poniedziałek, 24 listopada 2014

Projekt Chronos-Laternentrager

Śledziłem  wiele lat ten wątek ponieważ miał związek z terenami na których działamy i żyjemy.

Jaka jest konkluzja ?, wszyscy idą tropem broni, tej mitycznej Wunderwaffe, rozpatrywany jest wątek broni atomowej , rakiet i innych technicznych wynalazków.
Nawet Chronos rozpatrywany jest w zasadzie jako urządzenie które miało zniszczyć materię, a w przypadku niektórych autorów pozwalać na jakieś podróże w czasie.

Może zacznę od Demiurga czyli stworzyciela, czyli od Laternentrager- Szatana. Nazwa ta jest kojarzona z zapalającym latarnie uliczne. Niby właściwe tłumaczenie, ale aby na pewno :).

Wnikliwy obserwator który zapoznaje się z tematem może zauważy jedną biblijną przypowiastkę, kiedy Jezus gdzieś tam sobie siedzi i przybywa do niego Szatan próbując go kusić, czy coś w ten deseń .
https://www.youtube.com/watch?v=UzSBa5RTFtE

Jakkolwiek w Mateuszu jest to dopasowane do innej manipulacji  to sens był inny.

Cóż robi ten "niosący światło-Szatan" , otóż on stwarza świat materialny, stwarza to co sobie wymyśli podsuwając tą materię swojemu oponentowi. Nie wnikając w rozważania religijne oraz inne konotacje zawarte w tym przekazie opierając się na samym opisie tego wydarzenia można dojść do prostej konkluzji.

"Laternentrager-niosacy światło-Szatan" poprzez swą myśl w danym momencie stworzył realny świat materialny, który pokazywał swemu oponentowi. Nie wnikając w to jak tego dokonał, czy za pomocą jakiegoś urządzenia technicznego czy siłą umysłu, można przyjąć że takie wydarzenie miało miejsce.

Chronos-Laternnentrager i jego istnienie jest jak do tej pory wyśmiewane, wkładane pomiędzy bajki i wprowadzane jest w tym temacie wiele pobocznych i prowadzących na manowce wątków.

Lecz moim zdaniem było blisko, było i działało takie urządzenie które z samej zasady mogło stworzyć poprzez wirującą plazmę interakcję z umysłem jakiegoś konstruktora. I wtedy by powstało   coś na poziomie świata materialnego.

Czyli na planie materialnym powstała by realna materialna istota, lub realna zmiana rzeczywistości w zależności od myśli tego kto by to urządzenie uruchamiał lub budował. To był właśnie projekt "Szatan".
Dlaczego taki miał kryptonim, można wywnioskować z tekstu powyżej.

Pozostaje tylko pytanie gdzie podziało się to urządzenie ?. 

Bezdyskusyjnym jest na przykład pytanie dlaczego ten temat jest obśmiewany. Jest obśmiewany i będzie obśmiewany oraz nadal będzie wprowadzane do tego tematu wiele kocopołów prowadzących na poboczne ścieżki. 
Dlaczego ?. Ponieważ tu nie chodzi o samo urządzenie, lecz zasadę jego działania która przekłada się na zupełnie inne niż do tej pory nam przedstawianie zarówno świata materialnego jak i inne dziedziny wpływające na zdrowie , gospodarkę , pozyskiwanie energii oraz pojmowanie otaczającej nas rzeczywistości. 

W cały ten kontekst zostało wprowadzone pojęcie Vrill, lecz opatrznie zrozumiane, Vrill to nie statek latający choć taki wystepuje w Vedach. Vrill to pojęcie dotyczące energii.

Nazwa w Vedach dotyczy pojazdu i jest to bezdyskusyjne, lecz bierze się z nazwy energii. Energia ta odpowiednio ukierunkowana lub zmodyfikowana może...
C.d.n.   

P.S.
Jubileusz Medarta
http://medartzasada.blogspot.com/ 
Powieść S.F. w odcinkach u Roberta Leśniakiewicza , prawdopodobnie dążąca do piramidy jako maszyny-broni .
http://wszechocean.blogspot.com/http://wszechocean.blogspot.com/

http://dolnoslaskipodroznik.pl/ 

Spory zbiór różnych linków i informacji:
http://forum.investmap.pl/post163624.html 

16 komentarzy:

  1. ja to tak skomentuje:
    https://www.youtube.com/watch?v=3rzDXNQxjHs

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałeś całość?
      http://www.pistis.pl/biblioteka/Fryderyk%20Nietzsche%20-%20Tako%20Rzecze%20Zaratustra.pdf

      Czy tylko znasz ten utwór muzyczny?

      Usuń
  2. Ciekawe jak wiele wątków jest tu splątanych:
    - przyjmujesz istnienie Jezusa oraz prawdziwość ewangelicznych opowieści;
    - "Demiurg czyli stworzyciel" jako Lucyfer ("niosący światło") - to z tradycji gnostyckiej; na marginesie, po niemiecku Lucyfer to „Lichtträger“, nie "Laternenträger";

    I teraz pytanie - dlaczego Niemcy, starający się wskrzesić religię germańską (wedle swoich wyobrażeń), mieliby przejmować się żydowsko-chrześcijańską mitologią?

    "(...) urządzenie które z samej zasady mogło stworzyć poprzez wirującą plazmę interakcję z umysłem jakiegoś konstruktora." - to nawet nie jest SF, to fantasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pytanie :
      " I teraz pytanie - dlaczego Niemcy, starający się wskrzesić religię germańską (wedle swoich wyobrażeń), mieliby przejmować się żydowsko-chrześcijańską mitologią?"

      odpowiedź
      Z tego samego powodu z jakiego bez skrupułów przyjmowali oferowane fundusze z Żydowskich banków na swoją działalność ( co jest udokumentowane ) , po prostu byli pragmatyczni.

      ""(...) urządzenie które z samej zasady mogło stworzyć poprzez wirującą plazmę interakcję z umysłem jakiegoś konstruktora." - to nawet nie jest SF, to fantasy."

      100 lat temu Smartphon to nie było S.F. to było fantasy, a nanorobot to absolutnie nie ten wszechświat. A Ci z dżungli nie tak dawno bo w roku 1945 w Nowej Gwinei, modlili się do Bogów z nieba czyli do Amerykańskich samolotów.

      Podobno Bąk też wg. praw dzisiejszej fizyki latać nie może, a lata, pewnie nikt go o tym nie powiadomił :-).

      Usuń
    2. 100 lat temu odbywały się już regularne transmisje radiowe, smartfony to tylko rozwinięcie.
      Nanorobotów nie ma i nie będzie.
      Kult cargo panował do roku 1989 w PRL.
      Bąk (ptak) lata jak najbardziej zgodnie z prawami fizyki, co do trzmiela - jest taka legenda internetowa, ale niepotwierdzona.

      Usuń
    3. A widzisz , 100 lat temu Bąk lub Trzmiel nie latał zgodnie z prawami fizyki, a teraz lata ?? :). Nie wiem jak Ty ale ja pamiętam 35 lat temu telewizory "kolorowe" z trójkolorową szybka na żyłce. Jak by ktoś posiadał płaski telewizor z okularami 3D to by był z innej planety.

      A czemuż to nanorobotów nie ma i nie będzie ?

      Usuń
    4. Nanotechnologia to modne hasło, wiele instytucji używa go do dojenia kasy z grantów robiąc stare rzeczy pod nową nazwą - elektronika, napylane powłoki itd. Teraz nawet farby do ścian są "nano".
      Nanoroboty - nawet jak już ktoś poukłada atomy w trybiki i dźwignie (w idealnej próżni, bo inaczej się nie da), zostają do rozwiązania takie drobnostki jak zasilanie i sterowanie.
      A jak już ten nanorobot zostanie z próżni wyjęty, zewnętrzny świat siłą reakcji fizykochemicznych rozniesie go na strzępy.

      Co do rzekomego pragmatyzmu Niemców - pomijając poronione pomysły typu Jagdtiger czy Maus, obsesja rasowa pozbawiła ich na starcie miliony potencjalnych sojuszników w walce ze Stalinem.

      Usuń
    5. Mnie tam się wydaje że jak by nie patrzeć to Niemcy nie walczyły ze Stalinem a z światowym Komunizmem za którym stali tak zwani Oni.
      Walczyli i przegrali. To co się dzisiaj o nich mówi to tylko część prawdy.

      Prawda prawdopodobnie jest taka, że gdyby nie walczyli to dzisiaj tu sobie byśmy nie siedzieli i nie pisali na kompach. Bo albo byśmy gryźli ziemię albo zapieprzalibyśmy w jakimś obozie w pracy jak w Korei Północnej, Chinach, lub byłym ZSRR czy innym czerwonym od krwi państewku. Po za tym spierać się też można co do tego czy i Adolf nie został wpuszczony w kanał przez ONych, bo jakoś tak wygląda po czasie że coś może być na rzeczy.

      Zresztą jak to się skończyło to dzisiaj widać coraz wyraźniej, a myślę że za 10-15 lat będzie jeszcze wyraźniejsze. To taka hydra co ma miliony głów i wciąż się odradza, jak nie w postaci jakiejś religii to znów w postaci ideologii.

      Usuń
    6. Co do ich gigantomani z działami i czołgami.

      Mnie zastanawia tylko jeden szczegół, po czorta w starych świątyniach wrota które mają po 5 lub 8m ?, po co kopiowano to potem w zamkach, te drzwi gdzie klamki były na wysokości głowy człowieka. Potrafiono poradzić sobie ze skomplikowanymi olbrzymimi budowlami a nie zastosowano drzwi odpowiednich do ludzkich wymiarów. Ot takie pytanie niby proste. I niby prosta odpowiedź która sprowadza się do tego " aby podkreślić ważność i wielkość władcy". I aby przerazić ogromem maluczkich poddanych.

      Usuń
    7. Kolega Janek szuka jak widzę nanotechnologii w laboratoriach IBM lub Intela.;) A może sprawa jest bardziej prozaiczna. Może w odpowiednich właśnie warunkach fizykochemicznych (tzn. odpowiednio przez nas zrozumianych, bo dziś jesteśmy raczej dalecy od tego) rolę takich mikrorobocików przejmą np. kwarki? Tu polecam badania z tej dziedziny, jeszcze z lat 80. (udowodniono zachowania takowych, zbieżne z inteligencją lub instynktem zwierząt stadnych)

      Usuń
  3. Dzięki Wojtek za...Jubileusz ;)

    A odnośnie poruszonego tematu. Wydaje mi się, że przy tych dobrych intencjach wielu ludzi, którzy starają się iść tymi nietuzinkowymi tropami i zwracać uwagę na nieraz niewielkie lecz bardzo istotne szczegóły, temat i tak utonie w masie "samonakręcających" się teorii o latających dyskach i napędach kosmicznych. I z całym szacunkiem dla tego problemu (bo w sumie po dziś dzień nie mamy pojęcia co latało nad Niemcami zimą i wiosną '45r a co potem widywano też w Skandynawii), ale chodzi chyba o znacznie szersze potraktowanie problemu i "zakotwiczenie" zarówno w przedwojennej twórczości D.Eckharta i jego loży, późniejszym zainteresowaniom Vril i Thule, a na spuściźnie Tesli i Reicha kończąc. Specjalnie już pomijam sprawę Antarktydy i późniejszych relacji adm.Byrda. Swego czasu dość mocno o tym wszystkim myślałem i dochodzę do wniosku, że tak czy inaczej od początku do końca był to proces kontrolowany. Zupełnie tak, jakby ktoś przyglądał się z boku cierpliwie, a w odpowiednim momencie wszedł na scenę i powiedział "wystarczy". I wydaje mi się że stało się to w momencie, kiedy zaistniały realne możliwości zniszczenia, lub chociaż zbyt dużej destabilizacji planety. I nie pozwolono na to. Oczywiście dalszy ciąg był jak najbardziej, choć przybrał już nieco inne założenia. Może "Montauk" i próby o których wspominali A.Bielek i P.Nichols są tego przykładem i wypadkową w stronę działań np. ACIO? Tego nie wiemy. Ja jednak w przypadki nie wierze. A już na pewno, jeśli gra idzie o tak wysoką stawkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest skomplikowana sprawa, ponieważ jeśli nawet jakaś informacja się przedostanie, a przedostać się musi bo przy różnych sprawach pracują w końcu ludzie, a ludzie ci maja rodziny, dzieci, zony, braci. Nic nie można utrzymać w tajemnicy wiecznie. I nie można skontrolować wszystkich ludzi tym bardziej przy dzisiejszej szybkości rozprzestrzeniania się informacji.

      Trzeba zdać sobie sprawę że jeśli nie ma możliwości utrzymania tajemnicy to trzeba wprowadzić dezinformację, słowo przeciw słowu, dokument oryginalny przeciw fałszywemu itd. Powstaje wtedy chaos informacyjny. Proste...teraz jest tylko problem wyłowienia z tego chaosu tego co może być prawdą. Co nie zawsze się udaje ponieważ nie wiemy która karta jest znaczona. Kto mówi prawdę, kto wprowadza dezinformację celowo, a kto jest "pożytecznym idiotą" i pomimo dobrej woli działa na rzecz dezinformatora.

      Co do spraw wojennych to można powoli coś wysupłać ponieważ czas jest tym czynnikiem który wcześniej czy później odsłoni tą właściwą kartę.

      Usuń
  4. Całe stworzenie to wymysł człowieka, tj.nazwanie wszystkiego co jest na tzw.swoją modłę, ale i do/dla możnosci komunikowania się - i w tym widzę plus dodatni, choć jak wiem, mimo ze mówimy jednym językiem, to nader często się nie-rozumiemy :) .
    Podejrzewam, że sam proces stworzenia leży poza naszym zrozumieniem (czy dlatego nic nie wyszło z eksperymentów?), mimo że tak ochoczo tłumaczymy sobie to czy owo, by móc jakoś uzasadnić swoje istnienie czy działanie...
    Przeciez do dzisiaj nie potrafimy (naukowcy?) wytłumaczyć jak to się dzieje, że dwie płynno-galaretowate substancje tworzą nowe zycie.


    Biblie, Wedy, czy tez inne tzw.świete ksiegi zostawiłabym przy tych rozważaniach z dala, ponieważ to co mamy w zasięgu, prawdopodobnie jest wykoślawione na maksa.
    Nikt z nas nie ma wglądu w pierwotne pisma.
    A poza tym, wiele, jeśli nie wszystko, jest w nich tzw.przenośnią. I aby je poprawnie odczytać, trzeba wiedzieć coś ponad...wiedza z ulicy, to mało.
    Wyglada mi na to, że wszystko kiedyś było pisane kodem wewnetrznym, tj. dla znających ichni 'alfabet' ? :)
    I niewielu umiało czytać...nawet dzisaj są tacy, co nie umieją.

    Właściwie, to przy rozważaniach każdej natury, powinnismy być nieufni co do ksiąg okrzyknietych świetymi.
    A skoro już o świętości - co to właściwie znaczy święty ?
    Zadaliscie sobie kiedykolwiek to pytanie ? :)
    Kiedyś zapytałam kogoś, kto piastował przez chwilę zawód ksiądz , co rozumie pod słowem świętość. Ku memu zdziwieniu, nie uzyskałam odpowiedzi.

    Słowa, słowa, tysiące słów... :)

    OdpowiedzUsuń