środa, 1 sierpnia 2012

Ludwikowice, tajemnice "Muchołapki"cd.4


Więźniarki zeznały, że o ile materiały przy jakich pracowały barwiły im jedynie włosy , to więźniowie z pobliskiego obozu byli zieloni na rękach i twarzy. Nie wiedziały co tam się działo bo kontakt był zabroniony, zresztą pomimo tego że były uwięzione to dodatkowo podpisywały zobowiązania o tajemnicy.
Podają iż w pobliżu ich obozu znajdowało się 5 wejść do tuneli.
Co do Dynamit A.G. to musiało mieć połączenie poprzez kopalnię z Sowiną ponieważ tam znajdował się plac odbiorczy gdzie przed sztolnią transportową był plac załadowczy. Ze sztolni Helmuth w Sowinie pakowano amunicję na samochody. Cały proces elaboracji odbywał się w Ludwikowicach na stokach Włodyki , tam były magazyny mat. wybuchowych ponieważ są obwałowania i hale składowania. Następnie gotowe pociski jechały kopalnią do sztolni amunicyjno-transportowej Helmuth w Sowinie gdzie ładowano je na ciężarówki. Sztolnia ta w latach powojennych była otwarta i swobodnie wypływała po spągu woda , tak że dzieciaki z Sowiny zapuszczały się w nią na parę metrów , w latach 50 wojsko usunęło z tamtąd zgromadzoną amunicję czego świadkiem był Kazimierz.M , prawdopodobnie w latach 80 postawiono na niej tamy. Kazimierz M. w latach 2000 próbował zainteresować eksploratorów tą sztolnią, ale jakoś tak zeszło że nikt jej nie dotknął. Bodajże w roku 2005 lub 2006 temat wrzucił mi jeden z byłych członków Wrocławskiego PTE Marek K.
No i tak któregoś listopadowego poranka zaopatrzeni w jakieś przekazane nam wskazówki pojechaliśmy do Sowiny z Maciejem C. szukać Helmutha (choć Kazimierz M. mógł nam wskazać ją palcem :), tak jak i okoliczni mieszkańcy :),ale nie przyjechał a mieszkańcy jeszcze spali ), po dłuższym łażeniu po krzaczorach znaleźliśmy portal i nanieśliśmy współrzędne na mapę.

Maciej C. odgrzebuje paprochy :)
Potem Marek K. przekazał całość namiarów znanemu eksploratorowi który tam pojechał , ale z powodu ulewnych deszczy odpuścił wejście.
Więc namiary dostała ekipa byłej Wałbrzyskiej Grupy Sztolniowej, która przebiła tamy i spuściła wodę a następnie walcząc z Benkiem co kosą straszył i policją :) (w końcu jakoś się dogadali :) ), weszła i porobiła zdjęcia, zwinęła majdan i zniknęła . No a potem nagle jak to w bajkach bywa wszyscy uznani specjaliści dokonali po pół roku wielkopomnego odkrycia a kartki papieru przyjęły jedyną prawdę :), ( a podobno są zawsze trzy prawdy :) ).
Pierwsze wejście po latach, były WGS.
Całość świetnych zdjęć zrobionych przez SGE można oglądnąć pod tym linkiem   http://www.podziemia.eu/
Podejmowane były również próby dostania się do szybów kopalni od strony Sowiny ale to temat na cd.
Jedna z prób :).


3 komentarze:

  1. Niesamowicie ciekawy materiał. Nawet nie wiedziałam, że taka była historia eksploracji tego miejsca. Ludwikowice to nie moje tereny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta opowieść z tym znajdowaniem to dość zabawna jest, wcześniej z tego co pamiętam to Kazimierz M. pokazywał to miejsce Kruku i komuś tam jeszcze :), tak że to nie była żadna wielka tajemnica :). Pozytywnym aspektem tych naszych poszukiwań było namierzenie nieznanego szybu na Sowinie i ten szyb czeka jeszcze na zbadanie ( oczywiście nie mówię o Gustawie bo ten Niemcy odszczelili), a Polacy dokończyli dzieła zagruzowując go dokumentnie.

    OdpowiedzUsuń