wtorek, 1 kwietnia 2014

Skarby


Znalezione na Ukrainie w dzbanku.

Niektórzy z moich znajomych mówią że zboczyłem ciut w stronę polityki, ale co to za polityka ?. 
Polityka uprawiana jest wtedy gdy osiąga się z tego jakieś korzyści, a jakie ja tam osiągam ?, tracę jedynie czas aby coś tam zapodać. 
Niektóre informacje muszą ocierać się o tak zwaną politykę, gdyż wynikają z prawdziwej historii, a ta niestety jak by nie patrzeć uwikłana jest w politykę od zarania dziejów. Każdy coś tam chciał dla siebie uszczknąć lub uzyskać, więc nie sposób tego ominąć chcąc przybliżyć choć trochę parę niewygodnych faktów wciąż zamiatanych pod dywan. 
Aby trochę się oderwać od "politycznych " tematów wejdźmy w krainę poszukiwaczy skarbów, lecz i tu jak się zaraz okaże jest też jakoś kaprawo. Gdzie by się nie zapuścić w jaką dziedzinę to się robi kaprawo. Nie wiem co to za przypadłość terytorialna ale tak już jest. Stworzono jakiegoś potworka który żyje własnym życiem.


Przytoczę parę opisywanych w prasie przypadków znalezienia paru pierdołek określanych mianem wielkiego skarbu :-),
Jak ktoś nie wie co to skarb to może tu poczytać:
http://www.twonuggets.com/content/najwi%C4%99kszy-skarb-z%C5%82ota-znaleziony-kiedykolwiek
cóż jakaś przaśna sensacja u nas musi być, coś trzeba pisać i czymś się trzeba wykazać więc jedni ścigają, a inni o tym piszą:

Sprawa pierwsza:

" Sylwester S. miał dryg do remontów. Z tych umiejętności chcieli skorzystać jego wieloletni znajomi. 59-latek zgodził się pomóc.

Remont wymagał wyburzenia ścianki działowej. S. chwycił za młot. Parę uderzeń później natknął się na skrytkę. Schowane w niej były cenne przedmioty. Oczy 59-latka zabłyszczały jak biżuteria, na którą patrzył. W mig zapomniał o lojalności wobec swoich znajomych. Myślał tylko o pieniądzach.

Mężczyzna zawinął odkryte w ścianie "skarby" i ruszył do lombardu. Za fanty dostał 1800 złotych.

Sprawa kradzieży szybko wyszła na jaw. Policjanci odzyskali biżuterię i postawili Sylwestrowi S. zarzut kradzieży. Grozi mu od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności - informuje Komenda Stołeczna Policji."


Tu nasuwa się pytanie ....kto schował w tej ściance do wyburzenia tą biżuterię. Wynika z artykułu że właściciele mieszkania,( pisze że ukradł ale komu to już nie wiadomo). Potem widocznie o tym schowku szybko zapomnieli i kazali fachowcowi wyburzyć ściankę z tym ich schowkiem, a jak już wyburzył to sobie nagle przypomnieli że w tej ściance mieli schowek ( bo sprawa szybko wyszła na jaw ), i polecieli biegiem oraz w podskokach na milicję :-).

Sprawa druga :

" Dwóch robotników pojawiło się w kamienicy przy ulicy Reymonta na początku grudnia 2010 roku. Robota zapowiadała się zwyczajnie. Mieli za zadanie wymieć okna w jednym z mieszkań. Pracowali bez niespodzianek aż do czasu, gdy zerwali parapety. Wtedy natknęli się na dwie zamurowane paczki.

 Odkryli w środku kilkanaście złotych monet o nominale 5 oraz 10 rubli, dwie 20-dolarówki i złotą biżuterię. 

 39-letni szef firmy i jego 23-letni pomocnik uznali, że "znalezione - nie kradzione". Podzieli skarb na dwie równe części i podekscytowani dokończyli pracę. Jakiś czas później większość złota spieniężyli.

Na trop jednego z nich wpadli policjanci z Chorzowa, którzy z uwagi na miejsce popełnienia przestępstwa sprawę przekazali do Bytomia. Tamtejsi kryminalni namierzyli osobę, która kupiła kosztowności. Dostali za nie łącznie 19 tysięcy złotych - o wiele mniej, niż wart był skarb. 

Jeden z podejrzanych nie sprzedał wszystkiego. Zostawił sobie na pamiątkę 20-dolarówkę i część biżuterii.

 Jak informuje Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach, historia ma swój początek najprawdopodobniej w połowie ubiegłego wieku. Wtedy w mieszkaniu znalazło się małżeństwo repatriantów. Nie mówiąc nikomu, ukryli oni po parapetem kosztowności. Tajemnicę zabrali do grobów kolejno w 1988 i w 1995 roku.

Mundurowi dotarli do potencjalnego spadkobiercy - obecnie 60-letniego wnuka repatriantów. Jak przez mgłę mężczyzna przypomina sobie, że dziadkowie przed laty wspominali: "byt masz zapewniony".

Wartość monet i biżuterii oszacuje teraz ekspert. Właściciel firmy i jego pomocnik usłyszeli już zarzuty dotyczące przywłaszczenia znalezionego mienia. Grożą im wysokie grzywny i kara do roku więzienia. Policjanci na poczet przyszłych kar zajęli część ich majątku. Namierzony paser musi się z kolei liczyć możliwości spędzenia za kratami nawet pięciu lat."



Tu z kolei zadał bym następujące pytanie .....jak się wpada na trop robotnika który znalazł coś pod parapetem w mieszkaniu nie żyjącego od dawien dawna właściciela ?? a potem poszedł do lombardu np. sprzedać złotą monetę , ktoś to wie ??? bom ciekaw niesłychanie.

Morał też z tego taki że nawet jak ktoś umiera i coś zostawi w domu  to z automatu jest to " państwa", a jak wiadomo "państwo" to nie MY tylko ONI. Więc ONI pilnują abyśmy MY czegoś IM nie skubnęli ponieważ jest to ICH. MY jak chcemy odzyskać to co ONI ukradli np. z FOZZ lub jakiejś innej afery co wypływa średnio co parę miesięcy to się okazuje że nic nie mają i nic nie można znaleźć. ONI jak ograbiają potencjalnego Kowalskiego, to u Kowalskiego znajdą wszystko, a spłacać będzie żona i dzieci oraz wnuki, wszystko wtedy wiedzą, działają sprawnie, i zabiorą nawet TV. 
Może to i lepiej że mu TV zabiorą dla jego zdrowia psychicznego, bo nie będzie oglądał tańca z gwiazdorami i spotów do euro lub naszego pseudo parlamentu :).
Co może zaowocuje tym że w końcu ruszy szarymi komórkami i nie zagłosuje więcej na kłamliwych zbójców z lewa prawa i środka którzy już byli. Lewizna, prawizna, sukmaniarze, wszelkiej maści kaczory donaldy i te kaczory co ukradły księżyc, przyboczne świty wszelkiej maści "fachowych" doradców co stoją z tyłu, i z boku, i co niespodziewanie jeszcze wypłyną, wciąż krążą jak satelity wokół słońca, raz są na dalszej orbicie to znów na bliższej ale wciąż ci sami. Powracają ciągle jak mityczna planeta Nubiru aby siać spustoszenie.

 Tak jak by nie było w tym kraju młodych mądrych ludzi lub nie można było zweryfikować kim są starzy i co zrobili do tej pory, a ludzie jak by nie mieli własnych przemyśleń, więc co im kto wciśnie tak myślą. Ludzie tylko tak uważają, że myślą samodzielnie,  lecz to tylko złudzenie jak wykazuje praktyka.
https://www.youtube.com/watch?v=r-aJld2_VdQ 
Ludzie myślą to co im się wtłacza zewsząd codziennie do głowy , a podaje i wtłacza się im siekę. Tu mały przykład pseudo dziennikarskiej sieki:
https://www.youtube.com/watch?v=7biLyElgoz4
Dzisiaj coś otwieram w necie, patrzę a tam reklama gościa co się nazywa Kwiatkowski , 
To chyba ten, tylko zdjęcie z czasów burzliwej młodości :)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Krzysztof_Kwiatkowski_%28polityk%29
gęba znajoma zaprasza do jakiejś debaty do "euro parlamentu", szybko wyłączyłem co by nie słuchać tych starych bzdur w nowym niby wydaniu, i pomyślałem.... Nubiru okrążyło słońce i znów powraca aby siać spustoszenie.    
 ..............................
Tymczasem był październik 2011 roku i znów skarby :

"Czy w podziemiach kopalni Miechowice znajduje się ukryte złoto nazistów? Historycy tego nie wykluczają, a górnicy pomogą wyjaśnić zagadkę.

Przez lata nikomu nie udawało się zbadać wnętrza Szybu Południowego, nawet dla 15 ton złota i bajecznych skarbów. Zdecydowała się na to dopiero prywatna kopalnia Siltech, która poszukuje nowych złoży węgla. Szyb ma głębokość około 370 metrów, jest więc średni. Kopalnia może do niego dotrzeć z poziomu 248 i 380 metrów.

- Daje do myślenia, dlaczego właśnie ten szyb zamknięto, chociaż inne, podobne taki los nie spotkał - zastanawia się Jan Chojnacki, prezes Siltechu.


Siltech posuwa się do przodu w kierunku szybu bardzo ostrożnie; to jest stare wyrobisko, pełne niespodzianek. Mogą znaleźć się miny, zbiorniki wody. Górnicy czują na plecach niecierpliwy oddech historyków, dziennikarzy, prokuratorów z IPN nadzorujących prace, gminnych władz, poszukiwaczy skarbów i mieszkańców, z których każdy ma własną wizję rozwiązania zagadki. Ale życie im milsze.
Do dna szybu jest już kilkaset metrów. Za kilka tygodni przeżyjemy wielkie rozczarowanie albo szok stulecia. "
  No i przeżyliśmy jest kwiecień 2014 roku. I co wiemy ? 
W 2010 roku pojawiła się jednak nadzieja na rozwikłanie zagadki – prezes prywatnej kopalni Siltech, Jan Chojnacki, budując upadową – chodnik prowadzący z powierzchni do pokładów węgla zadeklarował przebicie się do miejsca, w którym cenne przedmioty mogą być schowane, czyli do chodnika na poziomie 370. We wrześniu tego roku zdecydował jednak, że pracownicy Siltechu do szybu nie będą się przebijać, bo roboty są kosztowne i trudne do przeprowadzenia.  Ostatecznie wielki skarb skurczył się do doskonale zachowanej pierwszej strony „Trybuny Robotniczej” z 29 lutego 1968 roku, którą znaleziono zatkniętą za ocios obudowy.  Ale na tym nie kończy się ta sensacyjna historia. W maju 2012 roku pojawiła się informacja o czterech skrzyniach wydobytych z podziemi oraz o przebiciu się do szybu przez kopalnię Siltech. O tym ostatnim miałby świadczyć duży ciąg powietrza który pojawił się w otworze Szybu Południowego. Pasjonujący się tajemnicą Szybu Południowego powinni jednak emocje trzymać na wodzy, bo równie prawdopodobnym wytłumaczeniem tego zjawiska są szczeliny powiększające się w nim na skutek prac w zakładzie."  Wicie rozumicie ...szczeliny.Jakoś tak 08. 2011 idą na szyb jeszcze parę tygodni i dojdą.                08. 2011 zadecydował że nie idą na szyb                05. 2012 Pojawił się ciąg w szybie ...Wicie rozumicie i taksię nic nie dowicie.  Oficjalne i nie oficjalne wersje  :


" Są tam być może dokumenty katowickiego Gestapo, a wśród nich listy konfidentów tajnej, nazistowskiej policji. Śledztwo, mające wyjaśnić, co zdarzyło się pod ziemią na przełomie 1944 i 45 roku i czy dopuszczono się tam ludobójstwa prowadziła Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Przerwano je w 1980 roku.

- Pojawiły się opinie, że zajmowano się nim tak, by niczego nie wyjaśnić. O przeprowadzenie eksploracji szybu zwrócono się do wojsk inżynieryjnych, choć znacznie lepiej byli do tego przygotowani ratownicy górniczy. Pytanie – komu zależało na nieskutecznym dochodzeniu? 
Bardzo prawdopodobne, że osobom na najwyższych stanowiskach w peerelowskim państwie. Ówcześni komuniści w dużej mierze rekrutowali się z dawnych współpracowników Gestapo i to im pewnie zależało na ukręceniu tej sprawie łba – mówi Maciej Bartków, autor „Tajemnicy Szybu Południowego”.

 Nieskuteczne śledztwo oraz inne historie dotyczące katowickiego Gestapo zaprzeczają tezie o nierychliwej, lecz srogiej ręce sprawiedliwości. Jego szef Johannes Thümmler, najpierw internowany przez aliantów, ostatecznie został zwolniony. Zmarł nie niepokojony wojennymi rozliczeniami, bez wyroku.
 
Śledztwo Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, w demokratycznej Polsce podjął katowicki IPN. Dlaczego? Bo musiał.

- Dokumenty z lat 80. są niekompletne. Brakuje w nich decyzji o wszczęciu sprawy oraz informacji z jakim efektem się zakończyła. I to jest nietypowa sytuacja. Ze względu na braki formalne wróciliśmy do śledztwa. Według zeznań świadka, w Szybie Południowym zabito pracujących w nim jeńców. Niestety, nie sposób dotrzeć do ewentualnego miejsca zbrodni. Jedyna możliwość pojawiła się, gdy kopalnia Siltech rozpoczęła w tym miejscu prace, ale ich nie dokończono."

 "Jan Chojnacki, z plotek o znaleziskach wyciągniętych rzekomo z dawnego wyrobiska żartuje. – Oczywiście słyszałem o czterech kufrach, mówiono nawet, że były obite skórą. Prawda jest jednak taka, że poza pierwszą stroną Trybuny Robotniczej nie znaleźliśmy nic i na razie na pewno nie znajdziemy.

- Zaprzestaliśmy prób przebicia się do poziomu 370, do Szybu Południowego, bo to zbyt kosztowne i niebezpieczne przedsięwzięcie. Chodnik jest zarabowany, czyli zawalony. Na jego udrożnienie potrzebowalibyśmy około miliona złotych. Jeśli w przyszłości będzie nas stać na taki wydatek lub urzędnicy zdecydują się na sfinansowanie kosztów prac z publicznych pieniędzy, wrócimy do sprawy – zapewnia J. Chojnacki "
http://www.nettg.pl/news/107497/wyboista-droga-po-skarb 

Tymczasem opublikowana została właśnie książka autorstwa Macieja Bartkowa zatytułowana "Tajemnice Szybu Południowego",
w której podaje  hipotezę, jakoby powojenne władze celowo zaniechały poszukiwania kosztowności lub archiwów za sprawą komunistycznych agentów, którzy w okresie wojny współpracowali z administracją niemiecką, a po wojnie zajmowali wysokie stanowiska w polskiej administracji publicznej.

A o czym mówią w poprzednich wpisach dokumenty A.K i U.B. ??


Bartków dla Biura Promocji Bytomia przygotował również opracowanie na temat tajemnic Bytomia. Mało kto wie, że na przykład w 1946 roku w Bytomiu odnaleziono skarb ukryty przez SS-manów. 
W piwnicach istniejącej do dziś wilii przy ul. Drzymały 6 odkryto  „złoto SS’. W piwnicy należącej do żony SS-mana Olgi Pietrzyckiej milicja znalazła wówczas sześć sztab czystego złota, cechowanych godłem Państwa Polskiego w wadze 6 kg 574 g. Było to złoto zrabowane ze skarbca któregoś z polskich banków. W tej samej piwnicy w drugiej skrytce znaleziono także 250 sztuk złotych monet.
http://www.tv.rp.pl/artykul/873524,1087015-Polskie-dziela-sztuki-na-austriackim-smietniku.html 


11 komentarzy:

  1. Powiedzialbym, ze nie jest to politykierstwo, a zwyczajnie przedstawianie faktow, ktorych ja np. nie znalem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny wpis. Krążąca Nibiru- wyśmienita! Lepiej bym tego nie ujął ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie jest politykowanie, tylko holistyczne oddanie całej sytuacji.
    Bez kontekstu tego co było dawniej, zrozumienia wzajemnych relacji między tym co jest, a tym co było i dlaczego było to można sobie pojedynczych monet szukać, a i to nie zawsze i niezbyt skutecznie. Wojtek znakomicie przedstawia to co w obecnym świecie eksploracyjnym ma miejsce, zwracając uwagę, że Ci co chowali niekoniecznie przestali trzymać oko i ucho na pulsie. Jak zwykle ciekawy temat , czekamy na następne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie dzisiaj dzwonił do mnie kolega i rozmawialiśmy na ten temat. Była propozycja aby przedyskutować sprawę skomplikowanej sytuacji powojennej i tego że jedni byli tacy a drudzy inni.
    Moje stanowisko jest jasne, nie mnie się zagłębiać w motywy postępowania ONYCH czy Innych.
    Od tego powinny być bezstronne sądy, których nie ma. Nic na to nie poradzę że jedna nacja lub grupa związana wspólnym celem robi to co robi.
    A to że w tej grupie mogą się znaleźć jakieś nie wmieszane lub dobre jednostki??. A co mi do tego ?.

    To jest podobna sytuacja jak Polacy jumali auta w Niemczech. Niemcy pisali wciąż że Polacy kradną, a co mieli pisać jak rzeczywiście kradli ??.
    To iż mi było głupio, że tak pisali i mówili, a ja nie kradłem to nie oznacza że ogólnie Polacy nie kradli. Cóż takie były fakty, a z faktami się nie dyskutuje.

    Nikt z Niemców nie tłumaczył złodziei , a bo Zdzisiński czy Iksiński nie ma może na chleb dla dzieci to i ukradł,.... no tak ale w zasadzie to jest wporzo gościu..... no bo wicie rozumicie dzieci, mleko, chciał dobrze ale nie wyszło
    .
    Ukradł do pierdla, a w prasie info... Polacy kradną. A co mieli napisać, że to byli Turcy albo Afrykanie ?.

    Co do chowania. Ci co dużo chowali to mają duże nie tylko Oko ale i Ucho, bezspornie. Nie zapominajmy, że do produkcji elektronicznej potrzebny był też surowiec.

    OdpowiedzUsuń
  5. Był w tej rozmowie poruszony wątek tak zwanych wyborów , czyli wybraliśmy mniejsze zło.. A ja wciąż sobie od lat zadaję pytanie..... dlaczego my wciąż od lat stoimy nie przed wyborem Dobra lub Zła , tylko przed wyborem zła lub mniejszego zła ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od zarania dziejów tak jest.. to jak z żołnierzami - jak każdy by odmówił i rzucił broń.. to kto by się bił ONI ? Dopóki mają kijek z marchewką to będą i osiołki... taka zaleta działania w cieniu, kolor bandery nie jest istotny można manipulować każdym...
      "Zło to zło, mniejsze, większe, średnie,
      wszystko jedno, proporcje są umowne a granice zatarte. Nie jestem świętobliwym pustelnikiem, nie samo dobro czyniłem w życiu. Ale jeżeli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wole nie wybierać wcale" A. Sapkowski z Sagi o Wiedźminie ;)

      Usuń
  6. Czas zaciera roznego rodzaju traumy, krzywdy. Zostana blizny, ktore tez z czasem zanikna. Rozpamietywanie jest niewlasciwe i placz na dawnymi krzywdami, gdyz trzeba isc na przod i myslec przyszlosciowo.
    Dzis inaczej patrzy sie. Patrzy sie na siebie, na swoje indywidualne dobro, a nie dobro rzekomej ojczyzny, ktora zdziera ostatnia koszule, by moc utrzymac system.

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie rozpamiętywanie. To wiedza skąd się niektórzy wzięli w dzisiejszych czasach. Trzeba wiedzieć z kim ma się do czynienia, bez tej wiedzy trudno zrozumieć co się wokół dzieje.
    Coś ty się uparł z tym rozpamiętywaniem :). rozdrapywaniem jakiś ran i tego typu rzeczami. To jest prosty schemat, Ty płacisz i walczysz z rzeczywistością jaka Cię otacza, potem będą walczyć twoje dzieci i wnuki.
    Mówisz że trzeba zająć się sobą i mieć wszystko w d.... Poniekąd masz rację. Przecież ja nie piszę tego dla Ciebie boś za stary na walki i szarpaniny. Są młodsi, całe życie przed nimi, jak nie zaskoczą że to można zmienić to będą też się szarpać całe życie, albo wyjadą.

    Czy to dobry kraj do życia ? , może tak jest jak mówisz, ale wtedy trzeba spytać dlaczego 3 miliony młodych już wyjechało, a 20% jak nie więcej jest bez roboty na jakiś osmarkanych zasiłkach?.
    To o czym piszę to jest właśnie myślenie przyszłościowe. Trzeba wiedzieć z kim ma się do czynienia bo bez tego trudno cokolwiek zrobić, lub budować jakąś przyszłość. Co to według Ciebie jest w ogóle myślenie przyszłościowe ?.
    Tu trzeba spojrzeć w przeszłość aby wiedzieć kto nami wciąż manipuluje i z tą wiedzą podjąć właściwe działania. Tak się buduje przyszłość.
    Bez fundamentu czyli fundamentalnej wiedzy nie zbudujesz dobrego domu. Chyba że się pomyliłem i ten kraj jest przyjazny, władza jest OK, i podejmuje właściwe dla nas działania. Jeśli tak jest, to można z pełnym zaufaniem iść w przyszłość gdyż fundamenty już są wybudowane oraz ściany, pozostał nam tylko dach i już możemy w tym wygodnym domu bez stresów i problemów mieszkać.

    Poza tym to ciekawy punkt widzenia... taki poselski :), ONI właśnie tak to postrzegają, patrzą na swoją kieszeń i na swoje dobro a nie na dobro jakiejś rzekomej ojczyzny a tym bardziej Twoje i Twoich dzieci. Z powodzeniem możesz startować w wyborach :-).

    OdpowiedzUsuń
  8. Dodam jeszcze, że to nie ojczyzna zdziera z Ludzi ostatnią koszulę, a Ci co wciąż są u władzy w tej ojczyźnie której nie uznają za swoją. Bo ojczyznę tworzy skupisko ludzi o tej samej mowie i tym samym miejscu zamieszkania.

    To ONI utworzyli ten system i to ONI robią wszystko aby trwał dalej. A My daliśmy się w w latach 90 wymanewrować bo nie wiedzieliśmy z kim mamy do czynienia. Nie było internetu, a tym samym dostępu do wiedzy. Teraz jest, więc może jest jakaś szansa.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak już o "skarbach". Zauważ ciekawą zależność.
    Podczas poszukiwań na polach większość poszukiwaczy nie uzyskuje zgody właściciela. Ustalenie właściciela jest utrudnione, gdyż nigdzie nie pisze czyje to jest pole, a właściciel nieraz mieszka gdzieś indziej . Ale bezspornie w ogólnym mniemaniu uważane to jest jako własność prywatna.

    Rzadko się zdarza aby jak przyjedzie właściciel w trakcie poszukiwań był jakiś zgrzyt jeśli w tym czasie się do niego podejdzie, a jak się podejdzie z "podarkami" to już miodzio. Oczywiście musi być porządek na polu, nie niszczona uprawa, i dołki zakopane.

    Czyli generalnie w relacjach na styku właściciel i poszukiwacz nie ma zgrzytów.

    Lecz system jest ustawiony tak, że jak coś znajdziesz to nie jest ani właściciela ani Twoje. Czyli kto Cię uważa za złodzieja ? prawowity właściciel pola czy ONI.

    Mało tego, okazuje się że to pole nie jest de facto żadną własnością. No bo co to za własność jeśli to co leży na tej własności nie należy do właściciela tak jak np. w Anglii lub w USA.
    Według tego co było napisane w poście powyżej nawet w domu rzeczy nie są właściciela. Czyli mamy dalej "KOŁCHOZ" tylko w zakamuflowanym wydaniu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cd. :
    Teraz przejdźmy do relacji " znalezione nie kradzione".
    W Anglii jest prosty system, znalazłeś coś wyjątkowo cennego dla Ojczyzny i dziedzictwa to zgłoś, a my wyszacujemy, i kiedy Ojczyznę stać na zakup , a zakupu dokonuje Muzeum na które płaci cała Ludność Anglii, to staje się to własnością całego społeczeństwa czytaj Ojczyzny.

    U nas jest odwrotnie.
    Z samego "kołchozowego" założenia nie jest to Twoje. Mówi się od razu, że nas nie stać na zapłacenie równowartości, więc się po prostu wzorem "czerwonych komisarzy " się rekwiruje i przekazuje jako dobro "Ojczyzny" do Muzeum nakładając na właściciela lub na znalazcę karę.

    Czyli ogólnie To co leży na czyjejś własności jest dobrem Moim, Twoim, lub Iksińskiego, no bo to My jesteśmy podobno ta "Ojczyzna".
    Ale moment....czy to jest właściwe?.

    Idąc takim tokiem myślenia nie musimy pytać właściciela o zgodę, przecież to jest nasze, właźmy sobie na jego pole i kopmy. Ale stop...., my tak nie możemy. "Właściciel" ma prawo zadzwonić na smerfy one przyjadą i opierając się na prawie własności nas zgarną i usuną z pola.

    Lecz na to samo pole, bez pytania mogą sobie wejść i kopać wydzieleni "komisarze" z mocy ustawy czyli kto ........Archeo.
    Niech wtedy "właściciel" zadzwoni na smerfy i co się okaże?. Oni mają papier od "Wacka" z góry drogi właścicielu. Mogą nawet nakazać Ci na własnej działce zatrzymać budowę i coś robić dla nich na własny koszt.

    Rozpatrzmy to z innego punktu widzenia.
    Masz pole, a na tym polu posadziłeś ziemniaki. Jeśli ktoś za nie nie zapłacił to ma prawo przyjść i Ci je zabrać ? ....zasłaniając się tym że Iksińskiego nie stać na ich kupno?.

    W imię "kołchozowej równości" były już nawet zapędy aby meteoryty które spadną na Twoje "prywatne" pole były też własnością kołchozu.
    My wyraźnie mówimy dosyć kołchozu, pisano petycje, robiono debaty ale to nic nie daje, Kołchoz musi trwać.

    Niby Kołchoz umarł ale żyje. To jest ta "demokracja" ten kit wciskany , w której jakaś banda omamionych idzie i wrzuca kartki na "siwego" , który potem przychodzi i mówi do mnie daj piątaka, a jak nie dasz to dostaniesz znienacka z sierpowego, potem powiedzą Ci , nie podskakuj bo dostaniesz pstryczka w nos :) :

    http://www.youtube.com/watch?v=qv3XX-CMeiw

    To jest system, w którym Ci co Nas wielokrotnie oszukali dochodząc do władzy różnymi drogami próbują kłamstwem utrzymać własną kieszeń. A jak widać nie tylko o prywatną kieszeń chodzi. Bo jaką można mieć głęboką kieszeń i ile do tej kieszeni prywatna osoba może napchać 100 milionów, 500 milionów. Niech tych osób będzie 600 , to ile potrzebują 2 miliardy, 10 miliardów. biorą to jak swoje, biorą wszystko jak swoje, a jak Ludzie protestują i rozpisują referenda to wrzucają je do kosza. Więc mam prawo zapytać Co to k....wa jest ?

    OdpowiedzUsuń