Tajemnicę  w zanadrzu", ( oj ja to wiem, ja byłem już Panie wszędzie,  ale " cicho sza ", mam takie wieści że czapki spadają) , ale to Panie temat na zaś , dzisiaj Panie powiedź co Ty masz w kieszeni. A potem siup na jakieś forum i ble ble bla bla bla bo ja wiem to i tamto.

Włożyłem w wiele tematów lata swojej osobistej pracy i do mnie należy decyzja co z tym zrobię. Jeśli ktoś był przy jakimś temacie lub To była jego jakaś inspiracja to szczerze o tym tu piszę. Jeśli nie podaję nazwisk lub pseudonimów to tylko dla tego że Ci ludzie sobie tego nie życzą ( stoją w cieniu i robią swoje), tu ukłon w stronę moich wieloletnich dwóch przyjaciół.

Jak powiedziałem już parę lat temu, jeśli coś robię to z zaufanymi ludźmi. Jeśli dostaję materiały z czyjejś pracy archiwalnej ( tu ukłon w stronę makartiny) to nie lecę do TV lub inne czasopisma i nie trzeszczę że Ja coś tam, bo to praca, kasa i poświęcony czas makartiny nie mój, pomimo że to jest właśnie materiał po którym może spaść czapka.
To na tyle w sprawie aby była jasność w tym temacie.

P.S.
http://dolnoslaskipodroznik.pl/lotnisko-tomaszowo/ 

http://medartzasada.blogspot.com/2014/12/gory-stoowe-wspomnienia.html#comment-form

http://tropemzapomnianychmiejsc.blogspot.com/

http://wszechocean.blogspot.com/

http://tvsleza.blogspot.com/ 

13 komentarzy:

  1. Odkłaniam się, gdyby nie Ty Wojtek moje zainteresowanie eksploracją skończyłoby się na Wrocławiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście życzę dalszych sukcesów, i zrealizowania założonych projektów.

      Usuń
    2. Dziękuję, w realizacji. Minus jeden wymagający większego nakładu finansowego. Natomiast zapraszam jeszcze dziś na Dolnośląski Podróżnik. Poruszam ciekawy eksploracyjny temat :)

      Usuń
    3. No to ruszajmy w podróż :-), podlinkowane :).

      Usuń
  2. Oooo widzę, że to jakieś gorzkie żale :-) Trzy zdrowaśki polecam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja polecam nawet pięć. :).

      Usuń
    2. tylko uwazaj omnibusek, nie wsadzaj sie do pieca na te zyczone zdrowaski

      Usuń
  3. Wojtku, zapewne znacie to "dzieło":

    www-library.desy.de/preparch/books/death-rays.pdf‎

    ,,, ciekawie tu przedstawiono tam "klimat naukowości w czasach niemieckiego sowietyzmu", za dużo "nie nakłamano" a ewidentne "dziury faktograficzne" jak ulal pasują mi do lokalizacji w RIESE...
    Poza treścią tego "dzieła", to Sowieccy KORUPCJUSZE zadbali, aby w "Polszy i Enerdówku" o pracach uczonego Ernst Schiebold i nim samym "nic było". Bo-wiem (ale bez dowodów pewności) że, w szerokich okolicach Wrocławia intensywnie podówczas bywał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www-library.desy.de/preparch/books/death-rays.pdf

      jakieś "śmieci przyczepiły się do linka, więc powtarzam
      Na wszelki wypadek ścieżka do googlowania:
      Pedro Waloschek
      "Death-Rays as Life-Savers in the Third Reich"
      This is a draft English version of the report:
      “Todesstrahlen als Lebensretter - Tatsachenberichte aus dem dritten Reich”
      published (in German) in 2004.

      ps. zwaracam uwagę na:
      - duże około kilkudziesięciu MWat pobory mocy
      - "kolisty kształt obiektów budowlanych
      - drewniane wieże
      - charakterystyczny ciężki autobus TATRA z laboratorium RTG
      - i... chronologia dat zdarzeń

      Usuń
  4. Ciekawe, nie znałem tego wątku. Trzeba się przyjrzeć temu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamietam kiedys, byl u mnie pewien "jegomosc". Jako ze potrafie z ludzmi rozmawiac, to zagadalem z nim o tym, ze lubie "bunkry", "Walim" oraz inne. i on mi przyniosl kiedys zdjecia lotnicze z tajemniczej miejscowosci o nazwie G.
    Bajerowal i czarowal, probowal wywiedziec sie co ja tam wiem. Na szczescie wiem malo, a wrecz nic nie wiem. I juz mnie nie nawiedza jegomosc.
    Ale wiem, ze kiedys OKIego tez probowal za jezyki pociagnac.
    Nie ma tak latwo. Trzeba sie nachodzic, zeby cos poznac, odkryc.
    Dobrym przykladem jest "chodzenie z dziewczyna", a po jakims czasie ona zaprosi do lozka, lub trzeba miec pieniadze by za taka przyjemnosc zaplacic.
    To samo jest tu, w eksploracji...

    OdpowiedzUsuń
  6. Przecież tak działa większość "paplających i literackich cwaniaków" ( raz już zamieszczałem, Stojak ich przewidział na długo wcześniej http://zobten.blogspot.com/2014/10/paplajace-i-literackie-cwaniaki.html ).
    Zazwyczaj te paplajace/piszące cwaniaki swojej wiedzy nie mają znikąd.
    Błędem było by sądzić, że jedna osoba jest w stanie posiąść jakąs wiedzę, zwłaszcza wynikającą z prac terenowych w pojedynkę.
    Zastanawialiście się kiedyś skąd np kilkudziesięcioletni autor ma wiedzę pozwalającą pisać na temat na jaki jeszcze 5 lat temu nie miał pojęcia?
    Są wyjątki mające swój wkład finansowy, fizyczny o ile kondycja pozwala czy jakikolwiek inny w prace terenowe, ale są też tacy którzy w terenie niby są, ale jako wolni strzelcy, tu coś podpatrzy, tu coś usłyszy, tam zajży, tu przeczyta, tam dopyta i nagle ukazują się "prawdy objawione". Za tymi informacjami tak jak zaznaczył Wojtek Oki stoi wiele osób w cieniu, które odwalają sporo roboty finajsując to z własnej kabzy i własnego czasu (ile wynosi roboczogodzina w Polsce?). Monety zaś za publikacje filmowe, czy też literackie lecą do kasy autora "prawd objawionych", eksplorator może mieć co najwyżej satysfakcję, ale za satysfakcję kolejnego wyjazdu na poszukiwania nie zorganizujesz, trzeba dotować te tematy skarbowe z własnej kieszeni. Tak więc wynika, że cwaniak wiedzę woli zdobyć cudzymi rękoma, ale ujawnić ją pod swoim nazwiskiem.
    Strzeżcie się paplających i literackich cwaniaków.

    OdpowiedzUsuń