środa, 17 września 2014

Nowy Solfernus

Witam znów po letniej nieobecności , cóż lato to czas kanikuły :). 
Podczas tej kanikuły podziałał trochę wykrywacz, jako że mój pojechał do Książa na pokazy, to Karola Sawiaka trafił do mnie na ten miesiąc do testów na terenie gliniastym w tak zwanej Szwabii :). Gdzie Celtowie w winnicach popijali winko, a i  nieraz po pijaku z sakiewki coś wypadło :).
Celtyckie monety ( zdjęcie z internetu :-) ).

Cóż mogę powiedzieć o tej nowej wersji wykrywacza czyli Solfernus 2,6.
Mogę tylko powtórzyć że obudowa elektroniki jest o niebo staranniej wykonana jak moja wersja 1.1 (czyli początki Solfka ). Przy tym oprogramowaniu wykrywacz jest stabilniejszy, ma lepiej dopracowaną dyskryminację i maskowanie żelaza. Używałem cewki DD 25 cm., nie wiem  jakiej częstotliwości jest cewka bo za mało było czasu aby się przed wyjazdem spytać, gdyż wymieniliśmy się wykrywaczami że tak powiem w trasie, gdy Karol z ekipą jechał do Książa, no a potem w nocy mnie już tutaj nie było.

Prawdę mówiąc swoją rolę spełnił doskonale, jedno co mi się też bardziej podobało to węższy uchwyt ręki, u mnie był szerszy więc latem lekko ręka w nim latała przez co była z lekka obtarta, można to było usunąć wklejając gąbkę, ale żem leń, to jakoś tak mi się nigdy nie chciało ( brak czasu :), taka wymówka ). Ale z kolei zobaczymy czy czasem w zimniejszej porze nie będzie za wąski kiedy przyjdzie waciak na plecy ;-) a przedramię nie zrobi się zaś lekko pudzianowate.
 Testy Karola
Co do testów zamieszczanych w komentarzu o Solfernusie to mniej więcej te powietrzne się zgadzają lecz i tak ustawiłem po swojemu po paru próbach :). Do tych testów nie używał bym Polskich 5 groszówek lecz jakiś spatynowanych Boratynek i sreberek, lub starych Krajcarów :).

Ogólnie mogę powiedzieć po tym miesiącu z nim łażenia ( wcześniej robiłem wersjami 2 wyrywkowo), że nie zmieniam zdania i jest duży zauważalny postęp, przy małym zasilaniu i pracy baterii lub akumulatorów ( bo używałem i tych, i tych) do końca, nie zauważyłem spadków zasięgu, tak było też w wersji 1.1.

 Wykrywacz jest dopracowany, stelaż wzmocniony nic się nie dynda i wszystko działa tak jak należy. Reszta to dobra miejscówka i osłuchanie się ze sprzętem. Przy zmroku lub pochmurnej pogodzie plusem jest podświetlenie bagrafu, które znacząco nie wpływa na wyczerpywanie się baterii, przy moim czasie a łażę po 9-10 godzin jednorazowo, dwa -trzy dni pracy dwóch paluszków to standard.
http://www.yourepeat.com/watch/?v=Ir_Vj_Bz4zM 

Jedno co bym może zmienił to zatopienie kabla w cewce. Przesunął bym punkt wejścia kabla na bok. Nie jestem konstruktorem cewek i nie wiem jak by to wpłynęło na wyważenie. Lecz ja mocuję cewkę luźno gdyż nie używam pinpointera. Przy poziomo położonym wykrywaczu z poziomo ułożoną cewką stelaż ma tendencję do opierania się o kabel w miejscu wejścia do cewki pomimo tego że jest oddalony od sztycy. Nie ma problemu gdy używa się pinpointera i cewka nie służy do dokładnej lokalizacji i jest przykręcona mocniej oraz nie kładzie się jej w poziom równo ze sztycą. 
W tym przypadku to przesunięcie kabla w bok zapewne usunęło by możliwość zaginania kabla przez sztycę w tym dość newralgicznym miejscu. (to taka uwaga na marginesie). Takie rozwiązania mocowania bocznego stosuje Nel Tornado i Datech w swoich cewkach, i uważam że warto to wziąć pod uwagę.

Waga i wyważenie jak to w PENelektronik jest bardzo dobre, ręka się nie męczy. Nie latałem z miarką i nie mierzyłem głębokości bo jeszcze nie mam natręctw :-), standardem jest w zasadzie kop na głębokość szpadla, choć i zdarzało mi się kopnąć głębiej co mnie trochę irytowało :) bo nie przepadam za kopaniem :-).
Tym razem nie szukałem kanek więc nie wypowiem się na temat statyka, gdyż nie chodziłem w tym trybie, na to poświęcę inny tekst, również o tym napiszę, gdyż tu już głębokość zasięgu będzie istotniejsza.

 Po krótkim zapoznaniu się z funkcjami po dwóch trzech wypadach nawet początkującemu obsługa nie powinna sprawić kłopotu. Tak jak napisała wcześniej Dorota w komentarzu pomocne jest na początek zakopanie różnych metali i krótka praca w danym miejscu aby wiedzieć jak wykrywacz reaguje, i na co. Przyśpiesza to proces nauki. 
 https://www.youtube.com/watch?v=dSuuvT7miFA&feature=youtu.be
Większości się nie chce na to poświęcać czasu, więc z reguły lecą w pole i tam się uczą :-) ale każdy robi to co uważa za słuszne, a z rad można skorzystać lub robić po swojemu. Mógłbym też dodać że mi bardziej spasował w tej wersji tryb dys1 dyn2. W tej konfiguracji nie ma niskiego sygnału na żelazo jest tylko urwane "szczeknięcie" nie męczy to ucha, na kolor dostajemy zaś czysty wyraźny wysoki sygnał. Ale jak napisałem, to mój subiektywny styl poszukiwań.

W komentarzach w poprzednim tekście o Solfernusie pojawiła się też taka słuszna uwaga, że na granicy zasięgu nie ma identyfikacji na bagrafie jest tylko dźwiękowa,
"i teraz ciekawostka przy tych odległościach jest sygnał dźwiękowy że coś ma ale brak identyfikacji dopiero jak dystans zmniejszymy o jakąś 1/4 to wykrywacz pokazuje co mniej więcej mamy pod cewką."

 tak jest to prawda, u mnie też nie ma identyfikacji na bagrafie przy maksymalnym zasięgu, na granicy zasięgu jest tylko dźwiękowa, powiem więcej, że na prawdziwej granicy zasięgu tam gdzie jest zakłócenie tonu wiodącego zarówno identyfikacja tonowa jak i inna,  w tym oraz w innych wykrywaczach nie występuje, dopiero przy zdjęciu jakieś warstwy gleby i mniejszym dystansie do monety znów się pojawia :). To raczej normalne zjawisko.
https://www.youtube.com/watch?v=S0rI5SFmeV0 
http://www.youtube.com/watch?v=oCmY4080KHU 

W związku z tym że przychodzą maile w których piszecie " gadu gadu stary dziadu" :-), a co on ten Solfernus znajduje ?.

Coś tam proszę koleżeństwa znajduje :-), zależy od miejscówki, a że staramy się o przemyślenia zanim gdzieś wyruszymy to nieraz coś namacalnego się ujawni :-).


A ten fals z naszej epoki co jest poniżej o mało nie zakończył się zawałem :-) he he, lecz szybki ogląd i emocje opadły wraz z wypuszczanym powietrzem ......łeeeee nasza współczesna podróba :-). Lecz przez moment jest się milionerem :-).
Fals Chrobrego :-).

Reszta Solfernusowych odkryć to tylko "rosyjskie zegarki" :-), a jak wiadomo one są niewarte uwagi :-), ( więc proszę mnie nie molestować :-) i podziwiać piękno krajobrazów :-).
Miejscówka to podstawa , sprzęt ma być ergonomiczny, lekki i robić to co sobie zakładamy, a te warunki są w wypadku Solfernusa spełnione, i to tyle, i aż tyle w odpowiedzi na Wasze maile.

Wkrótce też o jednej zapomnianej a ciekawej eksploracji.

PS.
http://tagen.tv/vod/2014/08/jak-i-z-kim-szukac-skarbow-slezanska-grupa-eksploracyjna/  

http://www.pasja-eksploracja.com/olekcje-zlotych-srebrnych-ozdob-statuetek-bizuterii-ktore-odkryli-amatorscy-poszukiwacze-skarbow/ 

http://zpilota.wp.tv/?mid=1552059&cid=4051&ticaid=61377b 

Ciekawe rozważania :
http://tropprawdy.blogspot.com/2014/08/wszechswiat-krotka-historia-jak-sie.html

12 komentarzy:

  1. Testowałeś Solfernusa 2.6 z cewką 16 kHz.
    Już jest Solfernus wersja 3.0 , różni się w zasadzie tylko niewielkimi zmianami kosmetycznymi, brak mu jednego klawisza (pierwszego z lewej) "wzmocnienie"(wzm), które jest ustawione na stałe na wartości optymalne.
    Najważniejsza zaleta Solfa jest obecnie taka, że szybko się składa i mieści mi się do bagażnika Reno Clio, a młody swojego Garetta musi na skos przez całą kabinę wkładać ;-).

    OdpowiedzUsuń
  2. No to ja podtrzymuję że ma więcej zalet :), oprócz tych co wymieniłeś :-).

    OdpowiedzUsuń
  3. kurde, chyba bym sie wybral na jakas wycieczke, tylko nikt mnie nie chce zabrac, nawet Karol nie mrugnal OKIem...

    OdpowiedzUsuń
  4. Adler .... mnie też nikt nie chciał nigdzie zabrać ;-) toteż odkąd skończyłem naście lat wszędzie jeździłem sam pekaesami i stopami szukając wiatru w polu. Sam się teraz sobie dziwię, ale młody człowiek to ma zacięcie i mu się chce. Potem już sam jeździłem własnym transportem i żeby nie było za łatwo to nie był to od razu samochód, tylko motocykl Junak M10, a potem" emka z wozem" Jak już był samochód, to też nikt nie chciał mnie zabrać, ale na to wpadłem dopiero niedawno, bo w sumie to nawet nie chciałem z nikim jeździć za bardzo. Jak już zaczęliśmy kopać złom w promieniu 150km od domu i nadwyżki oddawać do muzeum to każdy chciał z nami jeździć, ale wtedy to już nie było miejsca w trabancie bo szajka liczyła 5 osób, nie mniej bo musiał być komplet i zrzutka na paliwo i nie więcej, bo więcej nie zmieściło by się w trabancie kombi. Tak więc długi czas ZGE liczyła ściśle 5 osób i jak wypadał ktoś to na jego miejsce był kto inny.
    Potem ferajna wzbogaciła się i można było jeździć w ośmiu na dwa auta i zabierać dziewczyny i więcej wina. Pamiętam poszukiwania kiedy przez dwa dni ani razu nie włączyłem wykrywacza, w sumie mało pamiętam z tego lasu...jakiś rower w ziemiance odkopałem, a potem cały dzień szukaliśmy auta a kumpel taszczył jakieś pancerfausty i mosina. Okazało się, że auto odholowała laweta... Tak więc wróciliśmy jak za dawnych lat pekaesem z tymi pancerfaustami i mosinami.
    Tak więc Adler nie myśl kto by mógł Ciebie zabrać, tylko pomyśl kogo Ty możesz zabrać. Ludzie z inicjatywą są w cenie i zawsze maja wokół kompanów - działaj regionalnie bo tak najlepiej jest. Na kij jechać do Dukli na militarkę, jak za płotem masz może fajny szlak handlowy?
    Tak o jakoś działa, rozpisałem się ...w październiku w Głuszycy chłopaki zlot robią, obserwuj ich stronę, ja będę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Karol, On jak zwykle podpuszcza :-). he he, za dobrze go znam :-). Że tak powiem podpucha to jego druga natura :-).

    Nie zapomnę jak tam chyba koło Legnicy, stoimy na dwupasmówce na światłach, podjeżdża jakaś bejka, w bejce 35 lat karczysty zimny łokieć, z boku pasażerka ,jakaś uszminkowana blond tapetka :-).

    Adler mówi .....tera patrz :), kiwa głową do gościa zaciąga ręczny i w tubę w 4 litry benzyny, ryk silnika.... bruuum bruumm, i patrzy na gościa z zaciętą miną, moment i słychać .....bruuum bruummm, ryczy bejka na najwyższych obrotach.

    Adler wciska ostro gaz i gwiazda z przodu idzie w dół ... bruummm bruummm.

    Zielone światło - beja pali gumy i o mało nie wjechała na sygnalizator .... a Adler.... he he he .....widziałeś tego jelenia ? i spokojnie ruszamy spod świateł. ....uśmiałem się wtedy jak norka :-).

    OdpowiedzUsuń
  6. No, to to ja lubię. Takiego kompana to wartało by zabrać, nawet jakby nie chciał jechać ;-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, warto, to 4x4, kawał twardego człeka :-). Nigdy się nie poddaje.
      Ale jak by Was dwóch jechało to ja się wypisuję :-) :-) he he, nie chciał bym znaleźć się w niedzielnych wiadomościach w TV :-) z opisem że w tajemniczych okolicznościach zniknął kościół na Ślęży :-) bo trzech takich ..... :-).

      Usuń
    2. Zatem ustaw termin na październik. Zajmiemy się tym kościołem.

      Usuń
  7. Ostatnio probowalem sobie udowodnic, ze potrafie zrobic "wymyk" pod Srebrna Gora. Mowilem dam rade, dam rade, jak mlody... I dalbym rade, ale pierwsze proby spalily na panewce i mocno "poturbowaly" mnie.
    Glupota nie boli ...

    Wczesniej bylem tez na MRU, potem ogladalem YT z filmami ZGE. I takiego mialem gula, ze obchodzili mniej znane fragmenty bunkrow.
    Oczywiscie tez nasunely mi sie pytania. Jesli bunkrowcy tam nocuja, przebywaja, to gdzie oddaja swoje potrzeby jak do stacji, koszar daleko? :D

    No i jesli nie chcecie mnie zabrac ze soba, to moze nakrece na wycieczke pana Dariusz I April'a. Ma gadane, fantazje... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było kiedyś przerobione, dawne dzieje a jaja jak berety z nim były jak pobłądził w korytarzach bo poszedł kompana oprowadzać jak spaliśmy w tych koszarach. Podaj e-maila to Ci wyklaruję tą sytuację z 2012 roku...

      Usuń
  8. Nie marudź :), jak zwykle masz zapewne w sobotę rano w planie Lubin więc nie kręć :-).

    OdpowiedzUsuń