niedziela, 27 stycznia 2013

Powojenne kamuflaże

 W temacie Gór Sowich po wojnie stosowano pewien kamuflaż. Kamuflaż ten stosowano zresztą zawsze i wszędzie. Ten kamuflaż to propaganda jaką się wciskało wszystkim na siłę.
Na przykład podczas Referendum ludowego, które się odbyło po II wojnie 30 czerwca 1946r. sfałszowano wyniki aby utrzymać przy władzy NKWD oraz komunistów.

 Dokumenty dotyczące fałszerstwa wypłynęły dopiero 44 lata później w roku 1990 kiedy A.Paczkowski dotarł do dokumentów zbieranych przez B.Bieruta - (Od maja 1925 do maja 1926r. B.Bierut przebywał w Moskwie na kursach partyjnych, jako Jan Iwaniuk , był agentem Rosyjskim ). W listopadzie 1927 jako „Wagner”, ponownie znalazł się w Moskwie, gdzie uczył się w Międzynarodowej Szkole Leninowskiej, kierowanej przez Komintern. W latach 30 XX w. był aktywnym działaczem Kominternu na specjalnych misjach w Austrii i Czechosłowacji, a następnie (od 1931), jako „Mikołaj” w Bułgarii. 

Przewodniczący Krajowej Rady Narodowej od 1944, pierwszy przywódca Polski Ludowej, Prezydent RP od 1947, Przewodniczący KC PZPR od 1948, Prezes Rady Ministrów PRL od 1952,  Poseł na Sejm PRL I kadencji, członek Komisji Wojskowej Biura Politycznego KC PZPR nadzorującej tzw. Ludowe Wojsko Polskie od maja 1949r.

Tak jak widać Rosyjski agent rządził w powojennej "Polsce".
Wszystkie takie agenciarskie "Bolki" cały czas  rządziły. Zmieniali tylko nazwiska,  i przenosili się z jednego stołka na drugi. Nie dotyczy to akurat tego powyższego przypadku, który wrócił  z wojażu ze swojej ukochanej Moskwy w trumnie. Widocznie za nisko ukłonił się "Batiuszce".
Pierwszy z "Bolków".

To tak na początek aby mieć świadomość kto tym sterował, bo miało być o sowiogórskich kamuflażach.

Jednym z Żydowskich więźniów w Górach Sowich był Abram Kajzer, człowiek ten pisał na skrawkach papieru swoje pamiętniki o tym co się tam działo. Książka nosi tytuł "Za drutami śmierci". Niektóre z opinii jego rodaków o tej książce są takie cyt :

" udało mi się w końcu kupić tę pozycję (przez internet w pewnym francuskim antykwariacie)."

" Książka bardzo dołująca. Sądzę, że nie doczekała się wznowień właśnie z tego powodu - próżno w niej szukać przykładów heroizmu. Kajzer opisał bez ogródek fizjologiczny wręcz bój o przetrwanie na poziomie zupełnie elementarnym, w którym ludzkie uczucia przeliczało się na kawałki chleba, czy kilka łyżek zupy. Na pewno "Za drutami śmierci" nie jest przykładem literatury ku pokrzepieniu serc. Bije też z niej wielki żal i rozgoryczenie, że piekło zgotowali więźniom inni więźniowie (funkcyjni), też Żydzi, pospołu z esesmanami. Bardzo źle wypowiada się Kajzer o węgierskich pobratymcach, zwłaszcza lekarzach obozowych.
Autor był typowym "muzułmaninem", cudem przeżył, uratowany przez... Niemkę (też niezbyt correct pod względem politycznym, prawda?).

Niezbyt entuzjastycznie, choć mimochodem, między wierszami, wspomina Kajzer również wyzwolenie przez Sowietów - zastanawiam się na ile podziałała cenzura w tym momencie i czy nie zostały jakieś fragmenty wyrzucone. "


Otóż powojenne dzieje  wydania tej książki oraz dzieje tego człowieka były dość tajemnicze. Ponieważ wyjechał do Izraela i ślad po nim się urwał.

Abram Kajzer (zaginął bez wieści w Izraelu przed wydaniem swej książki ). Mimo robotniczego i żydowskiego pochodzenia nie został oficerem nowej dyktatury lecz skorzystał z możliwości wyjazdu do Palestyny gdzie w okresie oddawania publikacji jego notatek do druku nie udało się go odnaleźć. Uczciwie i obiektywnie opisał także wyzwolenie przez Armię Czerwoną w ostatnim obozie, po którym sterroryzowane fizycznie i psychicznie niedoszłe ofiary funkcyjnych „capo” (również Żydów) i SS-manów nawet nie protestowały przeciwko „transformacji” swych zbrodniczych katów- realizatorów holocaustu w troskliwych swych opiekunów, reprezentantów i przywódców.


Niniejsze wydanie tej niezwykłej książki, jaką jest obozowy pamiętnik Abrahama Kajzera, to reedycja pierwszego polskiego wydania, które ukazało się w nieistniejącym już Wydawnictwie Łódzkim 46 lat temu. Od kilkudziesięciu lat tytuł nie jest osiągalny nawet na rynku antykwarycznym.
[fragment Przedmowy do wydania pierwszego z 1962 r.] 
      ''Abraham Kajzer był prostym człowiekiem, łódzkim robotnikiem, tkaczem z zawodu. Przyniósł ze sobą obszerny rękopis i stos skrawków szarego, grubego papieru z opakowań worków cementu. Skrawki te pokryte były z obydwu stron nieporadnymi i koślawymi literami w języku żydowskim.



     - Widzi pan - powiedział - to jest mój ''dziennik''. Co dzień kryłem się w latrynach obozowych i na gorąco zapisywałem swoje przeżycia. Chowałem  te zapiski w jakimś miejscu, a na wiadomość, że zostaję przeniesiony do innego obozu, zbierałem je razem i przybijałem od spodu deski latrynowej.
     - Nikt tego nie zauważył? - zapytałem
     - Nie. Już bym przecież nie żył.
     - A jak je pan odzyskał?
     - Po skończonej wojnie otrzymałem rower od kobiety, która ocaliła mi życie. Objechałem na nim większość obozów, w których przebywałem, i te kartki zabrałem.''

Pozostałości obozu nad Soboniową III

Czemu o tym piszę, ano dla tego iż znów widać że jeśli coś jest nie wygodne dla pewnych idei to "władzia" skrzętnie to zamiata pod dywan. 

Nawet jak coś gdzieś się wydostanie, ( wiadomo, wszystkiego upilnować się nie da ), lub np. są jakieś jednostki które próbują powiedzieć prawdę zwane kiedyś ( peeslowcami, Ak-owcami, volksdojczami, eneszetowcami, agentami obcego kapitału, obszarnikami, kołtunami, lub zaplutymi karłami nielegalnej reakcji ) w propagandzie dorabiano im gębę tych " których " Naród Polski" się brzydzi i od których "Naród Polski" się ze wstrętem odwraca i z czego niby robactwa potrafi się otrząsnąć.
 Jak to "otrząsanie" wyglądało to teraz już większość raczej wie. Po tym otrząsaniu pozostały piętrowe bezimienne groby oraz takie relacje:
    
Kazimierz Piechowski
żyjący chyba jeszcze więzień Auschwitz.

"Uciekł z obozu w Auschwitz w mundurze niemieckim, samochodem SS wyjechał przez bramę. Zrobił to tak, że Niemcy nie mogli nikogo zabić w odwecie za tą ucieczkę. Po wojnie siedział przez wiele lat w więzieniu komunistycznym."

"Byłem Numerem: świadectwa Z Auschwitz" Kazimierz Piechowski, Eugenia Bożena Kodecka-Kaczynska, Michał Ziokowski, Wydawn. Siostr Loretanek, ISBN 8372571228

"My i Niemcy" Kazimierz Piechowski, Wydawn. Siostr Loretanek, ISBN 9788372573087"



Po wojnie cierpienia, tych co myśleli że teraz już pożyją wcale się nie skończyły. Obozy pracy pozostały :
Wiele też czyta się jak to Niemcy zakazywali praktyk kościelnych i nie były one praktykowane, więc spójrzmy na zdjęcia :



Z opowiadań byłych Niemieckich żołnierzy wynika, że nawet muzułmanie mieli swojego mułę który odprawiał na froncie obrządki religijne.

Jak widać jest bardzo trudno dotrzeć do odpowiednich dokumentów, wiele dokumentów i opracowań jest wprowadzanych tylko po to aby utrwalić w świadomości pewien obraz, lecz jak dobrze pogrzebać okazuje się, że tak jak  wspomniane na wstępie Referendum ludowe obraz ten jest zafałszowany.

Wprowadzono i wprowadza się również pewnych Towarzyszy Wpływu aby nadal ten obraz fałszowali, bo jak kiedyś powiedział ktoś rozsądny " Jeśli nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o kasę i wpływy, bo mając władzę ma się kasę ". Może to również dotyczyć tak zwanego Riese w którym powojenne manipulacje są równie ciekawe, jak nie ciekawsze od wojennych wydarzeń.





11 komentarzy:

  1. Wymowny film, bardzo niewygodny dla niektórych Żydów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak sobie dodatkowo pomyślałem, że skoro film z 68 roku to może powstał jako "ustawka" lub na zlecenie partii , jednak relacje świadków są zbyt wymowne by mogły być zwykłymi ustawkami.
    Sam fakt , że to półkownik , świadczy za tym, że jest to dobry film dokumentalny.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja sobie co innego pomyślałem, jeśli A.kajzer przybył z opisem pamiętnika w języku żydowskim, to powinny być w sztolniach napisy po żydowsku. Ktos takie znalazł ??

    OdpowiedzUsuń
  4. To nie dowód za ani przeciw. Jednak daje do myślenia.
    Z tymi Żydami co to wszędzie w obozach niby tylko oni byli i żadna inna nacja to dajmy już spokój.
    Może jeden taki się A.Kajzer trafił i było rzeczywiście tak jak wspominał z pisaniem pamiętnika, a może ustawka ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karol, akurat w tej sprawie to uważam na podstawie wcześniejszych zapodanych tu dokumentów, że to one są dosyć podejrzane. Wydaje mi się, że A.Kajzer napisał nie wygodną prawdę, nie wygodną zarówno dla swoich ziomków jak i dla "wyzwolicieli". Akurat ta książka chyba opisywała rzeczywistość. Co do tych napisów w sztolniach, uważam że pozwalają ustalić kto rzeczywiście pracował pod ziemią, a to z kolei pomaga ustalać w jakim okresie były wykonane. Jedynie ustalenie prawdziwych wykonawców oraz ustalenie okresu w jakim pracowali może wyprostować mity. W ten proces ustalania jest zaangażowana od lat spora grupa ludzi z olbrzymią wiedzą terenową. Tak jak wcześniej przeprowadzenie dogłębnej analizy pozwoliło obalić mit " betoniarni" na Osówce, tak ustalanie wykonawców może wyjaśnić cel wykonania tego co widzimy.Podczas ustalania pewnych faktów nie ma nic gorszego jak zasugerowanie się podsuniętym przez " system" rozwiązaniem, ponieważ prowadzi to do rozwijania coraz bzdurniejszych teorii.

      Usuń
    2. Też tak sądzę jak autor bloga. Łyżka dziegciu....
      Jedną z przesłanek i zarazem ciekawostką jest fakt, że wątek na gazetapl odnośnie tej książki został zamknięty i nie można dodawać wątków. Z takim kuriozum spotykam się na tej stronie po raz pierwszy. Polecam " Przedsiębiorstwo holocaust" Finkelsteina.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Z prof. Finkelsteinem mają spory problem, bo o ile D.Irvinga mogli uciszyć, to Finkelsteina jako dziecko Tych co przeszli obóz oraz Żyda nie da się zaszufladkować jako nazistę lub antysemitę. Filkenstein wyraźnie pokazuje palcem kto zrobił sobie z tego geszeft.

      Usuń
  5. Kogo Wojtku przedstawia ostatnie grupowe zdjęcie bo patrząc wnoszę że to górnicy i żołnierze ale czy jest to na obszarze Riese?

    OdpowiedzUsuń
  6. Tu do nabycia! http://ksiegarnia.gross-rosen.eu/home.

    OdpowiedzUsuń