czwartek, 30 sierpnia 2012

Zeznania więźniów z Riese, niejasności.

Ewidentnie z tych dokumentów wynika, że zachodziły jakieś nieścisłości - żeby nie powiedzieć "manipulacje". Może ktoś więźniom nakazał tak, a nie inaczej zeznawać...

Tak napisała Gastria w komentarzu do zeznań świadków, więc powróćmy do tych ludzi, do tego co zeznawali, kim byli  oraz co mówili o nich inni :

Był taki "więzień AL" Hein który składał zeznania i opowiadał o wywózce maszyn oraz o innych sprawach.  Po latach okazało się, że jako Lagerfuhrera rozpoznał go przybyły tam inny więzień o czym poinformował K.Fedorowicza .  Zostało wtedy złożone pisemne zeznanie w Wałbrzychu. To samo potwierdza inna więźniarka Anna  i rozpoznaje Heina jako Lagerfuhrera. O Heinie mówi też Wanda H. Laskowska oraz W.Łukasiewicz ( W.Łukasiewicz twierdzi  iż Hein uratował mu życie ),  Hein po wyzwoleniu podaje że do X 1944r. pracuje jako "więzień AL" w zakładach Kruppa w Głuszycy. A Pani Anna twierdzi że to niemożliwe bo Lagerfuhrer Hein odbierał ich transport z Oels 10 sierpnia 1944 roku i przewoził więźniarki do Głuszycy. W zeznaniach podawane jest też wiele sprzeczności jakie wprowadził Hein, co ciekawsze nikt tego nie prostuje, pytanie dlaczego ?
Z materiałów opublikowanych przez Darka Korólczyka.
Teraz poczytajmy zeznania polskich więźniów, jak to się odbyło :
Poniżej sprawozdania z wypraw i znów na ścianach rosyjskie i polskie nazwiska :

 Dopiero co postawiłem tezę o wywozie jeńców z Riese w połowie 1944 r.
A tu zong, Wróciłem do zeznań Pana Szenkowskiego i się zdziwiłem , spójrzmy na nie jeszcze raz  :
 http://hm.fotohistoria.pl/hm_presentations/forgotten_camps/index.php?ver=pl&content=s&id=845

A teraz chyba w końcu oryginalne  zeznania Pana Szenkowskiego cyt.:

 "Urodził się 29 października 1926 w Słomnikach nieopodal Krakowa. Po dwóch latach cała rodzina przeniosła się do Będzina (Zagłębie Dąbrowskie). W czasie wojny Niemcy poszukiwali ojca pana Szenkowskiego, nie mogąc go aresztować, uwięzili w obozie w Auschwitz starszego brata pana Szenkowskiego. W 1943 roku pan Szenkowski został także aresztowany i trafił do więzienia w Sosnowcu, potem zaś do obozu pracy w Jelczu i do filii obozu Gross-Rosen - podobozu w Fünfteichen (Miłoszyce), gdzie zatrudniony był przy budowie baraków. Następnie przeniesiony został do obozu pracy „Olbrzym” w Walimiu – również filii obozu Gross-Rosen (jest jedynym żyjącym więźniem z Walimia). W lutym 1945 razem z innymi więźniami został ewakuowany do Polic, a następnie wywieziony na północ Niemiec. Ojciec pana Szenkowskiego został zastrzelony w czasie wojny w Będzinie, matka i siostra zginęły w Auschwitz. Po wojnie pan Szenkowski pracował w Wałbrzychu w Zakładach Przemysłu Lniarskiego nr 1. Był też pełnomocnikiem rządu do spraw wysiedleń Niemców. Wstąpił do wojska, skończył szkołę oficerską w Mińsku Mazowieckim i Rembertowie oraz szkołę dziennikarstwa wojskowego w Warszawie. Prowadził zajęcia na Politechnice Wrocławskiej, był zastępcą redaktora „Żołnierza Ludu”.

Zadam teraz pytanie : Był ewakuowany z Walimia  do Trutnowa w Czechosłowacji w połowie 1944 roku przez Kamienną Górę ???.....czy był ewakuowany w lutym 1945 r z Walimia do Polic a następnie na Północ Niemiec ???


Ostateczna wersja jest taka, tylko daty  znów się nie zgadzają, lato 1944r i luty 1945 roku  :

"Walim był ewakuowany w lutym. Wszystko odbyło się dosłownie w ciągu kilku godzin, ta ewakuacja. Światła się zapaliły - bo były światła na słupach - wszystkie światła się zapaliły i "Raus, raus!", "Scheller, Scheller!", czyli "Wychodzić, wychodzić", "Szybciej, szybciej". Wygoniono nas, nie wiem, ilu esesmanów, droga była wytyczona, w lesie wszystko. Pognano nas w kierunku Walimia. Konkretnie w kierunku rzeczki. I tam zbiórka była. Z wszystkich stron widać było. Pomału to szło, ale biegiem trzeba było  na samym dole się zebrać, bo Niemcy już nawet w górę strzelali, nie do ludzi, ale do góry, "Scheller, Scheller!". I psy szczekały. Ustawiono nas w jedną wielka kolumnę. Niemcy chodzili, przeliczali z jednej, z drugiej strony, i: "Odmaszerować!". Z przodu Niemcy, z boku Niemcy, z tyłu Niemcy z psami. No i pomaszerowaliśmy. Pamiętam marszrutę. Szliśmy przez Mieroszów. Z tym, że po drodze padali ludzie, którzy nie wytrzymywali trudów. Tych dobijano strzałem z pistoletu i do rowu zrzucano, jak był rów, jak nie, to gdzieś tam na pobocze. Dalej nas pognano do Kamiennej Góry.


Jak to się wszystko  poskłada z tych fragmencików odrzucając propagandowe wstawki to wyraźnie widzimy w podziemiach Riese więźniów stalagów, ponieważ mamy Polaków , Rosjan , Ukraińców i Włochów, przed nimi byli niemieccy komuniści oraz kryminaliści. Ale kto jeszcze  przed Niemieckimi komunistami ?.





4 komentarze:

  1. niedawno spotkałem się z zawodowym historykiem z Uniwersytetu, wykładowca. Znał temat GS dość pobieżnie. W trakcie rozmowy zasugerował by nie podchodzić bezkrytycznie do spisanych i opublikowanych zaraz po wojnie zeznań więźniów AL i KL. Tłumaczył to ówczesną polityką władz komunistycznych którym zależało na propagandowym wyolbrzymianiu martyrologii więźniów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie że nie ma co wierzyć,bo choć więźniowie mówili prawdę,to osoba która te zeznania spisywała,mogła je później trochę podkoloryzować,na polecenie i użytek propagandy komunistów,którzy sprawowali władzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zeznania na pewno musiały przejść jakąś weryfikację nie zdziwiłabym się, gdyby część ich została ocenzurowana...

    OdpowiedzUsuń
  4. No i w ten sposób znowu mamy taki mix.trochę prawdy,trochę półprawd oraz jakiś procent opowieści niezwykłych :-) Kto mógł robić przed Niemcami tymi z wyrokami? Może zawodowi cywilni niemieccy górnicy? Na początku wojny dużo niemieckich prywatnych firm nie borykało się jeszcze z brakami w personelu.Przecież do wojska szli rocznikami z poboru.Może też RAD ale to raczej najmniej prawdopodobne.Oranisation Todt oficjalnie weszła dość późno... W początku postu Wojtku wspominasz o Franciszku Hein który miał syna Marka z tą Żydówką która podobno jeszcze żyje w Izraelu.Ja bym wierzył relacji pani Anny.Z resztą czytając o nim (i znowu jeśli to prawda) to bezpieka go nieźle wielokrotnie maglowała z łomotem włącznie.Z nim przecież także rozmawiał prof.Wilczur i nagrywał jego zeznania w latach sześćdziesiątych.Ja czytałem gdzieś że jego stopień brzmiał oberlagerführer a on sam twierdził że do NSDAP nie wstąpił.

    OdpowiedzUsuń